[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, czujÄ™ siÄ™ o wiele lepiej.- WnoszÄ™ z tego, że nie grożą nam dzisiaj nieoczekiwane pro-blemy.- Absolutnie.Nie bÄ™dzie żadnych problemów.Możesz o nimzapomnieć.- Zapomnieć? - rzuciÅ‚a obojÄ™tnie.- O kim?- O Karlu.SpojrzaÅ‚a na mnie ze zdziwieniem.- O kim?- O Karlu.- Kto to jest Karl?- Karl.- Wreszcie do mnie dotarÅ‚o.- Nikt.- MyÅ›laÅ‚am, że mówisz o którymÅ› z nas.- Nie.- Zwietnie.- Leciutko skinęła gÅ‚owÄ….- MuszÄ™ wracać do pracy.Mamy jeszcze mnóstwo do zrobienia.- Jasne.- GdybyÅ› chciaÅ‚ siÄ™ czymÅ› zająć, daj mi znać.CoÅ› dla ciebieznajdziemy.- Dobra.- Pysznie.ChwilÄ™ pózniej staÅ‚a już pod markizÄ…, wskazujÄ…c Bugsowi szpary336 w poszyciu, ale on nie zwracaÅ‚ na niÄ… uwagi.Na jego szerokich ra-mionach wciąż siedziaÅ‚a Cassie.BiegaÅ‚ tam i z powrotem, a onaprzerazliwie piszczaÅ‚a.* * *ByÅ‚o dobrze po czwartej, gdy wreszcie wypatrzyÅ‚em okazjÄ™, żebyzajrzeć do lazaretu i zrobić coÅ› jeszcze.Nie ma to jak oportunizm iprzypÅ‚yw natchnienia, a przynajmniej tak wtedy myÅ›laÅ‚em.O czwartej przygotowania do wieczornych obchodów dobiegÅ‚ykoÅ„ca.Uszczelniono markizÄ™, w garach bulgotaÅ‚ gulasz, kurczakibyÅ‚y gotowe do pieczenia, obierki, pierze i wnÄ™trznoÅ›ci wyrzuconona Khyber Pass.WyczuwajÄ…c zastój, Sal zaproponowaÅ‚a wielki meczna plaży.- Nabierzmy apetytu! - zawoÅ‚aÅ‚a.- PorzÄ…dnego apetytu!To byÅ‚a wspaniaÅ‚a nowina.Ponieważ Keaty i ja nigdy z nimi niegraliÅ›my, mieliÅ›my wymówkÄ™, by zostać w obozowisku, a żeby po-zbyć siÄ™ Unhygieniksa, zaproponowaliÅ›my, że popilnujemy garów.Dziesięć po czwartej polana opustoszaÅ‚a.- Zauważy - powiedziaÅ‚ nerwowo Keaty, patrzÄ…c, jak przy-prawiam gulasz garÅ›ciami marychy.- BÄ™dzie dziwnie smakowaÅ‚o.- JeÅ›li zauważy, powiem, że to ja.Dla poprawienia atmosfery.- On nie znosi, kiedy ktoÅ› wpieprza mu siÄ™ do garów.- JeÅ›li nic nie zrobimy, bÄ™dÄ… tu siedzieli caÅ‚Ä… noc.- WziÄ…Å‚emmniej wiÄ™cej pół uncji trawki i wrzuciÅ‚em jÄ… do najwiÄ™kszego saga-na.Po namyÅ›le dodaÅ‚em jeszcze pół.- ZresztÄ… on też siÄ™ nawali i pogodzinie bÄ™dzie miaÅ‚ to gdzieÅ›.- Fakt.Wszyscy odpÅ‚ynÄ….- Otóż to.Tylko pamiÄ™taj, żebyÅ› tego nie jadÅ‚.Jedz kurczaka iryż.Przekaż to Françoise i Étienne'owi.- Nie jeść gulaszu? Ciężko bÄ™dzie.- JakoÅ› sobie poradzimy.- OtrzepaÅ‚em rÄ™ce i przyjrzaÅ‚em siÄ™swemu dzieÅ‚u.ZamieszaÅ‚em kilka razy kijem i po nowym skÅ‚adnikunie pozostaÅ‚ najmniejszy Å›lad.- Dodać jeszcze czarodziejskichgrzybków albo czegoÅ›?- Nie.- Dobra.Jak myÅ›lisz, ile tam tego wrzuciÅ‚em?- Do kupy? Do wszystkich garnków?337 - Do kupy.- Od cholery.O wiele za dużo.ZupeÅ‚nie ci odwaliÅ‚o.WybuchnÄ…Å‚em Å›miechem.- Prawdziwa sensacja! Na pierwszÄ… stronÄ™!Na myÅ›liW lazarecie panowaÅ‚a dziwna atmosfera, bo kiedy odkaszlnÄ…Å‚emalbo zrobiÅ‚em gwaÅ‚towniejszy ruch, od razu czuÅ‚em siÄ™ nieswojo.PeÅ‚ne odosobnienie i zaduma, jak w koÅ›ciele.Wrażenie byÅ‚o tymsilniejsze, że siÄ™ modliÅ‚em. Umrzyj - szeptaÅ‚em w duchu.- Niechaj ten oddech bÄ™dzieostatni.Ale Christo nie przestawaÅ‚ oddychać.Na przekór wszystkiemu,mimo boleÅ›nie dÅ‚ugich przerw, pierÅ› unosiÅ‚a mu siÄ™ nagle, po czymopadaÅ‚a.Wciąż żyÅ‚, a ja znowu czekaÅ‚em.Głównie przypatrywaÅ‚em siÄ™ Jedowi.WyglÄ…daÅ‚ dziwnie, ponie-waż wÅ‚osy i brodÄ™ miaÅ‚ zupeÅ‚nie gÅ‚adkie, zlepione potem i krwiÄ….Ichyba zupeÅ‚nie innÄ… gÅ‚owÄ™.Bardziej kwadratowÄ…, niż myÅ›laÅ‚em.KwadratowÄ… i mniejszÄ…, z szokujÄ…co biaÅ‚ym czerepem w miejscach,gdzie miÄ™dzy mokrymi wÅ‚osami przeÅ›witywaÅ‚a skóra.Kiedy wpeÅ‚zÅ‚em do namiotu, nie spojrzaÅ‚ na mnie ani w żadeninny sposób nie daÅ‚ po sobie poznać, że zdaje sobie sprawÄ™ z mojejobecnoÅ›ci.PatrzyÅ‚ na spokojnÄ… twarz Christa i wiedziaÅ‚em, że od-wróci wzrok dopiero wtedy, gdy bÄ™dzie gotowy.Twarz Christa byÅ‚anajczystszÄ… plamÄ… w namiocie.Pod brodÄ… widniaÅ‚y czarne smugi wmiejscach, gdzie Jed go ocieraÅ‚, ale już poniżej szyi byÅ‚ zaroÅ›niÄ™tybrudem.ZauważyÅ‚em również, że zniknęła maÅ‚a torba, która jeszcze po-przedniego dnia staÅ‚a po prawej stronie Jeda.Torba Karla.Wie-dziaÅ‚em, że należaÅ‚a do niego, ponieważ wystawaÅ‚y z niej kÄ…pielów-ki firmy  Nike , które czasami nosiÅ‚.Chociaż fakt ten pozostawaÅ‚ ipozostaje moim jedynym dowodem, czuÅ‚em, że Karl odwiedziÅ‚Christa przed ucieczkÄ….SpodobaÅ‚a mi siÄ™ ta myÅ›l.OdwiedziÅ‚ przyja-ciela, wziÄ…Å‚ torbÄ™, podprowadziÅ‚ łódz.CaÅ‚kowicie wyleczony.Czas mijaÅ‚ szybciej, niż myÅ›laÅ‚em.SpojrzaÅ‚em na zegarek, pewny,338 że wskazuje góra czwartÄ… trzydzieÅ›ci, tymczasem okazaÅ‚o siÄ™, że jestdziesięć po piÄ…tej.SiedziaÅ‚em w lazarecie bitÄ… godzinÄ™.ZgubićgdzieÅ› aż czterdzieÅ›ci minut? Koszmar.Lecz obserwowanie ChristabyÅ‚o naprawdÄ™ absorbujÄ…ce.ZmuszaÅ‚o do myÅ›lenia o takich rze-czach jak życie po Å›mierci, ponieważ w jego umieraniu byÅ‚o coÅ›, cowiarÄ™ w to życie podważaÅ‚o. CoÅ› , trudno wyjaÅ›nić, co.Może to, żemiaÅ‚ lekko otwarte oczy, choć nie ulegaÅ‚o wÄ…tpliwoÅ›ci, że jest nie-przytomny? Te dwie bÅ‚yszczÄ…ce szparki nadawaÅ‚y mu wyglÄ…d zepsu-tej maszyny.Maszyny, której mechanizm powoli zamiera.* * *ZdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że muszÄ™ iść.Zaraz mogli wrócić piÅ‚karze.Nie miaÅ‚em wyboru i postanowiÅ‚em zburzyć tÄ™ koÅ›cielnÄ… atmosferÄ™.- Jed - powiedziaÅ‚em kojÄ…cym gÅ‚osem ksiÄ™dza.- Musimy poga-dać.- Dajesz nogÄ™ - rzuciÅ‚ apatycznie.- Tak.- Kiedy?- Wieczorem.Po Tet, kiedy wszyscy bÄ™dÄ… nawaleni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •