[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znalazła się wmaleńkim przedpokoju odgrodzonym od dalszej części ciężką kotarą tkaną wmigotliwe wzory. Czy.zastałam panią Ayidę? Madame Ayida jest zawsze gotowa pomóc odezwał się przytłumionygłos zza kotary.37RLTMój Boże, jakie to wszystko stereotypowe, pomyślała Samantha.MadameAyida pewnie dorabia sobie tu do gaży, jaką dostaje za występy w objazdowymcyrku.Skoro jednak już tu weszła, równie dobrze mogła zajrzeć za kotarę.Uniosła suty materiał i spojrzała prosto w czarne oczy, lśniące jak dwakarbunkuły. Proszę, niech pani usiądzie. Madame Ayida wykonała szczupłą dłoniązapraszający gest.Samantha z zaskoczeniem stwierdziła, że wróżka i konsul-tantka duchowa" w niczym nie przypomina wiedzmy z haczykowatym nosem,chytrym uśmieszkiem i szponiastymi palcami zaciśniętymi na kryształowej kuli,którą spodziewała się tu zobaczyć.Przy niskim stole siedziała młoda kobieta ogładkiej hebanowej skórze i szerokim uśmiechu.Na kształtnej głowie zamotałajaskrawą pomarańczową chustę. Sama nie wiem, dlaczego tu przyszłam. Samantha zaśmiała sięnerwowo. To najzupełniej normalne padła spokojna odpowiedz. Wiele osóbodwiedza mnie pod wpływem impulsu.Razem odkryjemy, co panią tusprowadza. W jaki sposób? Samantha rozejrzała się, ale nigdzie nie dostrzegłakryształowej kuli ani nawet talii kart tarota. Czy będzie pani.czytać mi z ręki? Jeśli pani sobie tego życzy. Madame Ayida uśmiechnęła sięenigmatycznie, ujęła rękę Samanthy i uniosła, w skupieniu przyglądając sięwnętrzu dłoni.Dotyk jej chłodnych gładkich palców był dziwnie krzepiący.Zaległa cisza.Samantha zerknęła wyczekująco na wróżkę, ale ta oczy miałaspuszczone, skryte pod gęstymi rzęsami. Burzliwe życie, nie zawsze usłane różami odezwała się wreszcie ześpiewnym kreolskim akcentem.38RLT Co racja, to racja przyznała Samantha, siląc się na lekki ton. Mam zasobą dwa rozwody, a sześć miesięcy temu owdowiałam.Proszę mi powiedzieć,że będzie lepiej.Madame Ayida podniosła wzrok znad dłoni Samanthy i przez długą chwilępatrzyła jej w oczy. Jesteś na rozstajach powiedziała nagle, a w jej czarnych oczachzapłonął żar.Chyba nie zauważyła, że zwróciła się do klientki na ty". Nawetnie przypuszczasz, jak ważna jest decyzja, którą będziesz musiała podjąć wnajbliższej przyszłości.Możesz popełnić fatalny błąd.Samantha westchnęła i przymknęła oczy.Obraz nagiego Louisapochylającego się nad nią i przykrywającego ją swoim gorącym ciałem pojawiłsię natychmiast.Przed wyrzutami sumienia nie było ucieczki. Myślę, że już popełniłam.ten fatalny błąd. Nie. Madame Ayida pokręciła głową tak energicznie, że światło lampkioliwnej stojącej na stoliku zamigotało w cekinach zdobiących jej chustę.Dopiero stanęłaś na rozstajnych drogach.Jeszcze nie podjęłaś decyzji, którędypójdziesz.Jedna droga wydaje się znajoma i bezpieczna.A druga kryjetajemnicę.Samantha zmarszczyła brwi.Ona nie potrafiła dojrzeć przed sobą znajomejdrogi.Poprzedniej nocy definitywnie z niej zbłądziła. %7ładna z tych dróg nie jest łatwa. Madame Ayida powiodła szczupłympalcem po linii życia na dłoni Samanthy. No jasne.Skąd ja to znam. Zaśmiała się, ale umilkła raptownie, kiedyzobaczyła napięcie w wielkich czarnych oczach Murzynki. Musisz iść za głosem serca powiedziała Madame Ayida z żarem.Należysz do świata żywych, a nie umarłych.39RLTCzy aby na pewno? pomyślała Samantha smutno.Od śmierci Tarranta nieczuła się specjalnie.żywa.Tkwiła w stanie dziwnego odrętwienia.Jakby grubawarstwa lodu pokryła jej duszę, dławiąc emocje, więżąc ją w głuchej samotni, zdala od wszelkiego ciepła i radości.Może właśnie dlatego poprzedniegowieczoru postąpiła tak bezrefleksyjnie? Wskoczyła do łóżka obcego mężczyzny,bo czuła bijące od niego ciepło.Jej skostniałe z zimna serce boleśnie tęskniło zaludzkim ciepłem.Tego błędu nie wolno jej powtórzyć.Louis DuLac był prawdopodobnie jejpasierbem i ich stosunki musiały pozostać poprawne, ze względu na dobrorodziny.Nie mogła sobie pozwolić na to.by się w nim zakochać.Uciekać przednim jednak także nie mogła.Postanowiła, że przyjmie jego zaproszenie nakolację.Nawet jeśli miałaby na tym ucierpieć jej duma.Serce mówiło jejprzecież, że nie może zawieść nowej rodziny, którą zyskała dzięki Tarrantowi. Dziękuję powiedziała ze szczerą wdzięcznością. Bardzo mi panipomogła. Należy się dwadzieścia dolarów uśmiechnęła się Madame Ayida.Samantha zeszła do hotelowego lobby dziesięć minut przed czasem.Louisajeszcze nie było, i bardzo dobrze.Miała chwilę czasu, żeby usiąść w jednym zmiękkich foteli z widokiem na wejście i uspokoić serce, które nerwowo kołatałow jej piersi.Dlaczego perspektywa spotkania z tym mężczyzną tak ją stresowała?Nie bała się przecież, że ją uwiedzie.Gdy zadzwoniła do niego, zaznaczyławyraznie, że spotka się z nim pod jednym warunkiem między nimi nie mogłodojść do niczego.intymnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]