[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłopcy wyszli, by okrężną ścieżką dostać się na ulicę Cichą, gdzie Antek Baziakpopisywał się wypróbowując nowy rower, który nawet z tej odległości i przez szparę wżywopłocie prezentował się znakomicie.Pomalowany był na żółto i czerwono.Pod ramąwidać było amortyzator, tylne zawieszenie pomalowane było na ciemnoniebiesko.A na nim ina żółtej ramie pysznił się napis: GIANT.Aukasz dobrze znał psychikę nowobogackich, Baziakowie bowiem ani nie schowaliroweru, ani nie pogonili Aukasza i Andrzeja.Owszem zdawali się pysznić nowym nabytkiem.Rozpoczęło się oglądanie roweru, cmokanie nad nim i próbne jazdy, choć po płaskiej uliczcegórski rower nie mógł wykazać wszystkich swoich zalet.- A niech to! - burknął wprowadzający mercedesa do garażu Dwójka.- Nie ma forsyna zaliczkę dla speca, a Józek, przepraszam Jedynka, funduje swemu braciakowi wyczynowyrower.I to za taką forsę!- Daj spokój - próbował uspokoić kumpla Czwórka - znajdzie się forsa i dla speca.Słyszałeś, co mówił Jedynka, tamten może zgodzić się pracować bez zaliczki.Z czystejsympatii dla nas, jak ponoć powiedział pośrednikowi.Niech no tylko wróci z zagranicy.- I oby mu ta sympatia do nas nie wywietrzała z łba po drodze - zaśmiał się Czwórka.Tymczasem pokaz roweru przed domem młodszego Baziaka dobiegał końca inajmłodszy Baziak, Antek, odjechał na nim z dumną miną pochwalić się prezentem rodzicom.Aukasz i Andrzej wrócili do naszego garażu.O dziwo, w dużo lepszych humorach, niżstąd wyszli. - A cóż to się stało? - spytałem równie wesoło.- Czyżby Giant okazał się przerobionądamką?- Ależ nie - zaśmieli się obydwaj.- To Giant najnowocześniejszego typu - Aukasz nie wiedzieć czemu zatarł ręce.- Nie rozumiem w takim razie waszej radości - żachnąłem się.- Jutro przyjdzie wamzmierzyć się z groznym przeciwnikiem, wyposażonym na dodatek w wyśmienity sprzęt.- Właśnie ten sprzęt! - chłopcy wybuchnęli śmiechem.Andrzej klepnął swój rower po siodełku.- Otóż Józek Baziak przedobrzył! Nie dość, że kupił swemu bratu rower górski nienajlepszy na naszym terenie, to jeszcze w wersji zjazdowej.Zdziwiłem się:- To jest i wersja zjazdowa rowerów górskich?- A jakże! Zjazd to ciężka dyscyplina.Wymaga stalowych nerwów i mięśni orazmaszyn na najwyższym poziomie.Znakomitym przykładem jest tu rower ATH-ONE Team,na którym jezdzi sam Rob Werner.Oczywiście jest to rower firmy Giant.O jego doskonałościw zjazdach świadczy słynna rama ATX-One CU-92 z wahaczem typu DX Rocker Arm, pełnaamortyzacja RockShox, a wszystko to zaprojektowane z myślą o Pucharze Zwiata.- Jednak rower zjazdowy jest cięższy i wolniejszy od typowego górskiego - wtrąciłAukasz.Zdziwiłem się.- Dlaczego więc Józek kupił Antkowi rower zjazdowy? Czy nie pozbawił go w tensposób szans na zwycięstwo.Andrzej zaśmiał się.- Tak zle to nie będzie.Antek to silny i szybki kolarz.A rower, który kupił Józek, tonaprawdę klasa maszyna.Może tylko odrobinę za ciężka na nasze ścieżki.Zirytowałem się.- Dowiem się wreszcie, jaki rower kupił Józek Antkowi?- Już mówię - wtrącił Aukasz.- Józek kupił Gianta ATX-ONE DH.Rama ze słynnegoaluminium z wahaczem typu DH Rocker Arm.Amortyzator tylny RockShox Deluxe.WidelecRockShow Boxxer.Przerzutka ośmiobiegowa (to najsłabszy punkt roweru) Sram ESP 9.Hamulce hydrauliczne tarczowe Formuła.Pedały WPD, zatrzaskowe.- Co to znaczy zatrzaskowe? - spytałem.Aukasz popatrzył na mnie z politowaniem, że nie wiem takiej oczywistej rzeczy. - To znaczy, że trzeba używać specjalnych butów SPD, które wpinają się w specjalneuchwyty.- Ale to niebezpieczne w razie upadku.Można sobie nogi połamać albo, w najlepszymrazie, skręcić.- Tak zle nie będzie.Przy najmniejszym skręceniu nogi w dowolną stronę butyautomatycznie wypinają się - rzekł Aukasz.Odetchnąłem z ulgą.Andrzej zaśmiał się ironicznie:- Coś mi się widzi, że pan Paweł bardziej się troszczy o Baziaka niż o nas.Kiedypokazywaliśmy mu nasze rowery, nawet nie zainteresował się, dlaczego mają takie dziwneuchwyty przy pedałach.A przecież też mogłyby zagrozić nam w czasie upadku buty, którychnie moglibyśmy wypiąć.Uniosłem ręce do góry.- Zgoda.Przepraszam.Po prostu nie zwróciłem uwagi na charakterystyczny kształtpedałów.Teraz już będę wiedział i, jak chcecie, dokonam dokładnego przeglądu waszegosprzętu.Obawiam się tylko, że zanudzę was pytaniami.Na szczęście chłopcy uznali, że w  rowerowej materii jestem już wystarczającopodszkolony.Przysiedliśmy w Rosynancie.- No, pora chyba, o ile już nie za pózno, pogadać o jutrzejszym wyścigu, którychciałbym zobaczyć.Aukasz żachnął się.- Jak to? Ukrywa się pan tyle dni w garażu przed Baziakami, a tu nagle chce się panzdekonspirować?- O mojej obserwacji potem, a wracając do wyścigu sądzę, że rano przed startemmusicie przejechać całą trasę i starać się zapamiętać nie tylko miejsca niebezpieczne, ale i te,które będą nadawały się do ataku.- My też tak sądzimy - odpowiedzieli chórem.- Poza tym objedziemy trasę dwukrotnie - odezwał się Aukasz.Andrzej zawtórował mu:- Wezmę nawet notes, aby narysować sobie co ciekawsze miejsca, choć przyznam,panie Pawle, że cała trasę znamy jak własną kieszeń!Aukasz poruszył się na siedzeniu.- Martwi mnie tylko, że baziakowcy zapamiętają pana, jak będzie pan obserwowałwraz z publicznością przebieg wyścigu. - A skąd wyścig startuje i gdzie jest jego meta? - spytałem zaciekawiony.Chłopcy popatrzyli na siebie rozbawieni nie wiedzieć czym.Aukasz odchrząknął:- Uroczysty start wyścigu  O Złoty Floren odbędzie się w miejscu, które nazywamyamfiteatrem, tam znajduje się bowiem zadaszona estrada.Meta też będzie tam.- A jaki będzie początek wyścigu? - spytałem, jako że często już pierwsze kilometry,zwłaszcza w wyścigach terenowych, potrafią przesądzić o końcowym wyniku.Andrzej zastanowił się.- Początek wyścigu będzie prowadził uliczkami miasta, a potem peleton zjedzie napolne drogi i bezdroża i tak dookoła jeziora Ewingi.- A jak przejedziecie kanał Ewingi-Jeziorak? - zaciekawiłem się.Chłopak zaśmiał się.- Zwyczajnie, przez mostek.Tam będzie kawałek szosówki.I wtedy zaatakujemy.Baziak będzie dość wolny na swoim rowerze.Pyknąłem z fajeczki.- Mówicie tylko o Baziaku.A inni konkurenci?- Zalewiacy to mała pestka dla nas.Pyknąłem po raz drugi.- Ale, jak słyszałem, spodziewacie się tu wielu przybyszów.Nie bierzecie ich poduwagę.Co będzie, jak jakiś obcy okaże się lepszy od was?Spochmurnieli.Wreszcie odezwał się Aukasz.- To trudno.Wszystkiego nie da się przewidzieć.Jedyna nadzieja w tym, że wyścigjest dla nie zrzeszonych.Gdyby startowali klubowicze, moglibyśmy być bez szans [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •