[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brama willi była zamknięta, ale nad tabliczką znajdował się przyciskdomofonu.Montalbano zadzwonił.Po dłuższej chwili odezwał się kobiecy głos.- Kto tam?- Komisarz Montalbano z Vigaty.- Czego pan tu szuka?- Chciałbym porozmawiać z notariuszem.- Jest zajęty.Niech pan wejdzie i siądzie w poczekalni.Zostanie pan wezwany, jakprzyjdzie pana kolej.Weszli do przedpokoju, w którym po lewej stronie otwierało się dwoje drzwi.Nadjednymi wisiała tabliczka z napisem Poczekalnia , jak kiedyś na stacjach kolejowych.Poprawej stronie też znajdowało się dwoje drzwi, nad jednymi z nich widniał napis Biuro.Aniżej, mniejszymi literami Proszę nie wchodzić.W głębi korytarza widać było schody na piętro, gdzie niewątpliwie mieszkalinotariusz z żoną.Fazio otworzył drzwi poczekalni, wsunął głowę do środka, po czym wrócił nakorytarz i zamknął drzwi.- Czeka chyba z dziesięć osób.- Gdy tylko ktoś wyjdzie, powiadomimy notariusza o naszej wizycie.Po dziesięciu minutach komisarz stracił cierpliwość.- Fazio, podejdz do schodów i zawołaj panią Palmi - sano.Fazio wszedł na trzy schodki i zaczął nawoływać ściszonym głosem:- Proszę pani! Proszę pani!- Przecież tak cię nie usłyszy!- Proszę pani! - Zawołał Fazio trochę głośniej.%7ładnej odpowiedzi.- Słuchaj, idz piętro wyżej i powiedz pani domu, że chcemy z nią porozmawiać.- A jeśli przestraszy się na mój widok?- Zrób tak, żeby się nie przestraszyła.Fazio zaczął wchodzić po schodach tak ostrożnie, że pani Palmisano mogła pomyśleć,że to jakiś złodziej.I zrobić awanturę gorszą od tych, które już im się przytrafiły tego ranka.13Montalbano tymczasem chyba mógł sobie zapalić papierosa.Rozejrzał się poprzedpokoju, ale nie zauważył nigdzie tabliczek z zakazem palenia.Nie było też jednakpopielniczek.Co robić? Postanowił zapalić, a potem schować niedopałek do kieszeni marynarki.Ledwie zdążył się zaciągnąć, gdy u szczytu schodów pojawił się Fazio.- Panie komisarzu, proszę wejść.Zgasił papierosa i schował do kieszeni.Kiedy znalazł się na górze, Fazio szepnął mudo ucha:- Pani notariuszowa jest niezwykle dystyngowana.Zrobili może ze dwa kroki, gdy Fazio zatrzymał się, wciągnął powietrze, zmarszczyłnos i powiedział:- Czuję jakiś smród.- To metafora? - spytał Montalbano.- Nie, mówię dosłownie.Montalbano zorientował się, że nie zgasił dobrze papierosa i zaczęła mu się palićmarynarka.Nie mógł przecież stawić się przed panią domu w samej koszuli.Przeklinając,ograniczył się do przyklepania kieszeni, aby zapobiec niebezpieczeństwu pożaru.Ernesta Palmisano, elegancka pani koło sześćdziesiątki, z nienaganną fryzurą,usadowiła ich w saloniku.Montalbano od razu wpadł w zachwyt na widok obrazu GiorgiaMorandiego z pięcioma czy sześcioma martwymi naturami z butelkami i kąpiących się kobietFausta Pirandella.- Podobają się panu?- Wspaniałe, cudowne!- Wobec tego potem pokażę panu Tosiego i Carla Carrę.Wiszą w prywatnymgabinecie mojego męża.Napiją się panowie czegoś?Fazio i Montalbano porozumieli się wzrokiem.Nadarzała się doskonała okazja, żebyzobaczyć Katię.- Tak - odpowiedzieli chórem.- Jeśli można.- Kawy?- Bardzo chętnie - przytaknął zgrany duet.- Muszę ją sama przygotować, bo niestety dzisiaj pokojówka.- Co zrobiła.- krzyknął Montalbano, zrywając się na równe nogi.-.pokojówka? - dokończył Fazio, również wsta - jąc.Pani Palmisano się przestraszyła.- O mój Boże! Co ja powiedziałam?- Proszę mi wybaczyć - odpowiedział komisarz, zmuszając się do zachowaniaspokoju.- Czy pani pokojówka to młoda Rosjanka, która nazywa się Katia Ay - senko?- Tak - odpowiedziała zdziwiona pani Palmisano.- Co zrobiła?- Dzisiaj nie przyszła.Montalbano i Fazio nie tyle usiedli, ile opadli na fotele.Cały ich trud poszedł namarne.Pani Palmisano także usiadła, zapominając o kawie.- Zadzwoniła do pani, żeby powiedzieć, że nie przyjdzie? - spytał komisarz.- Nie.Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło.Nigdy nie opuściła ani jednego dnia pracy.Była zawsze dokładna, punktualna, porządna.Rzadko się takie spotyka!- Jak długo u pani pracuje?- Od trzech miesięcy.Czyli przeniosła się do Fiakki zaraz po zakończeniu pracy w Vigacie u Graceffy.- A o której powinna była przyjść?- O ósmej.- Dlaczego nie zadzwoniła pani, żeby zapytać?- Zadzwoniłam około dziewiątej, ale nikt nie odpowiadał.Zapewne nie było nikogo wdomu.- Gdzie mieszka Katia?- Pewna wdowa, pani Bellini, wynajęła jej pokój.Via Attilio Regolo 30.- Jak ją państwo znalezli?- Zarekomendował ją don Antonio, proboszcz kościoła, który znajduje się tuż obok.Ale dlaczego zadają mi panowie te wszystkie pytania? Czy Katia zrobiła coś złego?- Nic na to nie wskazuje - odpowiedział komisarz.- Szukamy jej, bo prawdopodobniemoże nam udzielić ważnych informacji dotyczących prowadzonego przez nas śledztwa.Chodzi o morderstwo młodej Rosjanki, słyszała pani o tym?- Nie.Kiedy w telewizji mówią o morderstwach, od razu zmieniam kanał.- I dobrze pani robi.Co nam pani może powiedzieć o Katii?- To normalna, spokojna dziewczyna, może nie jest bardzo wesoła, ale nie jest teżskłonna do depresji.Od czasu do czasu jest jakby nieobecna, zamyślona, jakby jąprześladowały jakieś nieprzyjemne myśli.- Teraz bardzo proszę zastanowić się dobrze, zanim pani odpowie.Czy w ostatnichdniach Katia jakoś się zmieniła? Chodzi mi o okres między zeszłym poniedziałkiem awczorajszym dniem.- Tak - odpowiedziała od razu pani Palmisano, nie potrzebując czasu na zastanawianiesię.- Co pani zauważyła?- Kiedy we wtorek rano przyszła do pracy, była bardzo blada i trochę trzęsły się jejręce.Zapytałam, co jej jest, i odpowiedziała mi, że miała telefon ze swojej rodzinnejmiejscowości.Szelkowa?- Tak.- I że otrzymała złe wiadomości.- Powiedziała pani jakie?- Nie.Nie nalegałam, bo zrozumiałam, że nie chce o tym mówić.- Zauważyła pani coś jeszcze?- A jakże! Wczoraj rano, kiedy wróciła z poczty, dokąd mój mąż wysłał ją, żebynadała listy polecone, wydała mi się wręcz chora.Zapytałam, co się stało, a ona powiedziała,że zle się czuje, że jest jej słabo, zapewne dlatego, że jeszcze nie otrząsnęła się po złychwieściach, jakie otrzymała z domu.Właśnie dlatego, kiedy dzisiaj rano nie przyszła, niebardzo się zdziwiłam.Przyrze kłam sobie, że jeśli się do niej nie dodzwonię, to po południupójdę ją odwiedzić.Bez wątpienia, wbrew temu, co sądził Graceffa, Katia zobaczyła go i rozpoznała.Iprzestraszyła się, że Graceffa powie o tym komuś i napyta jej biedy.Pani Palmisano, która była prawdziwą damą, nie zadawała im pytań.Natomiastkomisarz, wstając, spytał:- Czy pokaże mi pani inne obrazy?- Naturalnie.W prywatnym gabinecie notariusza nie było ani jednej książki prawniczej.Półki byłyzapełnione świetnymi powieściami.Krajobraz Tosiego był piękny, ale to pejzaż morski Carry prawie wycisnął łzy z oczukomisarza.Po wyjściu z domu notariusza komisarz stwierdził, że zle zgaszony niedopałek wypaliłmu dziurę w kieszeni marynarki, ale pogrążony jeszcze w rozpamiętywaniu piękna obrazuCarry, nawet nie zaklął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]