X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie wyglądało to dobrze. Przykro mi, Clarence.Właśnie takich rzeczy tu nienawidzę.No, takich i jeszczegorszych.Sama się o nich przekonasz& Nie powinieneś być o tej porze w pracy? Właśnie stamtąd wracam.Fajne jest to, że amerykańskiego inżyniera nikt niekontroluje. Zaśmiał się. Przynajmniej mnie.Bo wiesz& Większość i tak woli siedziećw Pleasantville, jak nazywamy taką pokazową dzielnicę z domami wyposażonymi wklimatyzację, supermarketami i innymi udogodnieniami godnymi Ameryki.Ci ludzieżyją oderwani od wszystkiego.Choć nie bardzo mnie to dziwi.Bo znam i takich, cozostali stąd odesłani za krytykę reżimu.Więc lepiej się nie wychylać.Wiadomo, czegooko nie widzi&Clarence po raz kolejny gratulowała sobie w duchu, że tra ła na kogoś równierozmownego.Poza tym Laha śmiał się tak zarazliwie, gestykulował tak gwałtownie, żenatychmiast wchodził z rozmówcą w pełną radości komitywę.Przyglądała się jegopro lowi.Coś w tej regularnej twarzy wydawało jej się znajome.Odnosiła niejasnewrażenie, że już go gdzieś widziała.Najprawdopodobniej to jego wszechogarniająca,wrodzona serdeczność sprawiała, że ludzie czuli się przy nim tak, jakby znali go całeżycie.  A, właśnie  ciągnął chłopak  przedwczoraj chciałem cię o coś zapytać, aleostatecznie nie zdążyłem.Wiesz, że Malabo nazywało się kiedyś Clarence? Czy to niedziwne imię dla Hiszpanki? Tak, wiem  odrzekła, z rezygnacją potrząsając głową. Bardzo długo sądziłam, żemam je po bohaterce jakiejś angielskiej powieści.Dopiero potem odkryłam, że taknazwano tę wyspę w czasach brytyjskich, na cześć króla Jerzego, księcia Clarence.Wyjaśniła pokrótce, że niektórzy mężczyzni z jej rodziny brali udział w kolonizacji.Nie wchodziła w szczegóły, bo nie chciała okazywać nadmiernego podekscytowaniakwestiami, które, ostatecznie, dotyczyły trudnej przeszłości rodzinnego kraju Lahy.Odczasu spotkania z Inikiem wyczuwała, że nie wszyscy zachowali z minionej epoki dobrewspomnienia.Poza tym doskonale zdawała sobie sprawę, że zna całą historię wyłączniez perspektywy białych, toteż i na temat Hiszpanii wyrażała się ostrożnie.Laha jednakzdawał się nie mieć nic przeciwko temu, by potomkini kolonizatorów interesowała sięprzeszłością wyspy. To dlatego wybrałaś się do Sampaki!  wykrzyknął. Iniko opowiadał, że szukałaśjakichś dokumentów z czasów, kiedy pracował tam twój ojciec.Sporo się od tamtej poryzmieniło! Wyobrażam sobie, że inaczej ci to wszystko przedstawiano& Owszem, zupełnie inaczej  przytaknęła, udając głębokie rozczarowanie. Na razienie widziałam jeszcze żadnych hełmów korkowych, maczet ani worków z kakao.Laha parsknął śmiechem, a ona ucieszyła się, że ma poczucie humoru.To znaczyło,że będą mogli porozmawiać na wiele tematów. Nie wiem, czy wiesz  rzucił znowu on  że Malabo w języku bubi nazywało sięRipot�, czyli miejsce cudzoziemców.Chwała Bogu, że twój ojciec wolał nazwę Clarence!Nie wspominając już o tym, że skoro nadał ci imię na cześć tego miasta, to musiałnaprawdę sporo do niego czuć. Coś ci powiem.Wszyscy, których znam i którzy mieli okazję tu mieszkać, a jesttakich, wśród jeszcze żyjących, naprawdę wielu, do tej pory śnią o tej wyspie. Umilkłana moment, by dokończyć:  I kiedy o niej mówią, mają łzy w oczach.Laha skinął głową, jakby doskonale to rozumiał. A przecież się tu nawet nie urodzili&  rzekł ze smutkiem w głosie.Clarence przypomniało się to, co czytała na temat białych, o których nikt niewspominał, a którzy, owszem, urodzili się na wyspie i czuli się jej częścią; o białych,którzy nie wybrali sobie miejsca przyjścia na świat i którzy musieli opuścić ziemię swegodzieciństwa, tracąc możliwość ponownego odwiedzania zakątków oglądanych odnajwcześniejszych lat& Nic wszakże nie powiedziała, bo Laha raczej nie ich miał namyśli. Wyobraz sobie, co w takim razie czują emigranci& !  westchnął i urwał. No,jesteśmy na miejscu.Może tutaj znajdziesz to, czego szukasz, ale raczej się nie łudz.Wkrajach takich jak nasz edukacja znajduje się daleko na liście priorytetów&Clarence przytaknęła, zamyślona.W milczeniu zmierzali ku białym uniwersyteckimbudynkom z podcieniami, krytym czerwoną dachówką o wąskich zielonych okapach, awznoszącym się wśród przystrzyżonych trawników gdzieniegdzie porośniętych palmamii poprzedzielanych gruntowymi ścieżkami.Gdy dotarli do głównej bramy, Clarence znowu się odezwała: Jeszcze jedno.Domyślam się, co mi odpowiesz, ale chcę mieć pewność.Ty i twójbrat& Należycie do plemienia Bubi czy Fang? Bubi.Dobrze, że spytałaś mnie, a nie Inika!  parsknął Laha. Bo on by się zarazobraził i powiedział:  Czy to nie jest oczywiste?.Przez kolejne dni Laha był dla Clarence idealnym przewodnikiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •