X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.444 Nie zjadła kolacji zaofiarowanej jej przez lokaja i nieweszła na górę do dzieci, tak jak to zwykle czyniła, leczschroniła się od razu w swym biurze. Zostaw mnie  powiedziała do Javotte, która przy�szła ją rozebrać.Kiedy została sama, zdmuchnęła świece, bo nie chciałaujrzeć swego odbicia w lustrze.Stała nieruchomo przy oknie.Z ogrodu dochodziły doniej upajające zapachy kwiatów.Czy śledziła ją czarna zjawa Wielkiego Kulawca w żelaz�nej masce?Nie chciała się odwrócić, zajrzeć w głąb siebie.Zostawiłeśmnie samą! Więc co mogłam zrobić?  krzyczała do duchaswej miłości.Myślała o tym, że niedługo zostanie markiządu Plessis-Belliere, ale wcale nie odczuwała radości ze zwy�cięstwa.Czuła jedynie upadek swego jestestwa. To, co zrobiłaś, jest podłe, potworne!Azy płynęły jej po policzkach.Z czołem opartym o witraż,z którego świętokradcza ręka zdrapała znaki herbowe hra�biego de Peyrac, przysięgła sobie, że są to ostatnie łzysłabości w jej życiu. ROZDZIAA XIKiedy nazajutrz wieczorem pani Morens stawiła się w pa�łacu przy ulicy Saint-Antoine, odzyskała już swą dumęi zimną krew.Postanowiła nie wycofywać się z powoduspóznionych wyrzutów sumienia z przedsięwzięcia, którez takim trudem zrealizowała. Wino otwarte, trzeba jewypić"  powiedziałby mistrz Bourjus.Z podniesioną głową weszła do wielkiego salonu, oświet�lonego jedynie ogniem z kominka.Nikogo tu nie było.Zrzuciła swą mantylę, zdjęła maskę i wyciągnęła ręce doognia.Mimo iż odrzuciła wszelkie obawy, czuła, że ręce mazimne, a serce wali jej jak młot.W chwilę pózniej otworzyły się drzwi i podszedł do niejstarszy, skromnie na czarno ubrany mężczyzna, który skło�nił się głęboko.Angelika ani przez moment nie pomyślała,że intendentem Filipa mógł być tylko pan Molines.Po�znawszy go, aż krzyknęła ze zdziwienia i spontaniczniechwyciła go za ręce. Pan Molines.! Czy to możliwe? Co.och! Jaka jes�tem szczęśliwa, że pana znów widzę. To wielki zaszczyt dla mnie, pani  odpowiedziałskłoniwszy się nisko. Zechce pani usiąść w tym fotelu,proszę.Sam usiadł w pobliżu kominka przy małym stoliku.Angelika, oszołomiona jeszcze tym spotkaniem, obser�wowała, jak temperuje pióro.Postarzał się, ale jego rysy446 pozostały nie zmienione, a spojrzenie żywe i badawcze.Jedynie jego włosy posiwiały.Angelika nie mogła powstrzy�mać się od spytania o swego ojca, który tyle razy odwiedzałdom hugenockiego intendenta, by się poradzić, jak zapewnićprzyszłość swej rodzinie. Czy może mi pan coś powiedzieć o ojcu, panie Mo�lines?Intendent dmuchnął na resztki gęsiego pióra.- Pan baron cieszy się dobrym zdrowiem, pani. A muły? Te z ostatniego sezonu dobrze się mają.Myślę, żemały handel daje zadowolenie panu baronowi.Angelika siedziała u boku Molinesa tak jak niegdyś, kiedybyła młodą niewinną dziewczyną, prostolinijną i trochęupartą.To Molines wynegocjował jej małżeństwo z hrabiąde Peyrac.Dziś znowu go ujrzała, lecz tym razem po stronieFilipa.Niczym pająk tkający cierpliwie swe nici, Molineszawsze był zamieszany w wątek jej życia.Uspokoiło ją to,że go ujrzała.Czyż nie był to znak, że terazniejszość łączyłasię z przeszłością? Pokój ziemi rodzinnej, siła czerpanaz rodzinnego dziedzictwa, lecz także troski dzieciństwa,wysiłki biednego barona, by wydać za mąż córki, niepoko�jące dobrodziejstwa intendenta Molinesa. Pamięta pan?  spytała marzycielsko. Był panw dzień mego ślubu w Monteloup.Miałam to panu za złe.A jednak byłam bardzo szczęśliwa dzięki panu.Starzec rzucił na nią okiem sponad okularów w rogowejoprawie. Czy jesteśmy tu, by tracić czas na wzruszające roz�ważania o pani pierwszym małżeństwie, czy by wynego�cjować warunki drugiego?Policzki Angeliki zrobiły się purpurowe. Twardy pan jest, Molines. Pani też jest twarda, jeśli wierzyć, jakich sposobówużyła pani do przekonania mego młodego pana, by sięz panią ożenił.Angelika oddychała głęboko, ale nie uciekła wzrokiem.Czuła, że minął już czas, gdy jako nieśmiała, młoda i biedna447 dziewczyna patrzyła z lękiem na wszechpotężnego inten�denta, który trzymał w rękach los całej jej rodziny.Była kobietą interesu, z którą sam pan Colbert nie gardziłrozmową, a której bystre rozumowanie wysadziło z siodłabankiera Pennautiera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.