[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szybko cofnęłam się o krok, wpadając plecami na kamienną kryptę, stojącą wpoprzek tylnej ściany grobowca.Zaledwie metr gęstego mroku oddzielał mnie terazod Jabariego.Starszy skracał dystans, a ja znalazłam się w potrzasku.- Wyczuwamcierpienie, jakie od ciebie bije.On cię zdradził.Zaufałaś mu i sądziłaś, że i on ufatobie.Gorzki uśmiech wykrzywił mi usta, gdy popatrzyłam na swojego współtwórcę.- Można sądzić, że powinnam już się nauczyć nie ufać potężnym istotom.Jabari zbliżył się jeszcze, a oczy błyszczały mu lekko w całkowitej ciemnościniczym ślepia kota, odbijające blask reflektorów samochodu.Nie miałam jak ukryćprzed nim swojego strachu.%7łołądek mi się ścisnął, a ręce drżały, mimo że chwyciłamsię nimi krawędzi krypty.Może i byłam potrzebna Jabariemu żywa, lecz mógł mi zadaćmnóstwo bólu.- Nadał ufasz mnie - wyszeptał głosem cichym i hipnotycznym.Zamknęłam na sekundę oczy, usiłując opanować drżenie, które, poczynając odrąk, opanowało całe moje ciało.Nie mógł mieć racji.Nie pozwoliłabym mu nato.Miażdżąc tę myśl między zaciśniętymi zębami, otworzyłam oczy istwierdziłam, że Jabari stoi przy drzwiach po przeciwnej stronie ciasnegopomieszczenia.Nie usłyszałam nawet, by się poruszył.- Co tutaj robisz? - zapytałam, znowu mobilizując w sobie złość.Nie dałamsię nabrać na jego tekst o tym, że sprawdzał tylko, jak sobie radzimy.Zaskoczyło mnie jego pojawienie się, choć nie powinno.Ostatnim razem zjawiłsię równie nagle w Warowni Temidy, tamtej nocy, gdy nastąpił atak i składanoofiarę w Stonehenge. Boisz się, że przepuścisz następną ofiarę?Jabari tym razem się uśmiechnął, a uśmiech ten był mroczny i zły.- Prawie się spózniłem na poprzednią.- Uśmiech zamarł na jego twarzy, aJabari znów stał się poważny.- Wiesz, dlaczego tu jestem.Z tego samegopowodu, dla którego nakazałem ci przybyć do Wenecji.Do jedynego miejsca naświecie, gdzie możesz wszystkich przekonać, jaka jesteś nieznośna.- Z powodu tej naturi w Wielkiej Sali Sabatu - powiedziałam.Jabari kiwnął głową, a uśmiech powrócił na jego usta.Opuściłam ręce ioparłam się o grób, który posłużył mi jako legowisko za dnia.- Powiedz szczerze, mój stary przyjacielu, czy Macaire wyznał mi prawdę?Pozostanie to tylko między nami i tymi pająkami tutaj.- Nie wiem tego, ale przekonałem się, że Macaire bardzo rzadko mówiprawdę - odparł Jabari, naśladując mój kpiący ton.- Czy Sabat faktycznie dobił targu z naturi?- Owszem, z nielicznym odłamem naturi - skorygował Jabari.Przygryzłam dolną wargę, usiłując powściągnąć uśmiech wywołany przezten dyplomatyczny unik.- Oni chcą, żebyśmy zabili Aurorę.- Zgadza się.- A Sabat chce, by oni zgładzili Naszego Władcę.Na to Jabari nie odpowiedział słowami, tylko skinął potakująco głową.No tak, okazałam się jedynym nocnym wędrowcem na tyle szalonym, bywypowiadać te słowa na głos.Jednak z drugiej strony, skoro tyle osóbpróbowało mnie zgładzić, to co mógł znaczyć jeszcze jeden wróg?- I wszystko dlatego, że on próbuje przyspieszyć Wielkie Przebudzenie.I znowu Jabari przytaknął ruchem głowy.- To niedorzeczne! - krzyknęłam, powstrzymując chęć, by przejść się poniewielkiej krypcie.- Zupełnie, jak te prowadzone przez Macaire'a gierki w celuzdobycia władzy.Przecież on musi wiedzieć, że doprowadzenie do otwarciawrót poskutkuje Wielkim Przebudzeniem.Nie da się ukryć przed ludzmi wojnyz naturi.- To prawda, ale ta koncepcja jednak się sprawdza.Tabor otwarciesprzeciwiał się temu planowi, grożąc, że wyjawi go Naszemu Władcy.- I zginął - dopowiedziałam, kończąc tę myśl.- Domyślam się, że toprzyczyna, dla której nikt nie mógł cię wytropić przez kilka ostatnich stuleci.- Tak, wolę samotność - przyznał cicho Jabari, jak gdyby wszystko to byłotylko beztroską słowną grą.Oparł się o ścianę naprzeciwko mnie, stawiającjedną nogę przed drugą.Jego śniada skóra sprawiała, że niemal wtapiał się wciemność, nadając mrokowi nocy aksamitną fakturę w miejscu, gdzie stał.- Tylko czegoś tu nie rozumiem.- Przeciągnęłam ręką po zwichrzonych ibrudnych włosach.- Po co wciągać mnie w to wszystko? Wystarczyło zabićMacaire'a i zerwać te układy.Nie potrzebowałeś mnie w Wenecji, żeby to osiągnąć.- Byłaś mi potrzebna w Wenecji do wywołania zamętu, grożącego ujawnieniemnaszej tajemnicy i zakłóceniem naszych rokowań z naturi.To wzbudza w nichstrach, a oni powinni się nas bać.Poza tym bynajmniej nie należy lekceważyćMacaire'a.Jest w Sabacie dłużej ode mnie.Trudniej go zabić, niż ci się wydaje.- Tak więc ściągnięto mnie do Wenecji, żebym odkryła ten sekret?- Z łowcą u twojego boku było to nieuniknione.- A Nikołaj?- Zaoferowaliśmy go jako ofiarę.- A zatem miałam go uratować.- Nie, ty miałaś go zabić, jednak w końcu wszystko ułożyło się należycie -przyznał Jabari, wzruszając szerokimi ramionami.- Jaki jest następny punkt twojego wspaniałego planu? - zapytałam, a nerwyzaczęły mi puszczać.Wykorzystywano mnie i manipulowano mną już od chwili,odkąd wysiadłam z samolotu w Wenecji.Jabari nie musiał używać swoich mocy, bymnie kontrolować.Postawił na swoim, kiedy działałam samodzielnie, wywołującchaos, tam gdzie tylko się zjawiłam.- Mam takie same plany, jak te, które, o czym jestem przekonany, ty opracowałaśjuż razem z tamtym łowcą - powiedział Jabari, odpychając się od ściany.Powolipodszedł i stanął przede mną.Oddzielał nas tylko wąski słup powietrza, kiedyJabari przemówił ponownie.- Chodzi o zabicie naturi o imieniu Rowe.Opowstrzymanie złożenia ofiary i zachowanie pieczęci.Musimy wykazać im jasno,że nie będzie żadnych układów między nocnymi wędrowcami a naturi.- A tamta naturi z Wenecji? Ta z Wielkiej Sali.Ona jest z Rowe'em -powiedziałam, starając się stłumić lęk.Wzburzenie gdzieś się ulotniło, a terazpozostał na jego miejscu tylko przeszywający chłód krypty, kiedy tak stałam sam nasam z jednym ze swoich stwórców i zarazem największych zdrajców.Raz jeszczeokazaliśmy się sojusznikami, lecz wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, nimznajdziemy się po przeciwnych stronach barykady.- W takim razie zabijemy ją.A jeśli zjawią się harpie, to zgładzimy je również.- Jabari, ja.ja.- Zawahałam się.Coś mnie niepokoiło w tych naszychplanach, ale wołałam nie zgłaszać zastrzeżeń, póki nie będzie to absolutniekonieczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]