[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MógÅ‚ targować siÄ™ z Belochem.Nie miaÅ‚ żadnego powodu, byżyć i najmniejszej ochoty na kontynuowanie swojej egzystencji.JeÅ›li BelochodesÅ‚aÅ‚by jÄ….RachelÄ™.do Sheolu, Azazel byÅ‚ peÅ‚en wiary, że Upadli dowiedzielibysiÄ™ od niej, wczeÅ›niej czy pózniej tego czego potrzebowali.To po prostu zajęłobytrochÄ™ wiÄ™cej czasu, ale prawda w koÅ„cu wyszÅ‚aby na jaw.Ona chciaÅ‚a żyć, a onpragnÄ…Å‚ umrzeć.To wydawaÅ‚o siÄ™ być uczciwÄ… wymianÄ….- Czego WyrywaczePrawdy chcÄ… ode mnie? - ZapytaÅ‚.- OczywiÅ›cie tego, czego odmówiÅ‚eÅ› im ostatnim razem.Nie pamiÄ™tasz? Nie,oczywiÅ›cie, że nie.PostaraÅ‚em siÄ™ o to.Wyrywacze Prawdy chcÄ… ni mniej ni wiÄ™cej,tylko tajemnic Sheolu.Jak można przetrwać i siÄ™ rozwijać w obliczu boskiejdezaprobaty.Czym jest osÅ‚ona, która zatrzymuje wszystkich niepożądanych? Jakwielu was tam jest? Kto najbardziej żaÅ‚uje swoich czynów i byÅ‚by skÅ‚onny wrócić doowczarni?- Jak Sammael zdrajca? - Azazel zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™ z tego, że jego gÅ‚os brzmiaÅ‚lodowato i bezkompromisowo.- Jak Sammael mÄ™czennik - zripostowaÅ‚ Beloch.- Twoja dziewczynka mogÅ‚abyzostać uwolniona, gdybyÅ› zechciaÅ‚ otworzyć siÄ™ przed Wyrywaczami Prawdy.ByÅ‚o coÅ› tak znajomego w tym gÅ‚adkim, kuszÄ…cym gÅ‚osie.Tak Å‚atwo byÅ‚oby mudać to, czego chciaÅ‚.- Nie, powiedziaÅ‚.- Tych tajemnic nie mogÄ™ wyjawić. - Zamiast tego chcesz zobaczyć, jak twoja kochanka zostaje pociÄ™ta na kawaÅ‚kiprzez Wyrywaczy Prawdy?Twarz Azazela staÅ‚a siÄ™ tak zimna i twarda, jak marmurowa posadzka pod jegostopami.- Ona nie jest mojÄ… kochankÄ….A jej Å›mierć to nie mój problem.- A dodatkowo byÅ‚aby korzyÅ›ciÄ… niweczÄ…cÄ… proroctwo, które tak bardzo ciÄ™przeraża - zauważyÅ‚ Beloch - Przyprowadz jÄ… do mnie dziÅ› wieczorem.- PowiedziaÅ‚eÅ›, że może zostać ze mnÄ….- ZmieniÅ‚em zdanie.Ona osÅ‚abia twojÄ… determinacjÄ™.NajmilszÄ… rzeczÄ…, jakÄ… mogÄ™dla ciebie zrobić, to usunąć pokusÄ™.Nie bÄ™dziesz zmuszony ponownie uprawiać z niÄ…seksu, Azazelu.(co za stary krÄ™tacz, jak nie z tej strony to z tamtej, cholernyintrygant :( - Czy to nie Å‚askawe z mojej strony? JesteÅ› zwolniony z tej szczególnejkary.Azazel przez chwilÄ™ nawet siÄ™ nie poruszyÅ‚, po czym w koÅ„cu zapytaÅ‚.- Kiedy jÄ…chcesz?UÅ›miech Beloch siÄ™ poszerzyÅ‚.- Przyprowadz jÄ… nad rzekÄ™ przed siódmÄ…, przyjdzieMroczna Straż i uwolni ciÄ™ od tego wyjÄ…tkowego ciężaru.Azazel patrzyÅ‚ na Belocha, na jego peÅ‚en samozadowolenia uÅ›miech.Sukinsyn byÅ‚nieÅ›miertelny.nic by nie daÅ‚o, gdyby skrÄ™ciÅ‚ mu kark i wdeptaÅ‚ go w podÅ‚ogÄ™.ZostaÅ‚schwytany w puÅ‚apkÄ™.To nie powinno mieć znaczenia.Ale miaÅ‚o.- PrzyprowadzÄ™ jÄ… - powiedziaÅ‚.I wyszedÅ‚.GDY AZAZEL WRÓCIA, prawie zmierzchaÅ‚o.CzekaÅ‚am na niego w bibliotece,zniecierpliwiona i spiÄ™ta.PróbowaÅ‚am czytać, ale nie mogÅ‚am siÄ™ skupić, wciąż przypominaÅ‚am sobie jego dÅ‚onie na moim ciele i skoÅ„czyÅ‚am wpatrujÄ…c siÄ™ wpustkÄ™, ponownie przeżywajÄ…c te chwile.Nic dziwnego, że kiedy w koÅ„cu przyszedÅ‚,byÅ‚am w bardzo nerwowym nastroju.- Gotowa? - Jako pozdrowienie, to sÅ‚owo pozostawiaÅ‚o wiele do życzenia izastanowiÅ‚am siÄ™, czy miaÅ‚ na myÅ›li kolejne pójÅ›cie na górÄ™.- Gotowa na co? - ZapytaÅ‚am z rezerwÄ….- ChciaÅ‚bym, żebyÅ› mi pokazaÅ‚a deptak nad rzekÄ….Miejsce, w którym znalazÅ‚a ciÄ™Mroczna Straż.- Dlaczego?- Bo tak chcÄ™.- PrzeÅ‚knęłam warkniÄ™cie i wstaÅ‚am.Nie chciaÅ‚am znowu uprawiać z nim seksu, ajeÅ›li próbowaÅ‚by to sugerować, kategorycznie bym odmówiÅ‚a.Nie byÅ‚o żadnegopowodu, żeby czuć siÄ™ zdegustowanÄ… i rozczarowanÄ….- Jak siÄ™ tam dostaniemy?- Pójdziemy pieszo.Im wiÄ™cej ludzi bÄ™dzie widziaÅ‚o nas razem, tym lepiej.- Nie wiem po co.Ponadto, oni ledwie zwracajÄ… na nas uwagÄ™.PróbowaÅ‚amporozmawiać z jednÄ… mÅ‚odÄ… kobietÄ… i praktycznie uciekÅ‚a z krzykiem.- Ludzie w Mrocznym MieÅ›cie bardzo uważnie nas obserwujÄ….Każdy z nich jestszpiegiem.A im wiÄ™cej czasu spÄ™dzamy spacerujÄ…c po ulicach, tym mniej gozostanie na uprawianie seksu.ZakÅ‚adam, że to spotyka siÄ™ z twojÄ… aprobatÄ…. - Na te sÅ‚owa Å›cisnÄ…Å‚ siÄ™ mi żoÅ‚Ä…dek.Co wiÄ™cej, znowu prawie mogÅ‚am go poczuć imusiaÅ‚am siÄ™ zmuszać, żeby wyrzucić to z pamiÄ™ci.- BezwzglÄ™dnie - powiedziaÅ‚am ze stanowczoÅ›ciÄ… w gÅ‚osie.ZrobiÅ‚am bÅ‚Ä…d spoglÄ…dajÄ…c na niego, w jego jasnÄ… twarz, w pÅ‚onÄ…ce bÅ‚Ä™kitne oczy ipojęłam, że mi nie uwierzyÅ‚.WiedziaÅ‚, że znowu go pragnÄ™.Tak samo rozpaczliwie,jak on pragnÄ…Å‚ mnie.Wieczorne powietrze pachniaÅ‚o obietnicÄ… deszczu.PopatrzyÅ‚am w górÄ™ w niebo,szukajÄ…c jakichkolwiek znajomych znaków.Nie miaÅ‚am pojÄ™cia, gdzie byliÅ›my.Czyżby w jakimÅ› dziwnym, równolegÅ‚ym Å›wiecie, który istniaÅ‚ w innymwszechÅ›wiecie.Nigdy nie widziaÅ‚am tu ani jednego promienia sÅ‚oÅ„ca, tylkowszechobecnÄ… szarość, która powlekaÅ‚a wszystko.Azazel i ja wciąż jeszcze byliÅ›myw kolorze, nasze ciaÅ‚a byÅ‚y żywe, usta czerwone, a skóra kremowa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •