[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lutka wolała jed-nak nie ryzykować.Usiadła na trawie i wyciągnęła z plecakabutelkę wody mineralnej.- Dam Frydze pić, a potem porobimy trochę zdjęć, zgoda?Siadaj, co tak stoisz?Cezary nie zdążył do niej dołączyć.Naraz wydarzyły się bowiem dwie rzeczy.Najpierw Lutka odwiązała sznurek, który unieruchamiałdrzwiczki klatki, a w tym samym czasie jeden z siedzącychnieopodal mężczyzn zaczął śpiewać i miarowo uderzać w jakiśdrewniany łomoczący instrument z taką siłą, że aż zapiszczałoim w uszach.Może Frygę przestraszyły nieoczekiwane dzwięki?A może znudziło ją siedzenie w zamknięciu?Dość, że jednym zwinnym susem wydostała się z więzieniai z prędkością światła pomknęła w stronę ruchliwej ulicy.Konsternacja trwała kilka sekund.Lutka siedziała dalej w miejscu jak sparaliżowana, a Czarekstał, nie wiedząc, czy powinien się rzucić w pogoń za oszala-łym zwierzem, czy ustalić z jego właścicielką plan działania.W głowie Lutki zdążył się już tymczasem włączyć potężnysygnał alarmowy.- Fryga! - wrzasnęła i nie patrząc na samochody, równieżrzuciła się przed siebie.Czarek przyglądał się w napięciu, jak lawiruje między au-tami.Ktoś zatrąbił, ktoś wyhamował.150Była cała!Co za ulga.Dotarła na kawałek zieleni dzielący Moi Avenue na dwa pa-sy i wpatrywała się w słup elektryczny, od którego odchodziłomnóstwo zwisających nad jezdnią kabli.Na jednym z jego ra-mion służących za latarnię siedziała skulona Fryga.No nie! Okotach słyszał, koty włażące gdzieś na wysokości widział oso-biście.Ale żeby tchórzoszczur wlazł na słup? Na metalowąśliską rurę? Może Fryga wykręciła ten numer pod wpływemszoku? Facet obok dał akustyczny popis, ale żeby na słup?Fretka?Zaraz jednak powtórzył w myślach powiedzenie: Jaki pan,taki kram , i przestał się dziwić.Gdyby tak machnąć na chod-niku rurę go-go i postawić przy niej Lutkę w jakichś wisien-kowych majtaskach z koronką.- Czareeek! - Zazgrzytało mu w uchu od krzyku rozpaczy.Prześlicznie, za długo nic się nie działo.Ożeż, cholera ja-sna! Złapał za klatkę, plecak i podbiegł do ulicy.Kiedy jużznalazł się przy Lutce, miał ochotę sprać ją na kwaśne jabłko.Za to, że znowu coś wymodziła.Przełożyć przez kolano i.- Co teraz? - Lutka wyglądała na przerażoną.- Jak ją stam-tąd ściągniemy?- Słuchaj, mała - zignorował pytanie.- Ja jestem wrażliwychłopiec.Ty mnie ostrzegaj, jak się zamierzasz rzucać pod ko-ła.%7łebym się nastawił psychicznie.Ostrzegaj mnie!- Czarek.Co z Frygą?! Ona się boi! Zaraz spadnie!Zaczerpnął powietrza.- Jakieś przysmaki masz?- Wszystko w torbie.Jedzie do hotelu.- Jasne.Może zeżre to? - Wskazał na rosnący obokkrzew.- Pomachasz liściem.Lutka nie odpowiedziała, za to obdarzyła go spojrzeniem, wktórym wyczuwało się zirytowanie i pretensję.151Zaczęła znowu nawoływać pupilkę, ale bez skutku.Frygaani myślała zejść.Marnie to wyglądało.Co prawda nigdy niewidział przerażonej fretki, ale coś, co się trzęsie i giba, czepia-jąc się metalowego drąga.- Ona zaraz spadnie! - słyszał ciągle powtarzany płaczliwyrefren.- Spadnie, spadnie.Hm, gdyby Fryga spadła, jak nic wylądowałaby na jezdni.Atam zamieniłaby się w krwawy, pełen srebrnej sierści kotlecik.Mało apetyczna wizja.- Poczekaj, zastanawiam się.- Próbował na spokojnieprzeanalizować sytuację.- Na co poczekaj?! Ja tam włażę! Albo ty właz!- Gdzie? Zgłupiałaś?!- Wiem! - Nie doszło do kłótni tylko dlatego, że Lutkęolśniło.Zaczęła gorączkowo rozwiązywać węzeł sukienki, któ-rą kupiła od jednej z Turkanek w Loiyangalani.Sukienka byłapo prostu kolorowym i bardzo długim pasmem materiału.- Co ty chcesz zrobić? Kobieto!- Przerzucimy to nad lampą.Fryga po tym zejdzie.- Jak to przerzucimy? To jest za lekkie!- Z jednej strony przywiążę sandał.- Lutka już najwidocz-niej wszystko przemyślała.Właśnie kończyła odplątywaniemateriału.Jeszcze jeden ruch ręką.- Cholera! Ty goła jesteś! - wykrzyczał zdenerwowany te-raz już nie na żarty.Zdaje się, że nagość była tu zle widziana.Oby się mylił, alecoś mu świtało, że za obnażanie się można w Kenii popaść wkonflikt z prawem.- Jaka goła? Strój kąpielowy to goła?!Zaklął mało wybrednie.Kątem oka dostrzegł, że na chodni-kach zaczęli się już gromadzić gapie.Głowy wszystkich pro-wadzących pojazdy również obrócone były tylko w jednymkierunku.W kierunku Lutki przyodzianej w skąpe bikini.Cud,152że nikt jeszcze nie spowodował wypadku.Może niech ta wariat-ka włoży jego koszulkę? Facet z gołym torsem wygląda mniejgorsząco niż baba w majtkach i staniku prezentująca swoje krą-głości na głównej ulicy miasta.Odłożył plecak, klatkę Frygi iściągnął podkoszulek.Teraz i on należał do klubu obnażaczy.- Ubierz się - rozkazał, ale Lutka nawet nie zauważyła wy-ciągniętej w jej kierunku ręki.- Masz.Rzuć to! - Podała mu but wraz ze zwojem tkaniny.- Ja chyba śnię.- Rzucaj!I stało się.Rzucił butem i usłyszał gwizdek policjanta.Samochody za-hamowały, a przedstawiciel prawa, krzycząc Stop! , przema-szerował przez całą szerokość jezdni i zatrzymał się obok nichz miną niewróżącą niczego dobrego.Nie koniec na tym.Lutka popatrzyła na zgromadzoną wokół widownię.W najwyższym zdumieniu zatrzymała na kimś wzrok.Pobladła, zatrzepotała rzęsami i wydukała:- O nie.W tej samej chwili Fryga uczepiła się dyndającego w wil-gotnym powietrzu materiału i zjechała po nim wprost w obję-cia Czarka.Wbiła przy tym komplet swoich ostrych pazurów wkaloryfer umięśnionego popiersia i ciach-ciach, załatwiła go naBruce'a Lee
[ Pobierz całość w formacie PDF ]