[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy wchodziliśmy, sprawdziłam godziny otwarcia muzeum - odezwała sięCarolyn.- Galeria jest czynna od wpół do dziesiątej do wpół do szóstej, od wtorku do soboty.W niedzielę otwierają muzeum o dwunastej i zamykając siedemnastej.- W poniedziałek jest zamknięte?- Tak.Otwierają galerię we wtorek o dziewiątej rano.- Większość muzeów ma podobne godziny otwarcia.Tak się składa, że zawsze wponiedziałek nachodzi mnie ochota, żeby pooglądać obrazy.- Jeśli mamy się tu włamać, możemy to zrobić wieczorem albo w poniedziałek.- To niemożliwe.Za dużo tu strażników.Poza tym mają niezawodny systemalarmowy.Nie można po prostu przeciąć kabli i pogłaskać strażników po głowie.- Wobec tego, co zrobimy? Zdejmiemy obraz i uciekniemy?- To nie ma sensu.Złapaliby nas, zanim dotarlibyśmy na pierwsze piętro.- Co nam pozostaje?- Modlitwa i post.- Zwietnie.Kto to namalował? Van Doesburg? Wobec tego on i Mondrian musieliuczyć się w dwóch różnych szkołach.Po lewej stronie wisiał obraz Theo van Doesburga, na którym widniały kolorowekwadraty.Jednak łatwo było odróżnić jednego artystę od drugiego.Obraz Doesburga byłmniej harmonijny niż dzieło Mondriana. To ciekawe , pomyślałem.W ciągu ostatnichdwóch dni obejrzałem dwa obrazy Mondriana - całkiem niezle jak na faceta, który od wielumiesięcy nie był w muzeum.Najdziwniejsze było to, że obraz z Galerii Hewletta był bardzopodobny do tego, który wisiał nad kominkiem Gordona Onderdonka.Wydawało mi się, żerozmiary obrazów są podobne, i pomyślałem, że być może zostały namalowane w tym samymokresie twórczości artysty.Gdyby powiesić je obok siebie, wyglądałyby zupełnie inaczej, alewiedziałem, że nie będę miał okazji, by je w ten sposób ze sobą porównać.Gdyby ktośpowiedział mi, że w Galerii Hewletta wisi obraz należący do Onderdonka, pewnie bym w touwierzył.Obraz z kolekcji Onderdonka był oprawiony, Mondrian wiszący w galerii nie miałramy i widać było, że artysta namalował na brzegach wzory geometryczne.Na obrazieOnderdonka było dwa razy więcej zamalowanych kwadratów.Być może był dłuższy albokrótszy niż oryginał, węższy albo szerszy, ale.Wiedziałem, że to czysty przypadek.Oczywiście niektóre przypadki są bez znaczenia.Przyjechałem po Carolyn do Salonu Piękności dla Pudli i wzięliśmy taksówkę do GaleriiHewletta.Być może gdybym przeczytał napisane na plakietce nazwisko taksówkarza,okazałoby się, że nazywa się Turnquist.W ten sposób spotkalibyśmy dwóch mężczyzn onazwisku Turnquist w ciągu pół godziny.I co z tego?Hm.Obeszliśmy salę, zatrzymując się przed kilkoma obrazami, które nie zrobiły na mnieżadnego wrażenia, i stanęliśmy przed obrazem Kandinskiego, którego bardzo lubię.Wisiałtam także Arp.Onderdonk miał obraz tego artysty w mieszkaniu, ale nie zlecono nam,żebyśmy ukradli Arpa, więc ten przypadek był również bez znaczenia, albo.- Bern? Może powinnam zapomnieć o kocie?- Potrafisz to zrobić?- Sama nie wiem.Myślisz, że skrzywdziliby Archiego, gdybyśmy nie ukradli obrazu?- Dlaczego mieliby to zrobić?- Pewnie próbowaliby nam udowodnić, że są profesjonalnymi porywaczami.Takzachowują się porywacze, prawda?- Nie wiem.Przypuszczam, że zabijają ofiarę, żeby ich pózniej nie zidentyfikowała.Wątpię, czy birmański kot byłby w stanie to zrobić.Ale.- Kto wie, co przyjdzie tym szaleńcom do głowy? Wymagają od nas niemożliwego.- Być może jest to wykonalne - stwierdziłem.- Złodzieje często kradną obrazy zmuzeów.We Włoszech kwitnie handel kradzionymi obrazami.Nawet u nas można przeczytaćczasem w gazetach o jakiejś kradzieży.Z Muzeum Historii Naturalnej regularnie ginie częśćzbiorów.- Myślisz, że nam się uda?- Tego nie powiedziałem.- Wobec tego.- Piękny, prawda? - Tuż obok odezwał się męski głos.Odwróciłem się i zobaczyłem artystę w marynarce z lumpeksu, który uśmiechał się donas, szczerząc żółte zęby.Staliśmy znowu przed Kolorową kompozycją.Turnquist patrzył naobraz lśniącymi z zachwytu oczami.- Nikt nie dorówna staremu Pietowi - powiedział.- Sukinsyn umiał malować.I toniezle, prawda?- Całkiem niezle - zgodziłem się.- Większość tych obrazów to bezwartościowe śmiecie.Detrirus.Innymi słowy -gówno.Mam nadzieję, że pani nie obraziłem.- Nie, nie - zapewniła go Carolyn.- To muzeum jest śmietnikiem dzieł sztuki.Brzmi jak cytat, prawda? Ale sam towymyśliłem.- Bardzo inteligentne powiedzenie.- Anglicy powiedzieliby: pojemnik na śmieci.Większość obrazów nie zasługuje nawetna to, żeby nazywać je śmieciami.To po prostu syf, jak mówi mój przyjaciel.- Hm.- W dwudziestym wieku było dosłownie paru dobrych malarzy: Mondrian ioczywiście Picasso.Mówię o tym krótkim okresie w twórczości Picassa, kiedy poświęcił sięsztuce, zamiast pieprzyć się ze wszystkimi dookoła.Ale i tak udało mu się stworzyć wielewartościowych obrazów.- Mhm.- Kto jeszcze? Pollack.Frank Roth.Trossman.Clyfford Still.Darragh Park.Rothko -zanim odbiło mu i przestał używać kolorów.Było jeszcze paru innych, ale większość.- Ehm - chrząknąłem.- Wiem, co pan chce powiedzieć.Dlaczego ten włóczęga miele jęzorem? Marynarkanie pasuje mu do spodni, a on poucza wszystkich, co to jest prawdziwa sztuka.Tak pan myśli,prawda?- Niezupełnie.- Nie przyzna się pan do tego.Pana towarzyszka jest damą, a pan - dżentelmenem.Jajestem artystą i mogę mówić, co mi się podoba.Właśnie taką przewagę ma artysta naddżentelmenem.Wiem, o czym pan myśli.- Tak?- Ma pan prawo tak myśleć.Jestem nikim, taka jest prawda.Maluję obrazy, ale nikt omnie nie słyszał.Zauważyłem, że patrzycie na ten obraz.Pomyślałem sobie: ci ludzie potrafiąodróżnić sałatkę z kurczaka od kurzego gówna.Mam nadzieję, że pani nie uraziłem.- Ależ skąd - powiedziała Carolyn.- Dostaję szału, kiedy widzę, jak ludzie podziwiają bezwartościowe dzieła sztuki.Czasem piszą w gazetach o szaleńcu, który idzie do muzeum z nożem albo butelką kwasu iniszczy słynny obraz.Wszyscy mówią wtedy: Jak on mógł coś takiego zrobić? To wariat!W gazetach piszą, że wandal uważa się za wielkiego artystę.Ale wszyscy dobrze wiemy, żetaki człowiek ma gówno w mózgu.Proszę mi wybaczyć, panienko.- Nic nie szkodzi.- Powiem jeszcze coś i zostawię was w spokoju, dobrzy ludzie.Jeśli ktoś niszczy złyobraz, który wszyscy podziwiają, należy tego człowieka błogosławić, a nie traktować jakszaleńca.Powiem więcej - niszcząc kiepskie dzieło sztuki, człowiek zostaje wspaniałymartystą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]