X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszka w Kotorze.Stamtąd pryśniecie, gdzie chcecie.Czarnogórcy nie są takpodejrzliwi jak Serbowie.Vesna będzie udawała moja Fatimę, a reszta pojedzie ukryta wworkach na jarzyny.Czasem wożę z Ulcinja albo Kotoru dary dla stowarzyszenia imieniaN�n� Tereza, więc i na to znajdą się papiery - gospodarz sprawiał wrażenie, jakby głośnomyślał i właśnie tworzył precyzyjny plan ucieczki z Prisztiny.- Może zrobimy tak, że nie będziemy w to angażować Vesny.To może być dla niejniebezpieczne - wtrącił się Brenner.- Przepustka wystawiona jest na kobietę i mężczyznę, małżeństwo.Rozumiesz?Inaczej zatrzymają nas na pierwszym check poincie - mruknął Albańczyk.- Andrzejku.Tam, gdzie zaczynają się twoje pomysły, tam pachnie kłopotami.Pozwól, że obaj z Enverem to zorganizujemy, bez twojego światłego udziału - głos Witka byłrzeczowy i widać było, że traktuje sprawę jako zakończoną.- Czy ja mogę coś wtrącić? - zapytała Vesna, która dotąd przysłuchiwała się rozmowieprzez okno.- Ty i Andrzejek możecie dziś mówić do nas całą noc - Witek ukłonił się przed nią zgalanterią tak nie pasującą do jego postury, że wszyscy parsknęli śmiechem.Taniespodziewana wesołość była im wszystkim bardzo potrzebna.Witek trzepnął przy okazji łapą w kark Brennera.Ten jęknął i demonstracyjnie ugiąłsię pod ciężarem dłoni przyjaciela.- Nie potrzebuję Serbów, aby wyzionąć ducha.Ten drab mnie tu zaraz unieruchomi nawieki.Gdzie twoja wschodnia gościnność, Enver?!Zza okna dobiegł odgłos podjeżdżającego samochodu.- Jest Arnost.Ruszamy.Dziś w nocy już nie pośpicie.Następnego dnia czerwony volkswagen bus bez przeszkód przejechał granicę zCzarnogórą.Niedaleko Ulcinja zmęczeni upałem policjanci niedbale przerzucili papiery samochodu i paszporty jadącego w nim małżeństwa.Dokumenty firmy spedycyjnej AlanaFehmi nie budziły wątpliwości.Sto dolarów, wsunięte do rękawa grubego dowódcy zmiany,pomogło w błyskawicznym załatwieniu formalności.Młody żołnierz oglądający paszportydłużej, spojrzał w piękne ciemne oczy żony kierowcy.Oczy dużo młodsze niż poważna twarzna zdjęciu w dokumentach.- Te Turczynki rzeczywiście chyba uprawiają czary - żołnierz uśmiechnął się dokobiety i oddał dokumenty Albańczykowi.Nikomu nie chciało się przeszukiwać ładunkuodrapanego volkswagena.- Nie płacą mi tyle, żebym pchał łapy w gnijące zielsko - mruknął do siebie grubydowódca i niedbale dał znak do odjazdu.Wijąca się wśród skalnych półek droga na północ nie przyniosła już żadnejniespodzianki.Do Kotoru dotarli trzy godziny pózniej.Spokój Czarnogóry wyrazniekontrastował z gorączką Kosowa.Kiedy zza ścian litej skały wyłoniła się panorama ZatokiKotorskiej, Brenner, który w międzyczasie wylazł z worka na ziemniaki i spoglądał przezokno, zaniemówił z wrażenia.Nigdy nie widział takiego przepychu, takiej kompozycji natury.Tysiąc metrów niżej, choć wydawałoby się, że niemal pod kołami ich samochodu,rozpościerały się lazurowe wody Adriatyku.Intensywna zieleń, ciemny zarys skalistychbrzegów i lazur połyskującej w jasnym słońcu zatoki.Przypomniał sobie słowa Envera, kiedyten, z przymkniętymi powiekami, opisywał Czarnogórę jako mityczne  Montenegro, zktórego jest najbliżej do Boga.Bóg, jak ma wolne, to czasami siada na plaży w Ulcinje, alboBudvie, i uśmiecha się, a wtedy wszystkie jachty same płyną do Montenegro - mówił muwtedy Albańczyk.Teraz Brenner delikatnie dotknął ramienia Witka.- Wpakowałem się przez ciebie w najpiękniejszą podróż życia - powiedział, patrząc wszybę.- Oj, widzę, że słoneczko już mocno daje w główkę.A może ty po drodze coś piłeś,Jędrusiu? - Olbrzymia łapa przyjaciela zmierzwiła mu włosy.- Dobrze smakuje to powietrzeco? - tym razem głos Witka był cichy i spokojny, bez nuty ironii.Alan, właściciel dużej firmy z biurem mieszczącym się w samym środku kotorskiejstarówki przy Trgu Osobodenja, nie zadawał zbyt wielu pytań.Brenner doszedł do wniosku,że główną cechą rodziny Fehmi był spokój i dyskrecja.Zarówno żona Envera, jak i jej bratnie sprawiali wrażenia osób zainteresowanych prywatnym życiem innych.Z gustownie urządzonego pokoju Alana widać było intrygujący pałac, harmonijniełączący w sobie XVIwieczną mieszankę baroku i renesansu.Kilka kroków dalej jasną elewacją wabił spojrzenia inny zabytkowy budynek.Po drodze na Trg minęli stary kościół,intrygujący tym bardziej, że sprawiający wrażenie zapomnianego i żyjącego swoim, ukrytymprzed przybyszami, życiem.Brenner postanowił, że skoro znalazł się już w tak fascynującymmieście, które od pierwszego kroku wabiło swoimi tajemnicami i cudownymi, wykładanymidalmatyńskim kamieniem, wąskimi uliczkami, musi poczuć rytm jego życia i poznać kilkahistorii, które kryją w sobie wspaniałe mury górującej nad miastem twierdzy.Istnienia takiego cudu, po tej stronie Adriatyku, nawet nie przeczuwał.Sekretarka Alana - Marija - następnego dnia poprowadziła Brennera i Vesnę poprzezlabirynt kotorskich ulic.Wtedy dowiedział się, że intrygujący go pałac, który tak przyciągałspojrzenie z okna biura Fehmiego, nosi nazwę pałacu Pima i wybudowali go Wenecjanie.Podrugiej stronie niewielkiego placyku obejrzeli wzniesiony przez słowiańskich budowniczychpałac Buća.Zajrzeli też do kościoła, którego piękno sprawiało, że nie sposób było goobojętnie minąć.Marija wyjaśniła im, że to jedna z najstarszych romańskich świątyń nad Adriatykiem -katedra świętego Trifuna.Mijając wspaniały, błyszczący szlachetną jasną fasadą pałac Drago,Vesna ścisnęła Brennera za rękę i poprosiła, aby wrócili do katedry Trifuna.Słońce wyznaczało środek pachnącego słońcem i Adriatykiem dnia.O tej porze bylijedynymi istotami, na które Bóg spojrzał z wysokości bogato intarsjowanej, drewnianejambony.Jego zagadkowe oko spoglądało z miejsca, które znajdowało się prawdopodobnie tużnad głową kaznodziei głoszącego w niedzielę kazanie.Tym razem jednak ambona była pusta,a w górę unosił się tylko szept kobiety i mężczyzny, będący jedynym szmerem w ciemnejświątyni, rozświetlanej dyskretnymi refleksami oszałamiającego, słonecznego światła.Chłód i pachnący kadzidłami półmrok odrywały to miejsce od skąpanej w żarzepołudnia ulicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.