[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Celia ze łzami w oczach odłożyła robótkę. Och, biedne dzieciątko! Tak! Wiedziałam, że tak na nią wpłynie myśl o samotnym dziecku.Wiedziała coś na ten temat z własnego doświadczenia.RLT Nie zniosłabym myśli, że to może dotyczyć mojego dziecka, a twojej siostrzenicy, Celio,dorastającej gdzieś wśród niedobrych brutalnych ludzi, bez żadnej życzliwej osoby.Azy popłynęły jej z oczu. Och, to niesprawiedliwe, że nie mieszkałaby z nami! wybuchnęła. Masz rację, Beatrice,powinna być gdzieś w pobliżu, żebyśmy pilnowały, czy nie dzieje się jej krzywda.Gdybyż udało się umieścićją w naszej wiosce! Ach! wyrzuciłam do góry ramiona w przekonywającym geście zgrozy. W naszej wiosce!Równie dobrze można by o tym od razu napisać w gazetach.Jeśli rzeczywiście chcemy zaopiekować się nią iwychować na damę, jedyne miejsce dla niej jest w Wideacre.Może udawać, że jest jakąś twoją krewną,osieroconą przez rodziców? Dobry pomysł, ale mama będzie wiedziała, że to nieprawda. Ucichła.Dałam jej parę minut na zastanowienie.A potem zasiałam w jej móżdżku ziarenko własnego planu. Gdybyś to ty spodziewała się dziecka, Celio! westchnęłam tęsknie. Każdy by się cieszył, azwłaszcza Harry! Harry nie nalegałby więcej na spełnianie małżeńskiej powinności.a dziecko miałobyzapewnione wspaniałe warunki.Ach, gdybyż to była twoja córeczka.Jęknęła, a ja w głębi duszy westchnęłam z ulgą i radością.Udało się. Beatrice, ja też o tym myślałam wyznała podekscytowana. Czemuż nie powiedzieć, że to jaspodziewam się dziecka, a potem utrzymywać, że dziecko jest moje? Maleństwo będzie mieszkało z namibezpiecznie, a ja otoczę je opieką jak własne dziecko.I nikt się nigdy nie dowie, że to nie moje.Będę bardzoszczęśliwa, a ty zostaniesz uratowana! Co ty na to? Uda się?Westchnęłam z zachwytu dla jej śmiałości. Celio! Cóż za świetny pomysł! odezwałam się oszołomiona. Przypuszczam, że się uda.Mogłybyśmy zostać tutaj do narodzin dziecka, a potem zabrać je do domu.Powiemy, że zostało poczęte wParyżu i urodzone o miesiąc za wcześnie! Ale czy ty naprawdę chcesz tej biednej istotki? Może lepiej, żebywzięła ją jakaś staruszka?Celia była stanowcza. Nie.Kocham dzieci, a twoje będę kochała z całego serca, Beatrice.A kiedy doczekam się własnychdzieci, twoja córeczka będzie się z nimi bawić.Najstarsze moje dziecko, kochane jak własne.Nigdy, przenigdysię nie dowie, że nie jest moją córką. Zaczęła szlochać.Wiedziałam, że wspomina swoje dzieciństwo, które spędziła jako ktoś obcy wśród dzieciarniHaveringów. Jestem pewna, że nam się powiedzie powiedziała. Pokocham i otoczę opieką twoje dziecko jakwłasne i nikt się nigdy nie dowie prawdy.Uśmiechnęłam się, jak gdyby spadł mi z serca wielki ciężar.Teraz miałam przed sobą jasną przyszłość. Cóż, zatem akceptuję ten plan oznajmiłam.Objęłyśmy się i pocałowały.Aagodne brązowe oczy Celii spojrzały z ufnością w moje oczy, zielone,nieprzeniknione.Obnosiła swoją uczciwość, skromność i cnotę jak szatę z najszlachetniejszego jedwabiu.Nieskończenie sprytniejsza, bystrzejsza i energiczniejsza, uśmiechnęłam się do niej równie słodko.RLT A zatem podjęłam podekscytowana jak to wszystko przeprowadzimy?Nalegałam, żebyśmy przez tydzień nie wracały do naszych planów.Celia nie rozumiała powodów tejzwłoki, lecz uznała ją za zachciankę kobiety ciężarnej i nie oponowała.Potrzebowałam po prostu czasu naochłonięcie i rozważenie raz jeszcze wszystkiego.Przede mną wznosiła się niebotyczna przeszkoda.Musiałamwciągnąć Celię do oszukańczej gry prowadzonej przeciwko Harry'emu.Nie mogłam przecież ot tak, z dnia nadzień kazać jej kłamać człowiekowi, któremu dopiero co ślubowała lojalność i miłość.Celia poza tymbrzydziła się kłamstwem.Im dłużej byli z Harrym razem, tym ściślejsza więz powstawała między nimi.Niechodziło tu o więz dwojga kochanków, bowiem nie pozwalała na to oziębłość Celii i zaangażowanie Harry'egow namiętny związek ze mną.Z każdym jednak dniem rosła ich przyjazń.Nie miałam pewności, czy Celia zdołaukryć przed Harrym swe prawdziwe oblicze; nie miałam również pewności, czy zdołam ją nauczyć kłamaniamężowi w żywe oczy.Ja sama nie przeżywałam żadnych wahań.Gdy leżałam w objęciach Harry'ego, byłam jego, ciałem iduszą.To zawładnięcie moją osobą trwało tylko tak długo jak rozkosz.Potem leżeliśmy obok siebie wzielonym cieniu okiennic chroniących nas przed popołudniowym słońcem, a ja stawałam się znowu sobą.Nawet kiedy Harry przeciągał głową po moich pęczniejących, twardniejących piersiach i wzdychał z zachwytu,nie czułam potrzeby zdradzenia mu, że ów nowy powab ma za przyczynę dojrzewające we mnie dziecko.Widział, że jestem szczęśliwa i każdy dostrzegłby w moich oczach błysk zadowolenia lecz ja nie czułampotrzeby wyznawania mu, że każdy dzień zbliża mnie do niekwestionowanego miejsca w Wideacre
[ Pobierz całość w formacie PDF ]