[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zdarza się zbyt często.Większość ludziszuka jej przez całe życie i nigdy nie znajduje.- Przerwała, nie spuszczając przenikliwegowzroku z Jackie.- Powiedz mi, gdybyś ujrzała wystający z ziemi wielki diament, co byśzrobiła?- Podniosłabym go - powiedziała cicho Jackie.- A gdyby diament był idealny poza drobną skazą powiedzmy.pęknięciem wzdłużkrawędzi? Czy wyrzuciłabyś go z powodu tej jednej skazy?Azy napłynęły Jackie do oczu.- Nie, zatrzymałabym go bez względu na tę skazę.- Mój syn jest idealny, ale w twoich oczach posiada skazę.Urodziłam go dziesięć latpo tym, jak twoja matka wydała cię na świat.Czy chcesz odrzucić mojego syna z powodumojego błędu?Jackie rozpłakała się na dobre.- Nie wiem - powiedziała szczerze.- Nie wiem, co robić.Nellie wstała i ruszyła w dół, zostawiając Jackie siedzącą z głową opartą na podciągniętychkolanach.Po chwili wróciła.-Zejdziesz razem ze mną?Jackie posłała Nellie żałosny uśmieszek.- Ilu ludzi z Chandler czeka tam na mnie?- Paru - odparła z uśmiechem Nellie.Oznaczało to, oczywiście, połowę miasteczka.- William tam jest? Nellie spoważniała.- Nie, nie ma go.Powiedział, że wiesz, gdzie go szukać.Na te słowa serce w Jackie zamarło.Niewątpliwie czekał na nią w takim miejscu,które powinna była pamiętać.Nie widziała tego zakątka od dwudziestu lat, ale powinna gopamiętać.- Zaraz zejdę.Muszę coś zrobić z twarzą.I dać sobie więcej czasu do namysłu, pomyślała.- Dziesięć minut - powiedziała Nellie.- Ale nie więcej.Ludzie martwią się o ciebie.- Tak, oczywiście - odparła Jackie.Obie wiedziały, że nie podjęła jeszcze decyzji.Gdy Nellie znikła, Jackie podeszła do samolotu, wspięła się na skrzydło i zaczęłagrzebać w kokpicie, szukając metalowej kasetki, którą woziła ze sobą.Zawsze miała przy sobie kosmetyki, na wypadek gdyby na lotnisku nieoczekiwanie zjawiła się prasa.Skoro nadole czeka tylu mieszkańców Chandler, lepiej zrobi likwidując ślady łez na twarzy.Znalazła kasetkę i grzebała w środku, szukając szminki do ust, zakopanej pod trzemamapami i kompasem.Wtem natknęła się na dużą biała kopertę, leżącą na spodzie.Na momentzarówno ręce, jak serce Jackie zamarły, bo wiedziała bardzo dobrze, na co się natknęła.Powoli wyjęła i otworzyła kopertę.W środku było zaproszenie do wzięcia udziału wTaggie.Dostała tę przesyłkę w dniu pogrzebu Charleya i zmieniło to całe jej życie.Trzy dniwcześniej obudziło ją nie apokaliptyczne chrapanie Charleya ale nienaturalna cisza Charleynie spał u jej boku.Leżał martwy.Cicho i spokojnie umarł na rozległy zawał serca podczassnu.Na ustach pozostał mu łagodny uśmieszek.Całe dni po jego śmierci Jackie nie była zdolna do myślenia ale znajomi Charleyaludzie którzy go kochali i którzy zebrali się by go pożegnać wszyscy zakładali że Jackie nadalbędzie robić to co robiła zawsze.Będzie latała coraz wyżej, dłużej i szybciej.Dopiero w dniu pogrzebu gdy bezmyślnie otworzyła pocztę zobaczyła zaproszenie naTaggie w jej rodzinnym mieście a razem z zaproszeniem ujrzała list od Jace aMontgomeryego.W tej właśnie chwili uświadomiła sobie że ma serdecznie dość bezustannegoprzenoszenia się z miejsca na miejsce bez korzeni.Ma serdecznie dość oglądania swojegonazwiska w gazetach ludzi robiących jej zdjęcia odpowiadania w kółko na te same głupiepytania.Chciała żyć tak jak inni.Bez namysłu napisała panu Montgomeryemu że przyjmuje propozycję.Wraca doChandler i rozpocznie interes przewozowy ale nie wezmie udziału w zawodach.Nieprzyznała się ani jemu ani komukolwiek innemu że obawiała się nie przegranej, tylkozwycięstwa.Teraz trzymając porwane i brudne zaproszenie podeszła do krawędzi skały i stała tamogarniając wzrokiem głęboką dolinę.Całe życie to zaproszenia pomyślała.Czyż nie jest także każdy na świecie stale dostaje zaproszenia? Niektóre są złote inne ołowiane niektóre sąwielkie inne małe.Niektóre głoszą coś wprost inne są zawoalowane.Ale życie jestinteresujące właśnie dlatego że człowiek musi wybierać między zaproszeniami.Większośćludzi sięga tylko po bezpieczne możliwości ignorując niezwykłe lub ryzykowne.Ale Jackie nigdy nie obawiała się ryzyka.Jak to powiedział William robiła zawszedokładnie to co chciała.Przyjęła zaproszenie podsunięte przez matkę i zgodziła się być innaniż reszta dzieci, które wyszły jakby spod jednej sztancy.Przyjęła zaproszenie Charleya iprzeżyła kilkanaście lat podniecających przygód.A po drodze przyjmowała i odrzucałazaproszenia według własnego widzimisię.I zawsze postępowała bez wahania, po prostu robiłato, co instynktownie uważała za słuszne, i nie przejmowała się nikim.Teraz William oferował jej zaproszenie, prawdopodobnie największe zaproszenie jejżycia, a ona się wahała.Dlaczego? Dlatego że był od niej młodszy? A może była jeszcze innaprzyczyna?Czy odmawiała Williamowi ze strachu? Czy też, jak powiedziała Nellie, bała się, copowiedzą ludzie? Poprzednio nigdy nie zwracała na to uwagi.Może lękała się kochać takmocno? Jeśli już teraz tak go kocha, o ileż bardziej zwiąże się z nim, gdy będą mieli dziecko?O ileż bardziej pokocha go po wspólnie przeżytych latach gdy pozna go tak dobrze, że jegomyśli staną się jej bliskie jak własne tchnienie? A jeśli pokocha go tak bardzo, a potem onumrze tak jak Charley?Zdołała przeżyć odejście Charleya, bo zawsze udawało się jej zachować niezależność.Będąc z nim, pozostała sobą bo nigdy nie utraciła swojej osobowości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •