[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co? Jak to?  Jill była wstrząśnięta nie na żarty. Przecież nie zabił go zastrzyk,nawet w tętnicę.To tylko epinefryna. Najwyrazniej miał słabe serce, ponieważ na skutek zastrzyku dostał zawału i zmarł. Och&  Jill stanęła przed oczami scena w samochodzie. Taki młody& Niechciałam go zabić. Rozmawialiśmy już o tym z miejscową policją i ustaliliśmy, że nie wysunie sięprzeciw pani zarzutów.Przeciw obu paniom.Mieliśmy do czynienia z ewidentną samoobroną.Jill na moment zaniemówiła. Jestem lekarzem  odezwała się po chwili. Gdyby pani go nie wykluczyła z gry, zabiłby was obie bez skrupułów. Możliwe, jednak dla mnie to niewiele zmienia.Składałam przysięgę. Czuła sięwinna.Victoria wzięła ją za rękę. Ja też dzisiaj zabiłam człowieka. Ocaliłaś mi życie. A ty uratowałaś mnie. Dziewczyna ścisnęła jej palce. Razem damy radę, samatak mówiłaś.Najważniejsze to trzymać się razem. Przeniosła spojrzenie na agenta Harrisona. Czy tata został zamordowany?Agent zacisnął wargi. Przykro mi, ale na to pytanie również nie mogę odpowiedzieć. Do diabła z tą służbową dyskrecją!  warknęła Victoria. Muszę wiedzieć, czy tatazostał zamordowany.I moja siostra też musi to wiedzieć.Bo to był nasz ojciec. Niestety, w chwili obecnej nie mogę się dzielić takimi informacjami.Gdy będzie powszystkim, zrozumie pani dlaczego. Na razie nie rozumiem nic  rozzłościła się dziewczyna. Po co tacie była drugatożsamość? Dlaczego Brian pracował pod przykrywką? Czy poznaliśmy się ze względuna tatę? Czy udawał mojego przyjaciela? Może pani omówić te sprawy z Brianem osobiście, tyle że nie dzisiaj.Najpierw mymusimy go przesłuchać.Victoria nagle obróciła się do Jill. O rany, nie zadzwoniłam do Abby.Pewnie trzeba by ją ściągnąć do domu. Jeszcze za wcześnie  wtrącił się Harrison niepytany. Jest bezpieczniejsza, gdyznajduje się poza obszarem zdarzeń, a przy tym i tak nie mają panie prawa o niczym jejinformować, póki nie zakończymy aresztowań. Jill zaniepokoiła się o Megan. Czy moja córka jest w niebezpieczeństwie? W tej chwili czeka na mnie u mojejprzyjaciółki. Wiemy, gdzie jest, nic jej nie grozi.Pod domem państwa Feehanów stacjonuje patrol. Skąd wiecie, gdzie jest?  Raptem coś sobie uświadomiła. Zledziliście mnie? Towy jezdziliście za mną czarnym suvem?Harrison pokręcił głową.Usta zacisnął w wąską linię. Znowu muszę odmówić udzielenia odpowiedzi.Gdy akcja się zakończy, sprawaprzestanie być tajemnicą i odpowiemy na wszystkie pytania.Jill jednak nie zamierzała popuścić.Nie po takim dniu. Czy Nina rzeczywiście zginęła z rąk męża? Czy też zabili ją Cohz i Donator? Powtórzę, że po wniesieniu oskarżenia będziemy mogli wszystko wyjaśnić.Jill miała serdecznie dosyć. Czy doprowadziłam ich do Niny? Tyle chyba może pan zdradzić? Czy przeze mnieona i jej mąż stracili życie? Niestety, nie mogę odpowiedzieć.Miała zbyt wiele pytań, które nie mogły czekać. Zróbmy wobec tego inaczej  zaproponowała. Ja panom opowiem, jak to wyglądamoim zdaniem, a panowie zaprzeczą lub potwierdzą. Zebrała myśli. Mój były mąż,William Skyler, znany również jako Neil Straub, pozyskiwał od Niny D Orive poufneinformacje na temat ewentualności wycofywania z rynku leków produkowanych przez firmęPharmcen i sprzedawał je Joemu Zeptienowi, który na ich podstawie dokonywał na giełdzietransakcji krótkiej sprzedaży i zarabiał krocie. Zerknęła na Victorię, która wyraznie byłamocno zbita z tropu. Zrobili tak przy okazji deferralu i riparinu, mieli zamiar powtórzyćschemat i zarobić fortunę na memorilu.Coś jednak poszło nie tak.Dlaczego? Po co ktokolwiekmiał kogokolwiek zabijać? I jak? Nie będę ani zaprzeczał, ani potwierdzał.Na razie nie musi pani niczego wiedzieć. Wszystko jest w laptopie& A, no właśnie. Jill potarła czoło zatroskana. Laptopzostał w bagażniku mojego samochodu. Proszę się tym nie przejmować, już go odzyskaliśmy.Fachowcy są zdania, że uda sięgo uruchomić. To dobrze& ale i tak mało ważne  oceniła w zamyśleniu, po czym zwróciła sięponownie do agenta Harrisona. Może pan przynajmniej powiedzieć nam, czy William zostałzamordowany, a jeśli tak, to kto go zabił i dlaczego? Dla pana to tylko kolejny przypadek, aleVictorii ta informacja jest naprawdę bardzo potrzebna, w jakimś stopniu stanowi o sensie jejżycia. Uświadomiła sobie, że mówi także w swoim imieniu. Nie od dzisiaj zastanawia się,kim naprawdę był jej ojciec.To element procesu wychodzenia z żałoby.Jeżeli nie poznaprawdy, nigdy do końca nie stanie na nogi.Może mi pan wierzyć, znam to z autopsji.Agent specjalny Harrison dłuższą chwilę milczał w zamyśleniu. Mogę obiecać, że natychmiast po zakończeniu sprawy wszystko paniom objaśnię odezwał się w końcu nieco cieplejszym tonem.Spojrzał na Victorię. Straciła pani ojca, totrudne, jednak mamy do czynienia także z innymi ofiarami oraz ciągle istniejącympotencjalnym zagrożeniem.Proszę wziąć pod uwagę chociażby to, co się stało dzisiaj.Proszęnam pozwolić skończyć pracę, potem będziemy do dyspozycji. Dobrze  zgodziła się Victoria po namyśle.Jill też się poddała, choć wyjątkowo niechętnie. A co z naszym bezpieczeństwem?  spytała. Czy nas ktoś chroni?  Oczywiście.Przed pani domem mamy agentów. Skąd będziemy wiedzieli, że są na miejscu? Jak ich rozpoznamy? Nie będą państwo wiedzieli i w żaden sposób ich nie rozpoznają, jeżeli agenciwykonują swoje obowiązki należycie.Proszę mi wierzyć, są państwo bezpieczni.Nagle rozległo się pukanie do drzwi i do salki wetknął głowę młody agent FBI. Przepraszam, że przeszkadzam. Co tam?  spytał Harrison. Chciał pan wiedzieć, kiedy przyjdzie informacja o pacjencie doktor Farrow, RahuluChoudhurym. Agent trzymał w ręku komórkę. Właśnie w tej sprawie jest telefon. Ja porozmawiam, dobrze?  poprosiła Jill z sercem w gardle. Rozdział 67 Z przychodni?  spytała, wyciągając drżącą rękę po aparat. Nie, jakaś kobieta prywatnie  odparł agent. Płacze i mówi z silnym hinduskimakcentem, trudno ją zrozumieć.Boże, Boże& ! Proszę dać mi telefon. Podać?  Młody agent czekał na pozwolenie Harrisona.Ten w końcu z irytacją kiwnął głową. Proszę przekazać pani aparat.To właściwie telefon do niej. Wstał i przeszedłdo drzwi, agent Kavicka ruszył za nim. Zostawimy panie same.Victoria podniosła wzrok na Jill. Ja też mam wyjść? Nie ma potrzeby. Jill wzięła aparat do ręki. Doktor Farrow, słucham. Pani doktor, och, pani doktor!  odezwał się kobiecy głos drżący od łez. Kto mówi?  spytała Jill. Z kim rozmawiam? Pani doktor, ja nazywam się Arami, jestem ciocią Rahula.Pani doktor!  Przerwał jejszloch [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •