[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To znaczy oddajesz dziecko do jakiegoś ponurego miejsca pod opiekę, a ściślej mó-wiąc, w łapy jakichś obcych ludzi, odbierasz je po pracy, czyli wieczorem.RLT  Proszę cię, przestań. Zosia już się nie śmiała. Powiedz, o co ci chodzi? O to, że to dziecko ma ojca.Zamożnego ojca, który może zapłacić za opiekunkę, lekcje rytmiki, pie-luchy i co tam jeszcze będzie potrzebne. Nie sądzisz chyba. A właśnie że sądzę!Zosia milczała dłuższą chwilę.W końcu powiedziała: Na pewno pomyśli, że zrobiłam to specjalnie, by go złapać.Marianna podniosła się i podeszła do stolika, od którego ktoś przed chwilą wstał. Co widzisz?  zapytała, pokazując przyjaciółce filiżankę, którą stamtąd wzięła. Zwariowałaś?  syknęła Zosia. Co widzisz?  powtórzyła Marianna. Jak to co? Spodek, filiżankę i łyżeczkę. Spodek i filiżankę, tak.Ale to nie jest łyżeczka  powiedziała Marianna, wyjmując z filiżanki wi-delczyk do ciasta.Zosia popatrzyła na nią nierozumiejącym wzrokiem. Pokazuje się tę sztuczkę studentom psychologii  ciągnęła Marianna. Prawie każdy odpowiadatak jak ty.Skoro filiżanka, to i łyżeczka, choć widać tylko trzonek.Robimy takie arbitralne założenia, komplet-nie nie zdając sobie z tego sprawy, do tego w znacznie bardziej skomplikowanych sytuacjach. To co mam zrobić? Radośnie mu oznajmić, że będę miała dziecko, uwiesić mu się na szyi i nie pusz-czać, aż powie  tak" przed ołtarzem? Jest to jakiś pomysł.Zmieniłabym tylko  będę miała dziecko" na  będziemy mieli".W końcu to niejest.no, jak to się nazywa? Samo.? Samozapłodnienie.To zdarza się tylko tasiemcom. Fuj. No to samopylność.Najlepiej klejstogamia. Zaraz zwymiotuję.Muszę się napić.Chcesz jeszcze mleka? Nie, ale herbaty tak.Marianna, nie czekając na kelnerkę, podeszła do baru i złożyła zamówienie. Pamiętasz tę niedzielę w Różanach w zeszłym roku, gdy przyjechał Krzysztof?  zapytała, gdywróciła do stolika. Pewnie.Ostatni dzień przed burzą, która zmiotła mój świat  uśmiechnęła się gorzko Zosia. Wyglądałaś wtedy na szczęśliwą. Byłam szczęśliwa. Eryk i Krzysztof oczu od ciebie oderwać nie mogli.A wiesz dlaczego? Bo wtedy byłam jeszcze młoda i ładna? Bo byłaś sobą.Kelnerka przyniosła herbatę i whisky.Popijały w milczeniu.Pierwsza odezwała się Marianna:RLT  Jak to powiedział Perykles? Najpierw myśleć, potem działać.Tania i krótkotrwała jest odwaga wy-nikająca z ignorancji. Dzięki. A mogłam zostać w domu i oglądać teraz serial  westchnęła ciężko Marianna. Skoro jednak jużtu jestem, powiem ci coś, ale najpierw odpowiedz mi na jedno pytanie.Jak bardzo kochasz Krzysztofa? Nie rozumiem. Pytam, co byś dla niego poświęciła.Pracę? Różany? Ojca? Siebie? Siebie na pewno.Kocham go bardziej niż siebie, jeśli już chcesz wiedzieć. I tu jest pies pogrzebany.Dziewczyno, czy ty słyszysz, co mówisz? Nie rozumiem. Błagam cię, myśl!  jęknęła Marianna. Wtedy w Różanach osiągnęłaś ideał.Równowagę.Ak-ceptowałaś siebie i byłaś sobą.Kochałaś Krzysztofa, nie chcąc nic w nim zmienić.Mimo że, nawiasem mó-wiąc, to palant, zadufany w sobie i mocno przekonany o słuszności swoich racji.A teraz? O sobie myślisz co-raz gorzej, a jego stawiasz na coraz wyższym piedestale.Normalne bałwochwalstwo. Nie lubisz go i tyle.Nie mieści ci się w głowie, że facet może mieć jakieś zalety  niemal warknęłaZosia. Ależ może, wystarczy nie ustawiać poprzeczki zbyt wysoko.Zosia, zaskoczona, roześmiała się nie-pewnie. Przepraszam  powiedziała w końcu. Chyba tracę rozum, gdy on wchodzi w grę. Szkoda.Wiele tracisz razem z tym rozumem.Pomyśl o Eryku.No dobrze, nie myśl  zgodziła sięMarianna, widząc minę Zosi. Patrzyłaś ostatnio na siebie w lustrze? Widziałaś, że jesteś jeszcze bardziejpociągająca, choć i wcześniej niczego ci nie brakowało? Popatrz dyskretnie na tych dwóch facetów pod oknem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •