[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słyszała jak nagle wciąga powietrze.Srebrnespojrzenie błądziło po jej twarzy, ustach, zarysie gardła.Wszędzie,gdzie dotykał jej wzrokiem czuła taniec płomieni, pozostających nadługo po tym jak przesunął się do następnego miejsca.Pod jegogłodnym wzrokiem jej ciało było bez skazy.Skóra była kremowogładka, piersi kształtne i krągłe, a wąska klatka piersiowa podkreślałajeszcze ich perfekcję.Złapał ją w talii i przyciągnął do siebie, a potemprzechylił do tyłu, by wziąć w usta pierś.Wyrwał jej się miękki cichy dzwięk, jak miałczenie kotka, kiedyjej ciało bez przerwy przysuwało się do niego.Przytuliła dłońmi jegogłowę, przyciągając ją do siebie.Usta na jej piersi były gorące, głodnei uparte.Każde silne pociągnięcie sprawiało, że się rozpływała,jęczała i przyciskała się do niego mocniej w uwielbieniu dla dotykujego warg.Poruszał dłońmi po jej plecach, odnalazł biodra, byprzyciągnąć ją bliżej.Był twardy i gruby, pełen desperackiej potrzeby.Kiedy podniósł głowę, jego płynne spojrzenie ją paliło.Savannahpochyliła się, by posmakować malutkich kropelek potu spływającychw dół wśród gęstwiny włosów na jego piersi.Podążyła za nimi, nigdytak naprawdę ich nie doganiając.Kiedy pieściła językiem jego płaskibrzuch, czuła, że trzęsie się z oczekiwania.Malutka kropelka potunadal pędziła na dół.Otoczyła rękami jego biodra, znalazła silnemięsnie pośladków i przyciągnęła go nawet bliżej.Kiedy takpochylała głowę, bawiąc się w łapanie pędzącego paciorka, jej włosymuskały jego oszalałe ciało.Gregori jęknął.Dzwięk ten wyrwał się zgłębi gardła, surowy i bolesny.Złapał dużymi dłońmi garść jejwłosów i zebrał mocno w pięściach.- Igrasz z ogniem, na petite.- słowa ledwo opuściły jegozaciśnięte gardło.Spojrzała na niego tylko raz.Szybkie zerknięcie spozapółksiężyców długich rzęs.Drażniące.Seksowne.Niewinniezmysłowe.- Sądziłam, że igram z tobą.- zaprzeczyła, znowu skupiając się najego palącym podnieceniu.Ciepły oddech przynosił gorączkę, pokusę.Odrzucił głowę i zacisnął mocniej palce na grubej grzywie jejwłosów.Szyję miał wygięte w łuk, a oczy zaciśnięte.- 108 -Mroczna magia- Sądzę, że to jedno i to samo.- wyrzucił z pomiędzy zaciśniętychzębów.Jej język dogonił malutką ścigającą się kropelkę i wzięła w dłońjego ciężką męskość.- To ty zacząłeś.- wymamrotała z roztargnieniem.Był gorący i twardy, jak żelazo owinięte w aksamit.Spiął siępodczas gdy wciągała go w gorący jedwab swoich ust.- Mon Dieu, Savannah.- wydyszał.- Mogę tego nie przeżyć.Jej wirujący język, delikatny nacisk, tarcie stanowiły niemalwięcej niż mógł znieść.Poruszał biodrami w niekontrolowanymrytmie, przytrzymując ją podczas gdy świat znikał.Pozostała tylkointensywna przyjemność i światła wybuchające w jego głowie.Przezkilka cennych momentów niekończącej się, pustej egzystencji wierzył,że ktoś się o niego troszczył, kochał go wystarczająco, żeby wydobyćgo z mroku i zaprowadzić do światła.Do ekstazy.Złapał ją i podniósł, żeby móc przycisnąć jej plecy do łóżka.Byłataka drobna, że przez chwilę bał się, że mógł jej zrobić krzywdę, aleporuszała się w nieustannej potrzebie, a głód w jej umyśle wzrastał idopasowywał się do jego głodu.Złapał jej biodra i przeciągnął nakrawędz łóżka, aby móc odkrywać ją w sposób jakiego pragnął.Była tylko jego.Jej ciało stanowiło jedyną pociechę.Byłzdecydowany, żeby intymnie poznać ją cal po calu.Wiedział, że bałasię jego siły a nie tego, co robi.Zesztywniała, kiedy przycisnął ją dokoca.Pochylił ciemną głowę i ocierał zębami wewnętrzną część uda.- Ufasz, mi Savannah.Wiem, że mi ufasz.- Jego oddech byłciepły kiedy ją smakował.- Jesteś częścią mnie.Nie mogę cię zranić.Dotknij mnie swym umysłem.Chcę cię bardziej niż czegokolwiekprzez całe moje życie.- Intymnie pieścił ją, głaskał i drażnił językiem.Szarpnęła się pod nim, a potem ostro odetchnęła.Nie było jużścian, sufitu, podłogi - nic z wyjątkiem przestrzeni i Gregoriego.Jegoręce błądziły po jej ciele, odkrywały, uczyły się, brały w posiadanie, austa doprowadzały do szaleństwa, spychały na skraj przepaści ażrozpadała się na milion fragmentów.Składał je wszystkie w całośćtylko po to, by znowu powtórzyć cały akt.Trwało to bez końca, nazawsze, ciągnęło się do chwili kiedy pomyślała, że wybuchnie.Złapała go za włosy i go przyciągnęła, pragnąc jego ciała,potrzebując, by ją wypełnił, by się z nią kompletnie złączył.Gregori- 109 -Mroczna magianiechętnie się podporządkował, nakrył jej smukłe ciało swoimszorstkim.Przycisnął się do niej i poczuł wilgotne gorąco, gotowe,uwodzicielskie, pełne potrzeby.Pochylił się, by znalezć jej gardło.Węszył.Szczypał.Jego język uderzył.Biodra cofnęły się.A potemwyruszył naprzód wbijając się w nią głęboko, a zęby zatonęły w jejwrażliwym gardle.Savannah pomyślała, że może umrzeć z przyjemności.Rozciągałją, wąską i ognistą.Tarcie, które czuła kiedy nacierał na nią raz zarazem w długich, głębokich pchnięciach doprowadzało ją doszaleństwa.Trzymała się jego ramion, wbiła w nie głęboko paznokcie,aby nie ulecieć.Czuła na gardle jego usta żywiące się jej życiowąesencją, umysł wdzierający się do jej myśli, dzielący przyjemność,zwiększający ją.Czuła jak jego ciało podnosi się, twardnieje nawetbardziej - ognista burza zagrażająca, że ją pochłonie, że pochłoniejego.Otaczał ją zewsząd: był w jej umyśle, w ciele, w sercu i w duszy.W obojgu szalał płomień.Brał jej ciało z agresją, dominacją, a jegousta szalały z głodu.Wydawał się nienasycony, tak samo ona.Niemogła powiedzieć, gdzie kończyła się ona, a zaczynał on.Brał jącoraz mocniej i szybciej, aż jej ciało zafalowało życiem i zatrzęsło sięz przyjemności.Nie miało to znaczenia.Nie mieli dość, nigdy niebędą mieli dość.Gregori przemknął językiem po jej gardle zamykając ranki, aleusta celowo zostawiły na niej swój ślad.- Pożyw się, Savannah.Aaknij mnie.- jego aksamitny,hipnotyzujący głos stał się szorstki z potrzeby.Nie musiał jej prosić.Pożądała go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]