[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Westchnął. Nie takdawno sama się bawiłaś w tychsadzawkach.Jezdziłaś na plecachstarszej dziewczynki.była wysoka imiała blond włosy, cienkie irozwichrzone. To była Jeyne Fowler albo jej siostraJennelyn. Minęły lata, odkąd Arianneostatnio to wspominała. Och, byłajeszcze Frynne, córka kowala.Ale onamiała brązowe włosy.Moimulubieńcem był jednak Garin.Kiedy godosiadałam, nikt nie mógłnas pokonać, nawet Nym i zielonowłosadziewczynka z Tyrosh. Ta zielonowłosa dziewczynka byłacórką archonta.Miałem cię wysłać doTyrosh na jej miejsce.Służyłabyśarchontowi jako podczaszy ispotkałabyś się potajemnie znarzeczonym, ale twoja matka zagroziła,że zrobi sobie coś złego, jeśli ukradnęjej kolejne dziecko i.nie mogłem tegozrobić.Jego opowieść jest coraz dziwniejsza. Czy tam właśnie popłynął Quentyn?Do Tyrosh, zalecać się dozielonowłosej córki archonta?Jej ojciec wziął w rękę jedną z figurcyvasse. Muszę usłyszeć, skąd siędowiedziałaś, że Quentyn wyjechał zagranicę.Twojemu bratu towarzyszyliCletus Yronwood, maester Kedry oraztrzech spośród najlepszych młodychrycerzy lorda Yronwooda.Wyruszyli wdługą, niebezpieczną podróż, niewiedząc, jakie przyjęcie czeka ich u jejcelu.Quentyn ma nam przynieśćspełnienie naszych pragnień.Przymrużyła powieki. A co jest spełnieniem naszychpragnień? Zemsta. Mówił cicho, jakby bał się,że ktoś może podsłuchiwać.Sprawiedliwość. Obrzękłymi,podagrycznymi palcami książę Doranwcisnął w jej dłoń onyksowego smoka iwyszeptał: Ogień i krew.ALAYNEObróciła żelazny pierścień i popchnęładrzwi, uchylając je leciutko. Słowiczku? zawołała. Mogęwejść? Uważaj, pani ostrzegła ją staraGretchel, załamując dłonie. Wmaestera jego lordowska mość rzuciłnocnikiem. Więc już nie ma drugiego, żeby rzucićnim we mnie.Czy nie masz nic doroboty?A ty, Maddy.czy wszystkie okna sązamknięte i zasłonięte, a meble zakryte? Wszystkie, pani zapewniła Maddy. Lepiej, żeby tak było. Alaynewśliznęła się do ciemnej sypialni. Totylko ja, Słowiczku.Ktoś pociągnął nosem w ciemności. Jesteś sama? Tak, panie. Podejdz bliżej.Ale tylko ty.Alayne zamknęła za sobą drzwi.Byłydębowe i grube na cztery cale.Maddy iGretchel mogły sobie podsłuchiwać, iletylko zechcą.I tak nic nie usłyszą.I całeszczęście.Gretchel umiała trzymaćjęzyk za zębami, ale Maddy byłabezwstydną plotkarą. Czy przysłał cię maester Colemon? zapytał chłopiec. Nie skłamała. Usłyszałam, że mójSłowiczek zle się czuje. Po spotkaniuz nocnikiem maester przybiegł do serLothora, a Brune przyszedł do niej. Jeśli potrafisz wywabić go z łoża,pani, to znakomicie stwierdził rycerz. Nie będę musiał wywlekać go stamtądsiłą.Nie możemy do tego dopuścić powiedziała sobie.Gdy Robertapotraktowano brutalnie, często dostawałataku drgawek. Jesteś głodny, panie? zapytałamałego lorda. Czy mam wysłaćMaddy po jagody z bitą śmietaną albopo ciepły chleb z masłem?Poniewczasie przypomniała sobie, żenie mają ciepłego chleba.Kuchnie byłyzamknięte, a piece wystygły.Wartobędzie rozpalić ogień, jeśli w tensposób wywabi się Roberta z łoża pomyślała. Nie chcę jeść oznajmił mały lordpiskliwym, marudnym głosem.Zostanę dzisiaj w łóżku.Jeśli chcesz,możesz mi poczytać. Tu jest za ciemno, żeby czytać. Woknach wisiały grube zasłony i wkomnacie było ciemno jak nocą. Czymój Słowiczek zapomniał, jaki dziśdzień? Nie zapomniałem odparł. Alenigdzie nie idę.Chcę zostać w łóżku.Możesz mi poczytać o SkrzydlatymRycerzu.Skrzydlatym Rycerzem zwano serArtysa Arryna.Legenda mówiła, żeprzepędził on Pierwszych Ludzi zDoliny i poleciał na wielkim sokole naszczyt Kopii Olbrzyma, by zabić KrólaGryfów.Istniało sto różnych opowieścio jego przygodach.Mały Robert znałwszystkie tak dobrze, że mógł jerecytować z pamięci, ale i tak lubił ichsłuchać. Słodziutki, musimy iść powiedziałachłopcu. Ale obiecuję, że kiedydotrzemy do Księżycowych Bram,przeczytam ci dwie historie oSkrzydlatym Rycerzu. Trzy zażądał natychmiast.Bezwzględu na to, co mu proponowano,Robert zawsze żądał więcej. Trzy zgodziła się. Czy mogę tuwpuścić trochę słońca? Nie.Od światła bolą mnie oczy.Chodz do łóżka, Alayne.Pomimo sprzeciwu podeszła do okien,omijając stłuczony nocnik.Czuła jegosmród lepiej, niż go widziała. Nie otworzę ich bardzo szeroko.Tylko tyle, żebym widziała buzięmojego Słowiczka.Pociągnął nosem. Jeśli musisz.Zasłony były z grubego, niebieskiegoaksamitu.Odsunęła jedną z nich nadługość palca i podwiązała.W snopiebladego porannego światła widać byłotańczące drobiny kurzu.Małe,romboidalne szyby okna pokrywałszron.Alayne potarła jedną z nichotwartą dłonią.W oczyszczonej plamieujrzała jaskrawobłękitne niebo i białąpoświatę bijącą od gór.Orle Gniazdospowił lodowy płaszcz, a górującą nadnim Kopię Olbrzyma pokrywał śniegsięgający pasa.Kiedy się odwróciła, zobaczyła, żeRobert Arryn siedzi wsparty napoduszkach, spoglądając na nią.LordOrlego Gniazda i Obrońca Doliny.Poniżej pasa okrywał go wełniany koc.Powyżej był nagi.Miał ziemistą cerę,włosy długie jak u dziewczynki, smukłe,pajęcze kończyny, miękką, wklęsłąklatkę piersiową, lekko wydatnybrzuszek oraz wiecznie czerwone izałzawione oczy.Nic nie poradzi na to,że urodził się mały i chorowity. Wyglądasz dziś rano bardzo zdrowo,panie.Uwielbiał, jak mu mówiono, że jestzdrowy i silny. Czy mam kazać Maddy i Gretchelprzynieść gorącej wody na kąpiel? spytała.Maddy wyszoruje ci plecy i wymyjewłosy przed drogą, żebyś był czysty iwyglądał po lordowsku.Czy to niebyłoby miłe? Nie.Nienawidzę Maddy.Mabrodawkę na oku i szoruje mnie takmocno, że aż boli.Kiedy mama mniemyła, nigdy nie bolało. Powiem Maddy, żeby nie szorowałamojego Słowiczka tak mocno.Kiedybędziesz czysty, poczujesz się lepiej. Nie chcę się kąpać.Mówiłem ci, żegłowa mnie okropnie boli. Czy mam ci przynieść ciepłą szmatkęna czoło? Albo kielich sennego wina?Ale tylko maleńki.Mya Stone czeka jużna nas w Niebie i zmartwi się, jeślizaśniesz.Wiesz, jak bardzo cię kocha. Ale ja jej nie kocham.To tylkodziewczyna od mułów. Robertponownie pociągnął nosem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]