[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stevie odłożyła pióro, zamknęła dziennik i schowała go do szuflady.Napisała jużwystarczająco dużo.Pózniej, gdy już się położyła, nie mogła zasnąć, tyle myśli wirowało jej w głowie.Wierciła się w łóżku prawie godzinę, zanim wreszcie zasnęła.Zniła o nim.Sen był tak wyrazisty, że towarzyszył jej długo po przebudzeniu następnego ranka.Leżała w łóżku w przytulnej białoniebieskiej sypialni, patrząc, jak światło porankasączy się przez zasłonięte okna i zmagała się z resztkami snu, który wciąż jąspowijał. 166Nie umiała z niego otrząsnąć; był zbyt realny.Jakby on naprawdę spędził z nią całąnoc w tym pokoju.Czuła jego obecność w każdym zakątku, czuła zapach jego wodykolońskiej.Gdy zamknęła oczy, znów go zobaczyła.jego ciemne, namiętne oczy,zmysłowe usta, szeroki, przyjazny uśmiech, równe zęby, tak bardzo białe na tleopalonej skóry.Słyszała jego głos, słyszała, jak mówił, że bardzo ją kocha, i przez chwilę sen znówzastąpił jej rzeczywistość.W tym śnie kochali się, połączeni w tej cudownejharmonii, która kiedyś między nimi się zrodziła.Stevie tęskniła za tą harmonią,tęskniła za nim.Nie potrafiła powstrzymać łez; wymykały się spod powiek i spływały popoliczkach.Wcisnęła głowę w poduszkę i łkała z żalu po nim, z żalu po życiu,którego nie spędzili razem, choć było to możliwe.Gdy już przestała płakać, wstała, narzuciła szlafrok i poszła do kuchni.Ledwootworzyła drzwi, usłyszała głos Chloe:- Dzień dobry, mamo.Przygotowałam kawę, masz ochotę na filiżankę? Ja.Chloe przerwała, przyjrzała się Stevie i zapytała, marszcząc brwi:- Czy dobrze się czujesz, mamo?- Oczywiście - przytaknęła Stevie.- Dlaczego pytasz?- Jesteś taka blada, wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.Stevie pokręciła głową,myśląc, że jej córka użyła niefortunnego słowa.- Nie spałam najlepiej, więc pewnie jestem trochę zmęczona.Za dużo problemów -wymyśliła na poczekaniu.- Przepraszam.Chyba za dużo pracujesz, mamo.- Chloe zbliżyła się do matki ipołożyła jej dłoń na ramieniu.- Usiądz sobie, przyniosę ci kubek z kawą.Maszochotę na tosty? Przygotuję ci coś.- Dziękuję, kochanie.- Stevie uśmiechnęła się do córki.Chloe bez namysłuchwyciła Stevie i objęła ją ramionami:- Kocham cię, mamo.- Dziewczyna przylgnęła do matki całym ciałem, tuląc się doniej.- Ja też cię kocham, maleńka.Gdy już odsunęły się od siebie, Stevie popatrzyła na twarz córki i pomyślała, żebardzo przypomina swego ojca.Odziedziczyła po nim ciemne oczy, włosy.Byłajego nie- 175odrodną córką, choć jednocześnie tak bardzo przypominała Blair.- Zaraz przyniosę ci kawę - powiedziała Chloe pełna niepokoju o matkę.Steviemiała ciemne sińce pod oczami i wyglądała tak smutno.Chloe zastanawiała się, coteż mogło ją tak zmartwić.Po chwili była już z powrotem przy stole kuchennym i wykrzyknęła:- Teraz naprawdę będę się tobą opiekować! To jest moje noworocznepostanowienie.Stevie roześmiała się.- Nic mi nie jest, kochanie, możesz mi wierzyć.Mam tyle spraw na głowie,szczególnie teraz.Ale nie musisz się o mnie martwić Chloe.Wszystko będziedobrze.Chloe pokiwała głową i poszła przygotować tosty.Gdy były już gotowe, przyniosłaje na stół razem z kubkiem kawy dla siebie.Usiadła naprzeciwko matki i zapytała:- Nie jesteś już na mnie zła, prawda? Za to, że chcę pracować w firmie.- Nigdy niebytem na ciebie zła, Chloe.Zależy mi po prostu na twoim wykształceniu.Rozmawiałam niedawno z Bruce'em i jemu bardzo przypadł do serca pomysł, byśpracowała w firmie.- Naprawdę?- Tak.- Stevie dojrzała błysk podniecenia na twarzy córki i nadzieję w jej oczach,więc dodała: - Możesz spędzić tu Wielkanoc, Chloe, jeśli tylko chcesz.Zdaje się, żejest to dla ciebie bardzo ważne.- Och, mamo! Naprawdę się zgadzasz? Dziękuję, tak bardzo ci dziękuję! - Chloepodskoczyła, przytuliła się do Stevie i obsypała ją gradem pocałunków.- Ale zamieszkasz z babcią i dziadkiem koło Regent's Park [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •