[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przepraszam. Nie ma potrzeby. Uświadomiwszy sobie, że Larrynajpewniej zapomniał chusteczki, Patricia wyciągnęła jednąz torebki. Proszę.I nie wstydz się.Tu wszyscy płaczą.Jaszczególnie. Zaśmiała się krótko. Masz szczęście, żetrafiłeś na dzień złości, a nie rozpaczy.Larry z wdzięcznością przyjął chusteczkę. Nie dotarłem jeszcze do etapu rozpaczy.Taknaprawdę na razie mam problem z przejściem fazyzdruzgotania.Boże, pewnie wychodzę na idiotę, paplając takbez przerwy.Patricia spróbowała usadzić się wygodniej na twardymkrześle, w końcu jednak zrezygnowała. Ależ nie.Co się stało z twoją córką? Przepraszam,pasierbicą, czy tak? Tak.Rozwiodłem się z żoną w zeszłym roku, a onazmarła niedługo potem.Trochę to smutne. Larry dmuchnąłw przemoczoną już chusteczkę. Ale z Alice zawszemiałem doskonały kontakt.Nie mam innych dzieci, a Alicestraciła oboje rodziców, więc tak naprawdę zostaliśmy sami.To dlatego& to jest takie& Boże, to musi być dla ciebie straszne.Patricia wyciągnęła z torebki kolejną chusteczkę.Naprawdę zakrawało to na ironię, żeby ona dawała komuśoparcie, zamiast samej go szukać.To był obcy człowiek, alenie mogła się z nim nie jednoczyć w bólu. Alice miała wypadek w pracy.Jest architektem i byław tym budynku& tam nie było bezpiecznie.Część dachuzwaliła się na nią i jej kolegę.Jemu nic się nie stało.Zmarszczył czoło. Mam z tym spory problem. To zupełnie naturalne.Kolega mojego syna z dyżuru jezdzili razem karetką wyszedł z wypadku prawie bezszwanku.Nieraz łapałam się na myśli, że to Joe powinien tuleżeć zamiast Luke a& albo dlaczego tylu morderców krążybezkarnie na wolności. Patricia przesunęła ostrożnie dłoń ilekko poklepała Larry ego po ręce.Potem szybko ułożyłaobie dłonie z powrotem na kolanach. Tak ciężko patrzećmi na syna w tym stanie.On jest& jest taki zabawny i takiżywy, a teraz leży tu bezradny, odarty z osobowości i zezdeptaną godnością. Nagle zaniosła się płaczem.Może tojednak nie był jeden z dni złości. Chcę tylko jakiegośznaku, wiesz.dowodu, że wyjdzie z tej śpiączki.I żebędzie w stanie wieść dalej swoje dotychczasowe życie. Boże, tak.Staram się nie myśleć o takich sprawach,ale pewnie będę musiał.Alice może potrzebować opiekispecjalisty i innych takich. Larry uniósł chusteczkę.Mam ci ją oddać? Nie, dziękuję. Patricia uśmiechnęła się.Rozmowa zLarrym dowiodła, że kontakt z kimś, kto choć częściowopotrafi się odnieść do jej emocji, bardzo podnosi na duchu.Powinnam wracać do Luke a stwierdziła nagle,podrywając się na nogi.Larry wstał, wpychając chusteczkę do kieszeni.Prawdziwy dżentelmen.Nawet wśród ludzi w ich wiekumężczyzni z manierami stanowili wymierający gatunek. Mam nadzieję, że Luke wkrótce obudzi się ze śpiączki odparł, patrząc na nią współczująco. A ja trzymam kciuki za Alice. Patricia skinęłagłową, powstrzymując łkanie. Dziękuję za chusteczki.I za rozmowę.Bardzopoprawiłaś mi nastrój.Dobrze wiedzieć, że nie tylko dlamnie zmagania z tym są trudne. Larry przeczesał włosypalcami. Doskonale sobie radzisz, Patricio, zważywszy naokoliczności.Patricia z pochyloną głową czmychnęła do sali Luke a.Wewnątrz odetchnęła głęboko pod czujnym spojrzeniemMaggie.Ostatnimi czasy nie potrafiła nawet przyjąćkomplementu bez wpadania w histerię.Wyszarpnęła ztorebki egzemplarz Woman s Own , mając nadzieję, żeLarry będzie czekać na dobre nowiny krócej niż oni. A zatem, Luke, co sobie dziś przeczytamy? Otworzyła gazetę i wybrała artykuł, który Luke a zpewnością odrzuciłby na słuszną odległość.Gotowa byłazrobić wszystko, byle tylko wyrwać go ze śpiączki.Możegdy następnym razem spotka Larry ego o ile w ogólejeszcze się zobaczą oboje będą mieli bardziej radosnetematy do rozmowy.Rozdział trzydziesty dziewiątyLUCYJak sobie radzisz? Dee przysiadła obok mnie.Pewnie ciągle nie możesz się pozbierać. Uciekłamspojrzeniem w bok.W domu Dee panował niespotykanyspokój.Dan był w pracy, dzieci w szkole i przedszkolu.Normalnie Dee włączyłaby telewizor albo puściła głośnomuzykę, wzięłaby się za szalone porządki albo zaczęła oczymś trajkotać.Tym razem jednak moich uszu dobiegałytylko resztki dzwięków maksymalnie ściszonego programuna MTV.Ulżyło mi.Nie zniosłabym atmosfery programuJeremy ego Kyle a9.Myślałam o rozmowie ze Stellą, o tym,czy nie postępowałam zbyt nobliwie.Spokojnie oznajmiłam,że żądam przeprowadzenia testu na ojcostwo,zachowywałam się w sposób cywilizowany, chociażgodność nie przyniosła mi dotąd ani odrobiny satysfakcji.Dee przyglądała mi się z uwagą. Przepraszam, Luce.Poprostu& ciągle próbuję to jakoś przetrawić.Tę sprawę zeStellą& Lukiem.Nie chodzi& nie mogę& zawszemyślałam, że wasz związek jest idea& zawahała się.Idealny.To słowo zawisło między nami niewypowiedziane.Tak właśnie uważali Dee i Dan oraz przypuszczalnie całamasa innych ludzi.%7łe Luke i ja żyliśmy w związkuidealnym.A przecież to niemożliwe.Byliśmy tylko ludzmi.Mieliśmy wiele wad.Więcej, niż nam się wydawało.Deeprzeniosła wzrok na oprawione w ramki fotografie ślubnezdobiące ściany jej domu.Zastanawiałam się, czy patrzy nate, na których widniała uśmiechnięta, przystojna twarzLuke a, i szuka na nich zapowiedzi tego, co miał zrobić jużpięć lat pózniej.A może zerkała na Dana, zastanawiając się,czy on też dopuści się zdrady.Drgnęłam.Nienawidziłamtego słowa.Nadal nie wiedziałam, jak określić swójstosunek do Luke a, ale nienawidziłam tego słowa. Chceszsię czegoś napić? Dee wstała. Mnie się przyda. Poproszę. Miałam nadzieję, że nie poda mi filiżankiherbaty.A jednak podała.Uznałam, że pewnie wyjdzie mi tona zdrowie.I bez alkoholu miałam w głowie zamęt, azeszłotygodniowe picie dało mi solidną nauczkę.Alkoholnie stanowił rozwiązania moich problemów.Na chwilęzagłuszał ból, ale nic nie mogło uśmierzyć go całkowicie.Zamknęłam oczy.Czułam się zdradzona, niewiedziałam, co myśleć o Luke u.Nie wierzyłam, że mi tozrobił& że nam to zrobił. Po co mu to było? podjęła Dee, jakby czytała wmoich myślach. To znaczy, pamiętam, co mówiłaś przeztelefon, ale& Przerwała na chwilę, jakby się bała, że mniezrani. Po prostu nie rozumiem, dlaczego uznał, że musi znią porozmawiać, skoro miał ciebie.Dee nie wiedziała wszystkiego.Podałam jej wprawdziefakty, ale nie podzieliłam się przypuszczeniami dotyczącymitego, dlaczego Luke musiał szukać zrozumienia u Stelli.Wzięłam głęboki wdech. Chodzi o to, Dee, że chyba musiał porozmawiać omnie.O tym, co mu zrobiłam. Nie zareagowała, czekałatylko z godną podziwu cierpliwością, która przecież nigdynie była jej najmocniejszą stroną. Ja& skłoniłam go dokłamstwa w pewnej sprawie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]