[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MiaÅ‚a na sobie robocze ubranie.Koszulai bryczesy uwydatniaÅ‚y ksztaÅ‚ty budzÄ…cej siÄ™ w niej piÄ™k-nej kobiety.PopatrzyÅ‚a chytrze na Kristin i ta od razu wie-dziaÅ‚a, że jej mÅ‚odsza siostra przez caÅ‚y czas myÅ›li o wy-darzeniach, jakie miaÅ‚y miejsce przy kolacji.MiaÅ‚a ochotÄ™dać jej w twarz, ale w ostatniej chwili opamiÄ™taÅ‚a siÄ™.Po­stanowiÅ‚a ignorować kpiÄ…cy uÅ›mieszek Shannon. - Cole chce zobaczyć, jak strzelasz - powiedziaÅ‚a.- Wiem.UÅ›miechnęła siÄ™ do niego.Bardzo go lubiÅ‚a.KristinmiaÅ‚a ochotÄ™ przywrócić siostrÄ™ do rzeczywistoÅ›ci, po-jej, że ten czÅ‚owiek pewnego dnia znikniewiedziecz horyzontu ich życia i dlatego nie powinna żywić żad-nych zÅ‚udzeÅ„.Przez chwilÄ™ zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy Shannon w ogólepotrzebuje takiej przestrogi.A ona sama?- Pokaż mu - powiedziaÅ‚a gÅ‚oÅ›no Kristin.Shannon pokazaÅ‚a.ByÅ‚a jeszcze lepszym strzelcemniż jej starsza siostra i Cole natychmiast zwróciÅ‚ na touwagÄ™.Nigdy nie byÅ‚ rozrzutny w pochwaÅ‚ach, ale doShannon odnosiÅ‚ siÄ™ miÅ‚ej niż do kogokolwiek innego.- Dobrze.Bardzo dobrze - powiedziaÅ‚.Zadowolona i dumna z siebie Shannon zaczerwie-niÅ‚a siÄ™.Kristin odwróciÅ‚a siÄ™ na piÄ™cie i ruszyÅ‚a w stro-nÄ™ domu.Nie pozwalaÅ‚ jej ruszać siÄ™ na krok z rancza.Gdyby mu siÄ™ sprzeciwiÅ‚a, z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… obojÄ™tniezdaÅ‚by jÄ… na Å‚askÄ™ grasantów.PostanowiÅ‚a zachowy-wać siÄ™ jak czÅ‚owiek dorosÅ‚y, dojrzaÅ‚y i majÄ…cy wÅ‚asnÄ…godność i wÅ‚asny rozum.A przede wszystkim nie zamierzaÅ‚a już wiÄ™cejwszczynać na ranczu awantur.- Kristin! - usÅ‚yszaÅ‚a jego gÅ‚os.OdwróciÅ‚a siÄ™.- Co ty wyprawiasz?StaÅ‚ w przekrzywionym na bakier kapeluszu, rÄ™cezaÅ‚ożyÅ‚ na biodra.ByÅ‚o w nim coÅ› nieubÅ‚aganego, nie-przejednanego, niezgÅ‚Ä™bionego, jakaÅ› twardość.Aledlatego wÅ‚aÅ›nie go potrzebowaÅ‚a.On nie da siÄ™ poko-nać.Nie dokona tej sztuki Quantrill, nie dokona jej tak-że Kristin. 130ZadrżaÅ‚a na tÄ™ ostatniÄ… myÅ›l.Zacisnęła szczekii przez chwilÄ™ zastanawiaÅ‚a siÄ™, jak dÅ‚ugo jeszcze bÄ™­dzie trwać wojna, przez chwilÄ™ rozważaÅ‚a, czy nie by­Å‚oby rzeczywiÅ›cie lepiej, gdyby wyniosÅ‚a siÄ™ z tychstron.- Czeka mnie dużo papierkowej roboty - odparÅ‚aspokojnie.- Niech pan siÄ™ nie boi, panie Slater, nie za­mierzam Å‚amać reguÅ‚ gry.OdwróciÅ‚a siÄ™ na piÄ™cie i odeszÅ‚a.Pózniej odjechaÅ‚ Cole.SiedzÄ…c w biurze i biedzÄ…c siÄ™z dÅ‚ugimi kolumnami cyfr, usÅ‚yszaÅ‚a oddalajÄ…cy siÄ™dzwiÄ™k kopyt jego wierzchowca.Zaniepokojona wysz­Å‚a przed dom.ByÅ‚o jej bardzo ciężko na duszy.DotÄ…dwszystko krÄ™ciÅ‚o siÄ™ wokół jej osoby.Ale teraz grali o wysokÄ… stawkÄ™.Bardzo wysokÄ….ZmusiÅ‚a siÄ™ do powrotu do gabinetu i usiadÅ‚a za biur­kiem.DokÅ‚adnie skalkulowaÅ‚a cenÄ™ woÅ‚owiny oraz od­legÅ‚ość, jaka dzieliÅ‚a ich ranczo od miejsca skupu bydÅ‚a.Potem odsunęła papiery i gryzÄ…c w zadumie gumkÄ™zastanawiaÅ‚a siÄ™, jak to bÄ™dzie wieczorem, kiedy Slaterwróci na kolacjÄ™.JeÅ›li w ogóle wróci na noc do domu.Nieistotne, natychmiast napomniaÅ‚a samÄ… siebie.CiÄ…gle zapominaÅ‚a, że Å‚Ä…czy ich tylko ukÅ‚ad.ByÅ‚a prze­konana, że Cole o tym fakcie nie zapomina ani na se­kundÄ™.DaÅ‚a sobie najuroczystsze sÅ‚owo honoru, że od tejchwili ona też bÄ™dzie o tym pamiÄ™tać - ukÅ‚ad, interes,nic wiÄ™cej, nic osobistego.A jednak ciÄ…gle nie dawaÅ‚ojej spokoju pytanie, jak to bÄ™dzie, kiedy Slater wróci nakolacjÄ™.PostanowiÅ‚a że pokaże mu klasÄ™, udowodni, żejest prawdziwÄ… damÄ… z PoÅ‚udnia.Cole wróciÅ‚.Kristin byÅ‚a czarujÄ…ca.Do stoÅ‚u ubraÅ‚a siÄ™ bardzo 131elegancko: naÅ‚ożyÅ‚a bÅ‚Ä™kitnÄ… brokatowÄ… bluzkÄ™ zewstawkami i szerokÄ… spódnicÄ™.Nieustannie przypomi­naÅ‚a sobie swojÄ… matkÄ™ i robiÅ‚a wszystko, żeby zacho­wywać siÄ™ dokÅ‚adnie tak, jak ona by siÄ™ zachowywaÅ‚a.W trakcie posiÅ‚ku caÅ‚y czas zwracaÅ‚a siÄ™ do Cole'aper panie Slater.On z kolei spoglÄ…daÅ‚ na niÄ… uprzejmiei prowadziÅ‚ grzecznÄ… rozmowÄ™, zupeÅ‚nie jakby caÅ‚e ży­cie spÄ™dziÅ‚ w salonach na Wschodzie.Po kolacji wyszedÅ‚ przed dom.Kristin dÅ‚ugo jeszczekrÄ™ciÅ‚a siÄ™ na dole, ale w koÅ„cu, kiedy wszyscy poszlijuż spać, ona również udaÅ‚a siÄ™ do siebie.Stanęła przyoknie i dostrzegÅ‚a na werandzie sylwetkÄ™ Cole'a.PaliÅ‚jedno z drogich cygar jej ojca i z kieliszka do koniakupopijaÅ‚ brandy.Oparty plecami o jednÄ… z podpór gan­ku, patrzyÅ‚ w nocne niebo.ZastanawiaÅ‚a siÄ™ przez chwilÄ™, o czym myÅ›li, zaczym tÄ™skni.PrzeniósÅ‚ nagle wzrok na okno, w którym staÅ‚a Kri­stin.Choć jej twarz natychmiast stanęła w pÄ…sach,dziewczyna wdziÄ™cznie siÄ™ uÅ›miechnęła.- Dobry wieczór - powiedziaÅ‚ cicho.Kristin nic nie odpowiedziaÅ‚a.ObserwowaÅ‚ jÄ…z zainteresowaniem dÅ‚uższy czas, po czym po twarzyprzemknÄ…Å‚ mu uÅ›miech.- Zaraz przyjdÄ™ na górÄ™.Serce jej zaÅ‚opotaÅ‚o i zaczęło boleÅ›nie obijać siÄ™ o że­bra.Natychmiast jednak napomniaÅ‚a siÄ™, że ma zacho­wywać siÄ™ jak dorosÅ‚a kobieta, a nie ekscytować siÄ™ jakpodlotek.A jednak kiedy usÅ‚yszaÅ‚a jego kroki na schodach, niepotrafiÅ‚a opanować drżenia.Pózniej buty mężczyznyzastukaÅ‚y w korytarzu, otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi i w progustanÄ…Å‚ Cole.CiÄ…gÅ‚e miaÅ‚a na sobie bÅ‚Ä™kitnÄ…, brokatowÄ…bluzkÄ™ i stylowÄ… spódnicÄ™.SpoglÄ…daÅ‚ chwilÄ™, jak falujÄ… w gÅ‚Ä™bokim dekolcie jej piersi.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ lekko,a w oczach pojawiÅ‚a mu siÄ™ niezwyczajna dla niegoczuÅ‚ość.- Chodz tu - powiedziaÅ‚ miÄ™kko.WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ w stronÄ™ dziewczyny i Kristin nagleznalazÅ‚a siÄ™ w jego objÄ™ciach.Nie byÅ‚o w tym nic nie­naturalnego.PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w usta, a nastÄ™pnie odwróciÅ‚i zaczÄ…Å‚ rozpinać spódnicÄ™.CiaÅ‚o w miejscach/gdziedotykaÅ‚y go palce mężczyzny, pulsowaÅ‚o tak samo jakserce.BÅ‚ysnęło jej w gÅ‚owie, że rozbiera jÄ… z takÄ… wpra-wÄ…, ponieważ robiÅ‚ to już z dziesiÄ…tkami innych kobiet,ale z jakiÅ› powodów refleksja ta nie sprawiÅ‚a jej przy-kroÅ›ci.LiczyÅ‚o siÄ™ tylko to, że jej ubranie leżaÅ‚o porzu­cone na podÅ‚odze, zaÅ› Cole wziÄ…Å‚ jÄ… na rÄ™ce; znów bylitylko oni i blask księżyca.ZaniósÅ‚ dziewczynÄ™ do łóż-ka.WidziaÅ‚a namiÄ™tność malujÄ…cÄ… siÄ™ w jego wzroku,czuÅ‚a emanujÄ…cy z każdego jego dotyku żar.ZarzuciÅ‚amu ramiona na szyjÄ™ i westchnęła, rozkoszujÄ…c siÄ™ wo­niÄ… jego ciaÅ‚a, twardoÅ›ciÄ… jego mięśni, pulsujÄ…cÄ…, dra-pieżnÄ… mÄ™skoÅ›ciÄ….GdzieÅ› tam na preriach wiatr toczyÅ‚kule zielska, wyÅ‚ potÄ™pieÅ„czo, a ich sypialniÄ™ przenikaÅ‚zapach róż - dziki, podniecajÄ…cy, burzÄ…cy krew w ży­Å‚ach.GdzieÅ› tam trwaÅ‚a wojna, gdzieÅ› tam toczyÅ‚y siÄ™ bi-twy.Północ waÅ‚czyÅ‚a z PoÅ‚udniem, a caÅ‚y kraj pÅ‚awiÅ‚siÄ™ w posoce.W Kansas i Missouri krew pÅ‚ynęła stru-mieniami, niczym z rozdartej aorty, ale tej nocy Kristinw ogóle o to nie dbaÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    4/4.php") ?>