[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej przygnębienie nie miało nic wspólnego z pracąprzy syropie.- Czy nadal jesteś na mnie zła za to, co powiedziałem?321R S - Powinnam być.Za to i jeszcze za coś.- Za co?- Za to, że przyjechałeś.I zmuszasz mnie do myślenia o wszystkim, czegonie mogę robić.Wcześniej miałam wrażenie, że mogę robić wszystko, na comam ochotę.- A nie możesz?Nie odpowiedziała wprost.- Siedzę w domu i obserwuję Wiktorię.Próbuje wszystkiego.Nic nie stoijej na przeszkodzie.Jest nieustraszona.- To kot.Koty nie myślą w taki sposób jak my.Nie analizują.Nie znajążalu ani poczucia winy - ani lęku.- Hmm, a ja tak - wymruczała.- Boję się wielu rzeczy.- Na przykład?- Ciebie.Zawstydzona tym wyznaniem szybko zmieniła temat:- Moja mama chodzi do psychiatry.Myślę, że ja też powinnam.- Nie potrzebujesz psychiatry - oznajmił.- To samo załatwi przyjaciel.Nie prześladują cię głęboko zakorzenione lęki.Czasami wystarczy podzielić sięz kimś myślami.Po to są przyjaciele.- I psychiatrzy.- Przyjaciel wychodzi taniej.A poza tym nie potrzebujesz psychiatry.Masz mnie.Chwyciła go obiema rękami za kołnierz.- To ty stanowisz problem.- Bo cię kocham? Poppy, to jakaś paranoja.- Dlatego potrzebuję psychiatry - podsumowała.- Psychiatra będzie siedział i milczał tak długo, aż zmęczy cię cisza izaczniesz wyrzucać swoje lęki.Mogę ci zademonstrować, jak to działa.Moglibyśmy odegrać taką scenkę, ty i ja.Niestety, nie mam zbyt dużo czasu.322R S Nie w tej chwili.Muszę wracać i pomóc Micahowi.Przejdzmy więc do sedna.-Wszystko w nim działało na nią kojąco: oczy, głos i dłonie, które przyłożył jejdo policzków.- Poppy, wiem o wypadku.Wiem.Pomyśl o wszystkim, conajgorsze, i wyobraz sobie, że ja to wiem.Jeśli sądzisz, że dowiem się o czymśpózniej i z tego powodu cię znienawidzę, to się grubo mylisz.Nie możeszpowiedzieć niczego takiego, co mogłoby mnie do ciebie zniechęcić.Poppy ledwo oddychała.Zaniemówiła.Nie mogła wydusić z siebie słowa.Blefował, zwyczajnie blefował.- Jeśli to kwestia wybaczenia - kontynuował Griffin tym samym,łagodnym tonem - wszystko zostało przebaczone, ale ty nawet nie potrzebujeszwybaczenia.Paskudne rzeczy się zdarzają.Chcesz o tym posłuchać? Paskudnąsprawą jest podsuwanie narkotyków nastolatce przez najstarszego brata, gdyreszta rodziny udaje, że tego nie widzi.- Cindy? - wydukała Poppy.Ze smutkiem pokiwał głową.- Przyznaliśmy się do tego dopiero po latach i nadal potrafimy z braćmimówić o tym wyłącznie szeptem, i to w cztery oczy.James mieszka z żoną itrójką dzieci w Green Bay, w Wisconsin, a Cindy zniknęła.Twierdzi, żezamęczała go prośbami.Cindy była zbuntowana, zaczęła od trawki, wtedyjeszcze nie miał z tym nic wspólnego.Dopiero potem, kiedy przerzuciła się natwarde narkotyki, zaczął ją w nie zaopatrywać.- Był dealerem?- Nie, ale miał dostęp.Kiedy go prosiła, przynosił.Ona prosiła, a onprzynosił.Psuły się jej układy z rodziną, coraz gorzej wyglądało jej życie, aż wkońcu zmieniło się w piekło.Nie dawała sobie z tym wszystkim rady, więcuciekła.Kto ponosi winę? Apodyktyczny, nieznoszący sprzeciwu ojciec,którego wszyscy omijaliśmy; ja i pozostali bracia, bo nie interweniowaliśmy; amoże James, który faszerował ją tym świństwem, żeby zrobić na złość ojcu? -Griffin zaczerpnął powietrza.- To, co zrobił James, było nikczemne.Ty? -323R S Potrząsnął przecząco głową i wrócił do tematu.- Nawet biorąc pod uwagęnajgorszy możliwy scenariusz, nie doszukałbym się nawet krzty nikczemności.Poppy milczała.Oderwała myśli od historii Cindy Hughes iskoncentrowała na własnej.Nie, nie było w tym nikczemności, a jedynieogromny brak odpowiedzialności, przez który jedna osoba straciła życie.- I tu dochodzimy do innego zagadnienia, a mianowicie do wizyty upsychiatry.- Griffin wygłosił to zdanie żartobliwym tonem, który sugerowałPoppy, że chce uczynić prawdę łatwiejszą do przełknięcia.- To nie ja stanowięproblem.Nie potrzebujesz mego przebaczenia za to, co wydarzyło się tamtejnocy.Sama sobie musisz wybaczyć.Na ganku ktoś głośno zatupał.Chwilę pózniej w drzwiach stanęła Camilleobładowana owiniętymi w folię paczkami.Nieświadoma, że przeszkodziła wrozmowie, zrzuciła botki z nóg.Nagle Poppy doznała olśnienia: Camille była jak najbardziej świadoma,że weszła nie w porę, a jej nonszalancja wynikała z taktu.- Potrzebują kogoś do pomocy na wieczór - oznajmiła, kierując się dokuchni - więc tu trochę posiedzę.Poppy odprowadziła ją wzrokiem, aż zniknęła w kuchni, skąd doszły jąodgłosy rozmowy z Maidą.Przeniosła spojrzenie na Griffina, który wydał się jejteraz dziwnie bezbronny.- Opowiedz mi coś więcej o Cindy.Pokręcił głową.Wskazał na nią.Czekał cierpliwie, aż nie będzie w staniedłużej znieść ciszy.Wytrzymała dwie sekundy.- Czego ty ode mnie chcesz? - wyszeptała.Nie zamierzał odpowiedzieć.Nie mógł.Dobrze o tym wiedziała.- Pozwolisz mi przyjść do siebie wieczorem? - zapytał zamiast tego.-Będę pomagał Micahowi tak długo jak potrzeba i zaznaczam, że tu nie tylechodzi o to, by mi wybaczył, ale bym wybaczył sam sobie.Wiem, dlaczego tomówię.Nie chcę wracać w nocy na Little Bear.Chcę ciebie.324R S Położyła mu palec na ustach.Założenie, że to wszystko, co mówił owypadku, nikczemności i wybaczaniu było prawdą, wcale nie czyniło sprawyłatwiejszą.Był niezwykłym mężczyzną, stworzonym dla niej, chociaż na niegonie zasługiwała.Niemniej nie zamierzała odmówić jego prośbie.Mogła być winna rzeczy,o których nigdy głośno nie mówiła, ale nie była głupia.Tamtego dnia Griffin został w rafinerii prawie do północy, w środę dowpół do dwunastej, a w czwartek znowu do północy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •