[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widząc, \e dziewczynka spałaszowała ju\ swoje mięso i rozgląda się za czymśjeszcze, Regeane zaproponowała, by skosztowała je\owców, ale tu wtrąciła sięAugusta.- Młoda, niezamę\na kobieta nie powinna jeść publicznie takich dań,moja droga - powiedziała protekcjonalnie.- Je\ówce są podobno jeszcze silniejszymiafrodyzjakami ni\ ostrygi.- A co to są afrodyzjaki? - zainteresowała się Elfgifa.Mięśnie na skroniach Regeane zadrgały.To wilczyca próbowała bezpowodzenia poło\yć uszy po sobie.- Mniejsza z tym - mruknęła pośpiesznie Regeane i sięgając po talerzoliwek, dostrzegła Gundabalda.Dreszcz przera\enia przebiegł jej po krzy\u, pociemniało w oczach.Wuj zajmował miejsce w samym końcu przeciwległego stołu, obok niego- 209 - Borchardt Alice - Srebrna wilczyca - http://chomikuj.pl/tigriseksiedział Hugo.Zaabsorbowana zarówno jedzeniem, jak i potyczkami Augusty zElfgifa, do tej pory go nie zauwa\yła.Przechwycił jej spojrzenie i z uśmieszkiem samozadowolenia na twarzyuniósł w górę pucharek.Regeane wbiła palce w aksamit sofy.Zlepa panika, jaką poczuła na widokwuja, oraz świadomość złowró\bnego znaczenia tego uśmieszku kazały jej zerwaćsię na równe nogi i uciekać.Stwierdziła jednak, \e nie ma na to sił.Sala wirowała.Skurcze odruchuwymiotnego szarpały mięśniami brzucha.Zalewał ją zimny pot.Wilczyca próbowała przyjść Regeane z pomocą, ale światło więziło ją wskręcającym się ciele dziewczyny.Na ścianach płonęły pochodnie.W zwisającym usklepienia świeczniku paliły się świece.Lichtarze na kolumnach oddzielały salęjadalną od ciemnego ogrodu.Zwiec w tych lichtarzach było tyle, \e kolumny zdawałysię płonąć.Zgiełk przytłaczał, dzwięki muzyki mieszały się z gwarem bełkotliwychgłosów.Regeane uświadomiła sobie, \e wilczyca jest ju\ w jej oczach i uszach, i \eprzera\a ją jasno oświetlona sala.Zwiatła oślepiały zwierzę.Zbita masa ludzkichciał, odór potu zmieszany z ostrym zapachem przypraw i słodkim aromatem perfum,głosy brzmiące niczym górski potok  wszystko to pora\ało zmysły zwierzęcia.Głowa opadła jej na poduszkę.Przesycony nieszczerym współczuciem głosAugusty zagrzmiał jej w uszach hukiem fali przyboju:- Biedactwo, za du\o wina?Za du\o wina? Nie, nie wypiła go wiele, zaledwie kilka łyczków, na pewnonie tyle, \eby się upić.Chyba \e coś w nim było.Fale ciemności zalewały jej mózg,rozmazywała się rzeczywistość.Ze ściśniętą krtanią walczyła z przera\oną wilczycą.Walczyła z nią o kontrolę nad swoim ciałem.Głosy otaczały ją teraz zewsząd i naraz uświadomiła sobie, \e pośród tejhuczącej wrzawy słyszy Gundabalda i Hugo, słyszy, jak rozmawiają, wyławia ichgłosy z wszechobecnego gwaru.I wilczyca nastawiła ucha, słuchała ze skupieniemwłaściwym zwierzęciu, które słyszy szelest skrzydełek ćmy i mysz przemykającą wtrawie, i stąpanie skradającego się kota.- Wygląda ju\ na gotową.- mówił Gundabald.- Nasi patroni dobrze sięspisali.Nie będzie stawiała oporu.Potem moc wilczycy osłabła i Regeane przestała ich słyszeć.Cała sala- 210 - Borchardt Alice - Srebrna wilczyca - http://chomikuj.pl/tigrisekzdawała się kołysać, światła były rozmazanymi plamami jasności, ale nudności narazie ustąpiły.Regeane zmobilizowała się do walki z sennością, która ją ogarniała, ispróbowała zebrać myśli.Le\ąca obok Elfgifa patrzyła na nią z przestrachem.Na twarzy Augustymalował się wyraz samozadowolenia.Regeane pochyliła się do ucha Elfgify.- Idz do papie\a  wyszeptała.- Powiedz mu, \eby postawił na nogi stra\e.Zaraz nas napadną.Elfgifa patrzyła przez chwilę na Regeane z konsternacją, potem bez słowazsunęła się z sofy.Augusta krzyknęła za nią, \eby wracała, ale dziewczynka była ju\ podstołem.Wynurzyła się spod niego trzy sofy dalej i omijając muzyków, ruszyła kupodwy\szeniu, na którym siedział papie\.Oczy Augusty pobiegły w tamtym kierunku,widać było, \e gorączkowo i bezskutecznie szuka w myślach sposobu zatrzymaniadziewczynki.Regeane roześmiałaby się, gdyby nie śmiertelny strach, który jąparali\ował.Zanurkowanie pod stół w pogoni za małą było poni\ej godności Augusty.Zamiast tego chwyciła pucharek w kształcie dzwonka, który tak się dzieckupodobał, i ściągając na siebie wzrok Elfgify, uniosła go nad marmurową posadzką.Elfgifa zatrzymała się jak wryta.Walka ze sobą, którą wywołał w niejwymowny gest Augusty, była krótka, ale zacięta.Przez buzię dziewczynki przemknęła kawalkada emocji: konsternacja, potemstrach o swój skarb, potem \al i w końcu gniew.Mała zesztywniała i w rysach jejtwarzyczki Regeane dostrzegła znowu saskiego wodza, który był jej ojcem.Oczy Elfgify rozbłysły błękitnym ogniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •