[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ujechali pół mili, kiedy w tumanie kurzu podjechał do nich jezdziec naspienionym koniu i krzyknął do Leandra: Westfield! Ktoś potrzebuje pomocy.Pewna kobieta na RiverStreet próbowała się zabić.Blair nigdy przedtem nie widziała tego człowieka i nie pragnęła go więcejspotkać.Wyglądał jak karykatura pokerzysty.Miał kruczoczarne włosy, mały wąsiki, co było w nim najmniej przyjemne, spoglądał na nią z bezczelnym uśmieszkiem.Uchylił przed nią kapelusza o prostym rondzie. Zrozumiem, jeśli jest pan zbyt zajęty, żeby tam pojechać,doktorze.Blair spostrzegła, że Lee się waha, i domyśliła się, że to ze względu na nią.- Pojadę z tobą, Lee.Może będę w stanie pomóc.- River Street to nie miejsce dla damy  oznajmił mężczyzna o wyglądziepokerzysty. Chętnie z panią zostanę, podczas gdy pan, doktorze, zajmie sięsamobójczynią.To pomogło Leandrowi podjąć decyzję.Strzelił z bicza nad głową konia ikrzyknął do Blair, żeby się trzymała.Kiedy ruszył z kopyta, Blair opadła z impetem na oparcie ławki powozu i musiałasię chwycić przytwierdzonej do sufitu rączki, żeby odzyskać równowagę.Dwa razyzamykała oczy z przerażenia, gdy Lee omal się nie zderzył z innymi powozami.Ludzie widzieli, że nadjeżdża, i ustępowali mu z drogi, zanim jeszcze się do nichzbliżył.Usłyszała kilka pełnych zachęty okrzyków i domyśliła się, że widokLeandra pędzącego ulicami miasteczka był wszystkim znany.Zatrzymał konia w północno wschodniej części miasta, po drugiej stronie rzekiTijeras, między rozwidleniem torów kolejowych.Blair nigdy tu nie była i wcale nieciekawiła jej ta okolica.Leander szybko przywiązał konia, chwycił torbę, zeskoczyłna ziemię i polecił Blair, żeby została w powozie.Zerknąwszy na wykrzywioną w chytrym uśmieszku twarz pokerzysty, podążyłaza Leandrem do domu, przed którym paliły się czerwone latarnie.Nie patrząc naboki Lee wbiegł po schodach, jakby dobrze znał to miejsce, ale Blair mimo woli rozejrzała się wokół.Wszystko tu zdawało się być czerwone: ściany, dywany, obicia mebli i zdobiąceje frędzle.To, co nie było czerwone, zrobiono z ciemnego drewna.U szczytu schodów zobaczyła ciasno zbitą grupkę kobiet w różnym stopniuroznegliżowanych.Kiedy do nich dotarła, cofnęły się od drzwi. Mówiłem, że potrzebuję pomocy!Blair usłyszała okrzyk Leandra i przepchnęła się przez tłumek.Lee spostrzegł ją.Powiedział: Kazałem ci zostać w powozie.Przed nim, na łóżku leżała blada, chuda młoda kobieta, w zasadzie jeszcze dziecko.Skręcała się z bólu i Blair odgadła, że dziewczyna wypiła jakiś środekdezynfekujący. Karbol?  zapytała.Lee wyjmował właśnie z torby sondężołądkową i Blair wiedziała, co za chwilę nastąpi.Bez chwili namysłu zabrała się do pracy.Pewnym siebie głosem poleciła trzemkobietom, z których jedna miała na sobie jedynie gorset i cienką, czarną narzutkę,żeby przytrzymały dziewczynę za ręce i nogi, innej kazała przynieść ręczniki.Kiedydo pokoju weszła wysoka, dobrze ubrana kobieta, wyglądająca na osobę, która wie,jak wydawać rozkazy, Blair wysłała ja po dwa płaszcze przeciwdeszczowe, a kiedysię pojawiły, zaczekała, aż Lee będzie miał wolne ręce i wsunęła mu ramiona wrękawy nieprzemakalnego, gumowanego okrycia.Potem włożyła drugi płaszcz nasuknię swojej siostry.Lee przemawiał do dziewczyny i uspokajał ją, cały czas wsuwając sondę w jejprzełyk.Kiedy wreszcie karbol wydobył się na zewnątrz, razem z nim wytrysnęłatreść żołądka, ochlapując wszystkich w pokoju.Krztusząca się, udręczona, słaba i brudna dziewczyna przywarła do Lee, a on objąłją opiekuńczo.Blair tymczasem zorganizowała sprzątanie. Nic nie może być aż tak okropne  przekonywał Leander płaczącą niedoszłąsamobójczynię. Masz.Chcę, żebyś to wypiła. Podał jej szklankę wody i dwietabletki. Nie wypuścił jej z objęć, dopóki się nie uspokoiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •