[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oddzwonię do ciebie, OK?Chodzę po pokoju w kółko, czekam na dzwonek.Mijam perkusję, myślę, czy nie poćwiczyć(pal licho sąsiadów, chyba już wszyscy się obudzili).Nie, jeszcze nie usłyszę telefonu i dopierobędzie.Poza tym jestem w takim stanie, że mógłbym chyba tylko grać tre-molo.Bardzorozedrgane tremolo.Telefon.Dopadam go jednym susem." Peter?" Tak.Sony, Paweł.Więc.niestety.Nie da rady.-CO??? Dlaczego.?" Chcesz, wpadnę do ciebie." Nie, powiedz teraz.Znaczy, wpaść też możesz, tylko nie każmi czekać! Człowieku, miej litość." Jak długo znasz Yincenta?" Przecież wiesz, jak długo.Zacząłem z wami grać gdzieś takw styczniu.Czy w lutym? Nie pamiętam dokładnie.Gdy nie mapór roku, to tracę rachubę czasu, wiesz, monotonny ciąg jednakowo upalnych miesięcy." No, OK.Pewnie zauważyłeś, że Yincent jest bardzo przeciwny graniu do kotleta.Uważa, że komercha zabija muzyków.%7łe tojest jak prostytucja albo." Peter - przerywam - a ty byś zagrał?" Ja tak.Czemu nie? Ale Yince." No to przekonaj go jakoś! Znacie się od lat, nie?- Znamy.Paweł, lepiej sam z nim porozmawiaj.Zrozumiesz.Sony, przyjacielu.Nie mogę w tej sprawie pomóc.Sony.Odkładam słuchawkę i siadani pod ścianą.Przepadło.A może Yincent ma rację? Może granie do kotleta to muzyczna prostytucja? Ale co w tymzłego, na Boga, żeby zagrać dla ludzi, którzy chcą się bawić? Nawet zagrać do tańca? A możeja po prostu nie jestem dość dobry? Może z innym perkusistą Yincent by się zgodził? Amoże.Czuję, że się zapętliłem jak automat perkusyjny.Z czarnych myśli wyrywa mnie kolejnytelefon." Peter? Coś się zmie." Cześć, Paweł.Nie, to ja, Yincent.Chciałem ci powiedzieć.err.przepraszam.Ja.naprawdę nie mogę.Może kiedyśzrozumiesz." Ja rozumiem, Yince." Nie sądzę.Słuchaj, chciałem cię zaprosić do mnie.Zrobimyu mnie następną próbę akustyczną.Możesz w czwartek po pracy?Propozycja odwiedzenia Yincenta jest na tyle szokująca, że na chwilę zapominam ostraconym gigu.Umawiamy się na siódmą, zapisuję adres.Sam nie wiem, co myśleć.Chodzę po domu, siadani za bębnami, znowu wstaję, idę napićsię wody z lodem.Nagle czuję się bardzo śpiący.Włączam wiatrak pod sufitem i kładę się nałóżku.Zamykani oczy.Stoimy z Peterem na Farrer Drive.Czuję się dziwnie rozczarowany.Wyobrażałem sobie.Właściwie nic sobie nie wyobrażałem.Ale na pewno nie długi, prywatny budynek wokolicach Holland Yillage.Peter mówi, że w czasie wojny to były kwatery brytyjskich oficerów.Windy nie ma.Wchodzimy na trzecie piętro, dzwonimy do drzwi." Cześć.Gdzie Berger?" Nie przyjdzie.Ma jakieś spotkanie." To niedobrze.Opuszcza już drugą próbę - mówi powoliYincent.- On ma problemy ze znalezieniem pracy - usprawiedliwiam Bergera.- Ciągle mówi, żelada chwila coś ma się udać, ale nic z tego nie wychodzi.Nie przyznaje się do tego, alewiem, że nie jest mu łatwo.Zdejmujemy buty w małym przedpokoju.Zciany pomalowane na kolor ceglany, zchropowatą fakturą, która kojarzy się z meksykańskimi restauracjami.Ocieram pot z twarzy.Może tylko sypialnia jest klimatyzowana - wielu ludzi tak robi.Idziemy krótkim korytarzem.Wpowietrzu jest jakiś dziwny, lekko słodkawy zapach, z nutą.ammonii? Może chińskie kadzidło.Po chwili przestaję to czuć.Mijamy kuchnię i łazienkę, po lewej.Po prawej - salon i sypialnia,na końcu zamknięte drzwi, pewnie druga.Wchodzę do pokoju Yincenta i staję jak wryty.Nigdy w życiu nie widziałem ścianpomalowanych na.czarno.Nie wiedziałem nawet, że istnieje coś takiego jak czarna farba dościan.Podnoszę głowę i znowu szok: na suficie nocne niebo.Gwiazdy, gwiazdozbiory,galaktyki, wszystko idealnie oddane.Chyba, bo ekspertem nie jestem.Szukam WielkiejNiedzwiedzicy, ale nie znajduję, może tutaj, na równiku, nie jest widoczna? Kasjopei też niema.W ogóle połowa gwiazdozbiorów nie wygląda znajomo.Może to niebo z mrocznejwyobrazni Yincenta? O, jest Orion ze swoim trzygwiazdowym pasem i wiszącym pod nimmieczem, kryjącym wielką mgławicę.Prawie na granicy ze ścianą - malutki przecinek, którybyć może jest Plejadami, trzeba by wejść na jakiś stołek.Peter szczerzy się od ucha do ucha.- Dobre, co? Sam to malował, większe gwiazdy pędzelkiem, mgławice czy jak je tam zwą,pryskając farbą ze szczoteczki do zębów.Trwało z pół roku, la!Yincent nic nie mówi, tylko się uśmiecha i potakuje.Ma jakieś dziwne oczy, przekrwione, zrozszerzonymi zrenicami, wygląda na bardzo zmęczonego.Próba nie idzie nam za dobrze, chociaż Peter świetnie daje sobie radę na basie, biorącpod uwagę paromiesięczną pauzę,kiedy obowiązki basisty przejął Berger.Zapomniałem, jak fajnie się z nim grało.Bergerna gitarze basowej jest bardziej rytmiczny, Peter - muzyczny.Po paru numerach robimy przerwę, Yincent idzie zrobić herbatę, ja rozglądam się popokoju.Sypialnia jest bardzo duża, w pierwszej chwili tego nie zauważyłem - czarneściany optycznie ją zmniejszają.Zdaję sobie sprawę, że kiedyś to właśnie był salon, a obecnysalon był sypialnią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]