[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślisz, że wszyscy się przygotowują dotakiego rysowania, ściągając z księgarni uniwersyteckiejskrypty do psychologicznej analizy rysunku?- Nie interesują mnie wszyscy.Interesujemy mnie my -odparłam lodowatym tonem.- Chcę, żebyśmy dobrze wypadli.%7łeby nie było najmniejszych wątpliwości, że będziemyświetnymi rodzicami.A czy to uczciwe wobec innych? Mamto gdzieś! Wydałam na te skrypty cztery stówy, więc bądzłaskaw na moment się skupić!- Zróbmy inaczej - zaproponował Piotrek po chwiliwahania.- Ja narysuję rodzinę, drzewo, dom i co tam jeszczewymyślisz, a ty sprawdzisz w tych swoich materiałach, czymożna mi powierzyć dziecko.Zgoda?Zgoda.Lepsze to niż nic.- Nie jestem dewiantem, potrafię przecież narysowaćdrzewo.- Uśmiechnął się mój niedewiant, pochylając się nadkartką papieru.- Nie! Wszystko nie tak! - Załamałam się, patrząc na jegorysunek.- Drzewo jest zwichrowane, niesymetryczne.Ma zaduże owoce.Nie ma korzeni.Musi mieć korzenie! - Przekrój? Mam narysować, co się dzieje podpowierzchnią ziemi? - zainteresował się Piotrek.- Jesteśpewna?- Nie przekrój, tylko takie wygrubienie na dole.Mam cięzabrać na spacer do parku, żebyś obejrzał drzewa? Musi byćna dole ślad, że drzewo ma korzenie.To symbol więzi zrodziną.- Spacer to niezły pomysł.- Mój mąż zapalił się do tegopomysłu.Sięgnął nawet po kurtkę.- Chyba od roku niebyliśmy na spacerze.- Leje deszcz.Jest ciemno.I nie mamy czasu.Znajdę cidrzewo w internecie - zdecydowałam.- A potem nauczysz sięna pamięć, jak ma wyglądać.I narysujesz je dokładnie tak jakna tym wzorze.Nie dodawaj niczego od siebie, rozumiesz?Zwłaszcza dziupli! Dziupla może wskazywać, że byłeśmolestowany w dzieciństwie!- Molestowanym nie dają dzieci? - Piotrek po razpierwszy naprawdę zainteresował się proceduramiadopcyjnymi.Skąd ja miałam wiedzieć, czy dają, czy nie? Pewnie dają,w końcu to nie ich wina, że ktoś kiedyś zrobił im coś złego.Dają, na pewno, lecz najpierw kierują na dodatkowekonsultacje albo na terapię.Nie mieliśmy na to czasu.Straciliśmy go już dostatecznie dużo.Rozdział 22Drzewo drzewu nierówneMARTA- A ty co, wszystko z pamięci chcesz rysować? - Hubertpopatrzył zdumiony na moją małą torebkę.- Z pamięci? - Nie byłam pewna, co ma na myśli.-Chodzi o wyobraznię, o naszą psychikę.Nie musimyodtwarzać idealnej jabłoni ani gruszy.- Jakiej jabłoni? - On naprawdę wpatrywał się we mniejak w kosmitkę.- No, pytasz o drzewo, tak? - upewniłam się.- Z tego, cowiem, na dzisiejszej sesji wszyscy rysujemy drzewo.Takitest.- No, właśnie o tym mówię.- Uśmiechnął się szeroko.-Dobrze, że Marek z pierwszej grupy puścił cynk.Przygotowałem się solidnie, mam akt urodzenia prababci izdjęcia ze Lwowa, robione u fotografa na tle kartonowegoksiężyca i gwiazdek, przypiętych do ściany.No i znalazłem ubabci w komodzie prawdziwy hit: laurkę, którą narysował mójwujek, który urodził się w obozie koncentracyjnym.Nieuwierzysz, czym on rysował tę laurkę.To będzie najlepszedrzewo genealogiczne, jakie można sobie wyobrazić!NORAOd śmierci Jacka minęło osiem miesięcy.Miałam corazwięcej zamówień na urny, dziewczyny też lepiły corazsprawniej.W dodatku dwie panie z sąsiedztwa zaczęłyprzyprowadzać do mnie na lekcje swoje dzieci.Pracownianaprawdę żyła.- Nie mogę jezdzić do ciebie z każdym wypałem -powiedziałam Karolowi z poważną miną.- Muszę oczyścićpiec i zacząć.zacząć sama.- Mogę przyjeżdżać po te rzeczy, jeśli nie masz czasu -zdenerwował się od razu.- A jeśli chodzi o pieniądze, o prąd,to naprawdę się nie przejmuj.Oddasz mi kiedyś, jak będzieszmiała.Albo wcale.Jeśli mogę pomóc.- Jesteś kochany.- Przytuliłam go ze łzami w oczach.-Jak brat, którego nigdy nie miałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]