[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Położył rękę na jego ramieniu i zmarszczył z powagą brwi.- Nie spoczniemy, póki nie odnajdziemy twego syna i nieprzyprowadzimy go do domu.Masz na to słowo nie tylkomoje, ale i moich braci zebranych w tej sali.Kiedy to powiedział, Brock i pozostali wojownicy równieżwstali.Nawet Hunter, wampir z Pierwszego Pokolenia, któryna własnej skórze doświadczył bezwzględności Dragosa i jegozabójców, wstał, by okazać poparcie dla nowej misji.Christophe zwrócił na przywódcę Zakonu twardespojrzenie.- Dziękuję.Nie mógłbym prosić was o więcej.- Oddam wszystko za wnuka - powiedział Lázaro,podchodząc do syna i Lucana.- Zakon ma moje pełne zaufanie.Nie mogę sobie wybaczyć, że zignorowałem twoją radę sprzedroku, Lucanie.Tylko popatrz, ile mnie to teraz kosztuje.-Pokręcił ze smutkiem głową.- Być może żyję za długo, skorowśród nas mógł się ukrywać ktoś tak zły jak Dragos.Czy towłaśnie stanie się z Rasą? Będziemy ze sobą walczyć,pozwolimy, żeby chciwość i żądza władzy zniszczyła nas, taksamo jak ludzi? Być może niewiele się od nich różnimy.I czyróżnimy się wystarczająco od dzikich Prastarych, którzy nasspłodzili?Stalowe spojrzenie Lucana nigdy nie było bardziejstanowcze.- Liczę na to.Lázaro Archer kiwnął głową.- A ja liczę na ciebie - oznajmił i przesunął wzrokiem potwarzach wojowników i kobiet, które stanęły u ich boków.-Liczę na was wszystkich.Rozdział 23Po wyjściu Lazara i Christophe'a Archerów Zakonkontynuował spotkanie przez następne dwie godziny.Popewnym czasie Jenna i pozostałe kobiety wyszły na kolację,którą zjadły w innej części kwatery, pozostawiającwojowników pogrążonych w dyskusji nad sposobamiposzukiwania porwanego chłopca.Choć Brock słuchał i poddawał pomysły, jeśli jakieś miał,jego umysł był wyraźnie rozproszony, podobnie jak serce.Jegokoncentracja ulotniła się wraz z Jenną, a od chwili jej wyjścialiczył minuty do ponownego spotkania.Gdy tylko zebraniedobiegło końca, ruszył na jej poszukiwanie.Z jego kwatery wychodziła właśnie Alex.Kiedy podszedłbliżej, zamknęła za sobą drzwi i uśmiechnęła się domyślnie.- Jak ona się czuje? - spytał.- Dużo lepiej, niż ja bym się czuła na jej miejscu, po takichprzejściach.Leci z nóg, ale znasz Jen, nigdy się do tego nieprzyzna.- Właśnie - powiedział, odpowiadając Alex uśmiechem.-Wiem.- Myślę, że bardziej martwi się o ciebie niż o siebie.Opowiedziała mi, co dla niej zrobiłeś.Że pojechałeś za nią,chociaż był jeszcze dzień.Wzruszył ramionami, zażenowany tą pochwałą.- Byłem odpowiednio ubrany, więc poparzenia byłyminimalne.Zaleczyły się, nim dotarliśmy do kwatery.- Nie o to chodzi.- Na usta Alex wypłynął ciepły uśmiech.Potem nagle wspięła się na palce i pocałowała go w policzek.-Dziękuję, że ocaliłeś moją przyjaciółkę.Zamarł, nie bardzo wiedząc, jak zareagować.Alexprzewróciła oczami.- No na co czekasz? Wejdź, czeka na ciebie.Mimo tej zachęty zaczekał, aż partnerka Kade'a odejdzie,dopiero wtedy zapukał do drzwi.Minęło kilka chwil, nimJenna otworzyła.Była boso, ubrana w jego biały szlafrokkąpielowy i zapewne niewiele więcej.- Cześć - powiedziała, uśmiechając się w taki sposób, żekrew zawrzała mu w żyłach.- Właśnie miałam wejść podprysznic.Och, zdecydowanie nie był mu potrzebny ten kuszącyobraz, który jeszcze bardziej rozpalił jego ciało.- Chciałem tylko sprawdzić, jak się miewasz - wymamrotałzduszonym głosem, myśląc o kobiecych krągłościach idługich, zmysłowych nogach ukrytych pod za dużymszlafrokiem.Szlafrokiem związanym tylko luźno paskiemwokół szczupłej talii.Odchrząknął.- Ale jeśli jesteśzmęczona.- Nie jestem.- Odwróciła się od drzwi,pozostawiając je otwarte w milczącym zaproszeniu.Brock wszedł do środka i zamknął je za sobą.Nie przyszedł tu z myślą o seksie, ale teraz, kiedy był takblisko niej, nagle uznał kochanie się z nią za świetny pomysł.Tym bardziej że czuł, że ona myśli tak samo.Nim zdążył się powstrzymać, sięgnął po jej rękę iprzyciągnął ją do siebie.Nie opierała się.Otworzyła szeroko,zachęcająco orzechowe oczy, kiedy zanurzył rękę w jejwłosach i przyciągnął ją jeszcze bliżej.Zawładnął jej ustamiw głębokim, głodnym pocałunku.A kiedy zaczęła ssać jegodolną wargę, wszystkie jego dobre intencje, choć i tak było ichniewiele, diabli wzięli.- Boże, Tenno - wychrypiał.- Nie mogę bez ciebiewytrzymać.Jej odpowiedzią był gardłowy pomruk, kobiece mruczenie,którego wibracja natychmiast pobudziła jego członek.Stał siętwardy jak stal, skóra na nim była napięta i gorąca, każdy nerwpulsował w takt galopującego pulsu.Zerwał z Jenny luźny szlafrok i zaczął napawać wzrok jejzmysłowym, kuszącym ciałem.Badał je centymetr pocentymetrze, krągłość po krągłości.Przesunął rękami po jejjasnej skórze, rozkoszował się jej jedwabistą gładkością podswymi szorstkimi palcami.Jej piersi tak idealnie pasowały dojego dłoni, dwa wzgórki kremowego ciała zwieńczone małymiróżowymi sutkami, które wręcz błagały, by je ssać.Pochyliłgłowę i wysunął język, a potem wciągnął do ust twardyguziczek sutka, jęcząc z rozkoszy, tak jak ona.W nozdrza uderzył go cudowny zapach jej podniecenia,sprawiając, że jego już i tak wysunięte kły zaczęły pulsować wpierwotnej reakcji.Sięgnął między jej nogi, wsuwając palce wwilgotną szparkę.- Taka miękka - wymruczał, drażniąc jej wewnętrzne wargi inapawając się tym, jak nabrzmiewają pod jego dotykiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •