[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przeklinała, przyjazniła się z chłopakami, których jej ojciec nieakceptował.To Iris była grzeczną córeczką i pupilką rodziców.Hołubili ją,jednak gdy uległa typowo ludzkim słabościom, szybko strącili ją zpiedestału.Iris ciężko to przeżyła, ale cała sprawa okazała sięprawdziwą trauma dla ich ojca.Oskarżył Ivy, że to ona sprowadziłasiostrę na złą drogę.Szalał z rozpaczy i ciskał gromy, stracił resztkizdrowego rozsądku.87RSWreszcie wielebny Josiah Swindel uznał, że Ivy jest opętanaprzez diabła.- A co z Iris? - Louise spojrzała z powątpiewaniem naprzyjaciółkę.- O ile wiem, ona nie pochwala niektórych twoichzachowań i nieco niezwykłych pomysłów.- Och, nieważne.- Ivy machnęła dłonią.- Iris jest uparta ikonserwatywna, poza tym teraz ma co innego na głowie.Uczy sięzaklęć i próbuje wskrzeszać zmarłych, a to naprawdę niełatwa sprawa.- Sądzisz, że ona próbuje wskrzesić.no wiesz, kogo? - spytałaLouise konspiracyjnym szeptem.Ivy przez chwilę wierciła się na krześle, a potem spojrzała znaganą na przyjaciółkę.- Louise Wilson, nie mam pojęcia, o czym mówisz.Iris jest mojąmłodszą siostrą i nie pozwolę, by w mojej obecności wygadywano oniej takie niestworzone rzeczy.Nie chcę, by cierpiała.Zawsze jąchroniłam i tak pozostanie.- Przed czym ją chroniłaś?Przed samą sobą, przed rodzicami, przed jeszcze większymcierpieniem, pomyślała Ivy.- Przed tym, co może przynieść życie.To co, może wybierzemysię teraz na zakupy, poszukamy czerwonych kapeluszy i fioletowychsukienek? Na pewno znajdziemy coś interesującego w sklepie zużywaną odzieżą.- A jak nazwiemy nasz klub?Ivy popijała przez chwilę herbatę, a potem uśmiechnęła siętriumfalnie.88RS- Już wiem! Czerwone Kapelusze i Róże.Jak ci się podoba?- A po co te róże? Wszyscy pomyślą, że to kolejne kółkoogrodnicze.- To bardzo prawdopodobne.- Ivy z trudem pohamowałazniecierpliwienie.- Róże są piękne, tak jak kobiety.Warto topodkreślić.Poza tym to ładna nazwa i wszyscy kochają róże.- Owszem, ale.- Nie każda decyzja wymaga racjonalnego uzasadnienia.Pozatym dobrze jest zachować aurę tajemniczości.A teraz chodzmy lepiejna te zakupy, bo twój zmysł praktyczny doprowadza mnie do szału.Pamiętaj, że nie wszystko da się logicznie wytłumaczyć.Gdy Beth wreszcie dotarła do pensjonatu i weszła do biura, jejserce wciąż biło jak oszalałe.Nie mogła wyjść ze zdumienia, że Bradodważył się ją pocałować.Co gorsza, ten pocałunek sprawił jejogromną przyjemność.- Niech to diabli - mruknęła.Włączyła komputer, by przejrzeć pocztę i sprawdzić rezerwację.Decyzja o uruchomieniu internetowej rezerwacji miejsc okazała sięstrzałem w dziesiątkę.Trochę ją to kosztowało, ale pieniądze już sięzwróciły.- Przepraszam.Uniosła głowę i zobaczyła parę w średnim wieku stojącą przyotwartym oknie biura.Zawstydziła się nagle, bo przecież mogliusłyszeć, jak przeklinała.Mężczyzna był wysoki i ciemnowłosy, jegożona bardzo szczupła i atrakcyjna.89RS- Dzień dobry.- Beth uśmiechnęła się do nich.- Witam w Pensjonacie u Sióstr".W czym mogę państwu pomóc?- Nazywam się Charles Murray, a to moja żona Joan.Mamyrezerwację.Gdy mówił, jego żona patrzyła na niego z jawnym zachwytem.Ciekawe, kiedy przejrzy na oczy, pomyślała Beth złośliwie, ale zarazsię zawstydziła.Przecież nie wszystkie kobiety poślubiająskończonych idiotów albo łajdaków.- Państwo są tymi nowożeńcami z Wirginii, prawda? - Zniewiadomych powodów spodziewała się o wiele młodszych ludzi.Coza głupota! Tak jakby szczęście było pisane tylko zakochanymdwudziestolatkom.Przeszła do holu, by odpowiednio powitać nowych gości.- Państwa pokój jest już przygotowany.To najładniejszy, jakitutaj mamy, z czynnym kominkiem i jacuzzi.- Cudownie.Już nie mogę się doczekać, żeby go obejrzeć.- JoanMurray rozpromieniła się.- Oczywiście, ale najpierw poproszę państwa o wypełnieniekarty meldunkowej.Chciałabym też zobaczyć państwa kartękredytową.- Szybko dopełniła wszystkich niezbędnych formalności,wzięła klucz do pokoju dla nowożeńców i poprowadziła gości.-Bardzo mi miło, że państwo wybrali właśnie mój pensjonat.Jeślibędziecie państwo czegoś potrzebowali, jestem zawsze do usług.-Sądząc po tym, jak tych dwoje na siebie patrzyło, Beth wątpiła, czy wogóle wyjdą z pokoju.- Nasza restauracja obsługuje na razie tylkogości hotelowych, dlatego nie będzie problemu ze znalezieniem90RSstolika.- Podała im pory posiłków i wskazała wejście do salirestauracyjnej.- Menu zawsze wisi na drzwiach.- Czy w pokoju jest telewizor? - spytał Charles.- Joan jest wielką fanką serialu 24 godziny".Nie chcielibyśmyprzegapić ani jednego odcinka.- Tak, oczywiście, w pokoju jest telewizor.- Otworzyła drzwi i zaprosiła ich do środka.- Nie mogłabympozbawić moich gości takiej rozrywki, bo uwielbiam filmy.- Och, jak tu pięknie! Prawda, Charles? - Joan nie ukrywałazachwytu.- To łóżko wygląda na prawdziwy antyk.Czy jest bardzostare? To narzuta od Laury Ashley? - Pogładziła brzoskwiniowozielona tkaninę.- Odpowiedz na oba pytania brzmi: tak.Aóżko należało dorodziców moich ciotek.- Pięknie pani urządziła ten pokój.Beth podziękowała uśmiechem za komplement, który sprawił jejdużą przyjemność.Rzeczywiście włożyła w urządzenie tego wnętrzadużo pracy.- Gdy remontuje się stare domy, trzeba to robić z sercem.- Zgadzam się.Na pewno będzie nam tu bardzo wygodnie.Och,widzę, że przygotowała pani nawet szampana.- Joan uśmiechnęła sięszeroko.- Dziękujemy, Beth.Na pewno nam się przyda.- Tak samo jak jacuzzi, kochanie.- Charles mrugnął łobuzersko,a jego piękna żona spłonęła rumieńcem.Patrząc na gruchająca jak gołąbki zakochaną parę, Beth poczułaukłucie żalu.Szybko się pożegnała i wyszła.Widząc szczęście innych,91RSjeszcze mocniej bolała nad swym nieudanym małżeństwem, choć wtej kwestii nie miała sobie nic do zarzucenia.A może jednak?Wszyscy ją ostrzegali, że Greg do niej nie pasuje, ale nie chciałasłuchać.Była wtedy młoda i naiwna.Postrzegała Grega jako materiałna idealnego partnera, który pomoże jej uporać się z wszystkimiproblemami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]