[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prokurator chciał zamknąć sprawę i powiedział do mnie któregoś dnia: Jeśli Lukka zabiłrównież te dwie kobiety, przypuszczalnie wywiózł zwłoki w swoim samochodzie, ponieważw obu przypadkach miał więcej czasu.Niestety, nie możemy już go o to zapytać.Niech panispróbuje wyciągnąć coś z tego chłopaka.Może się uda.Mam jednak poważne wątpliwości, czyotrzyma pani jakąś sensowną wskazówkę.Zastanawiam się, czy on w ogóle wie coś o tychdwóch zaginionych. Musi wiedzieć odparłam. W przeciwnym razie nie miałby powodu zachowywać się jakdzikus.Rany na głowie Bena nie były tak poważne, jakby sobie tego życzyła Thea Kerssmann.Dwadni po operacji odzyskał przytomność, od tej chwili patrzył z lękiem na obce twarze, jęczałi skomlał jak młody psiak, kiedy ktoś podchodził do jego łóżka. Przyjaciel, paluchy precz,ślicznie, ścierwo powtarzał w kółko.Nikt nie wiedział, co to może znaczyć, nikt nie potrafił gouspokoić, znalezć słów pocieszenia.Ja też nie.Nie mogłam zasięgnąć rady jego matki, która z pewnością powiedziałaby mi, jak mam z nimpostępować.Trude wciąż jeszcze walczyła o życie na oddziale intensywnej terapii w jednejz kolońskich klinik.Lekarze utrzymywali ją w stanie sztucznej śpiączki.Jakob też w żadensposób nie mógł mi pomóc.Całe przedpołudnia spędzał przy żonie.Po południu siedział przyłóżku swojej najmłodszej córki, której życie również wisiało na włosku.Wieczorem pocieszał sięprzy kuflu piwa w gospodzie Ruhpolda, co chwila wybuchał płaczem i szeptał: Boże, jak ja muteraz spojrzę w oczy albo Paulowi? Nigdy tego nie naprawię.Wolfgang Ruhpold patrzył na niego ze współczuciem, kładł mu rękę na ramieniu i upominał: Nie zadręczaj się, Jakob.Każdy popełnia błędy.yle oceniłeś sytuację.Mnie również mogłobysię to przydarzyć.Pomyślałam, że gdybym pojawiła się u Bena z kimś dobrze mu znanym, mój plan mógłby siępowieść.Jakoba skreśliłam na samym wstępie.Niewiele obiecywałam sobie po jegotowarzystwie.Nie mówiąc o tym, że dla obu byłaby to prawdziwa tortura.Zwłaszcza dla Bena.Nie trzeba być chorym umysłowo, żeby bać się człowieka, który o mały włos nie rozpłatał namczaszki.Antonii Laessler z oczywistych przyczyn nie chciałam prosić o towarzystwo.Baerbel vonBurg wymówiła się problematyczną ciążą.Pani doktor Anita Schloesser nie widziała swojegobrata od wielu lat i miała wątpliwości, czy on w ogóle ją pozna.Ilia von Burg byłaby gotowa mipomóc, gdyby wierzyła w sukces tego przedsięwzięcia.Ale nie wierzyła. Nie jestem z nim jakośszczególnie zaprzyjazniona zauważyła a poza tym nie sądzę, żeby powiedział wam więcej niżdotychczas.Jeśli wpadnie w szał, ponieważ będzie chciał wracać do domu, tego po prostu niezniosę.Ale Ben nie zamierzał wcale wariować.Jeszcze nie.Na drugą wizytę zabrałam Uwei Toniego von Burg.Miałam przy sobie zdjęcie Marlene Jensen.Ben nie zwracał najmniejszejuwagi na obu mężczyzn.Rzucił krótkie spojrzenie na zdjęcie, potem spojrzał na mniei powiedział: Zcierwo.Kiedy za pośrednictwem ambasady USA otrzymałam wreszcie zdjęcie Edith Stern,spróbowałam po raz trzeci.Tym razem pojawiłam się u Bena w towarzystwie psychologa.Efektybyły jednak mizerne.Ponieważ Ben mamrotał pod nosem swoje obowiązkowe ścierwo , patrzącw moim kierunku, psycholog doszedł w końcu do wniosku, że chłopak czuje się przeze mnienapastowany i wyraża tylko to, co myśli na mój temat.Kiedy zgłosiła się do mnie Sibylle Fassbender, zdążyłam już oswoić się z myślą, że nie będęumiała wyjaśnić losu Edith Stern i Marlene Jensen.Sibylle Fassbender dowiedziała się od Illi, żeBen odzyskał przytomność, a ja na gwałt potrzebuję kogoś, kogo on darzy zaufaniem.W połowie września, było to w piątek po południu, odebrałam ją z kawiarni sióstr Ruettgersi pojechałyśmy razem do Lohbergu.Sibylle miała ze sobą tacę z ciasteczkami.Wchodząc do jegopokoju, uśmiechała się promiennie, choć z pewnością wcale nie było jej wesoło.Siedziałwyprostowany na łóżku, kiedy zobaczył, kto wchodzi, pomachała ręką i też się uśmiechnął.Mniejuż znał.Ale tym razem nie obdarzył mnie ani jednym spojrzeniem ani przekleństwem. Oto i mój najlepszy powiedziała Sibylle. Teraz dostanę całusa.A potem będzie ślicznykawałek tortu.Objęła go czule, a ja zobaczyłam, jak ten olbrzym pociera swoją twarz o jej ramię.Kiedywypuściła go z objęć, złapał się za głowę i powiedział: Boli. Tak, tak, mój ty biedaku pocieszała go Sibylle. Ojciec znowu strasznie cię zbił.A przecież ty jesteś taki kochany, taki dobry.Wszystko tak ślicznie zrobiłeś.Wydawał się zadowolony tą pochwałą, skinął głową i zabrał się do tortu.Na moje pytania nieumiał jednak odpowiedzieć, również wtedy, gdy zadawała je Sibylle.Przez cały czas dopytywałsię tylko: Zlicznie?.A Sibylle wyjaśniła mu, że Trude, Tanja, Antonia są bardzo chore, taksamo jak on.Ale niedługo na pewno wyzdrowieją, a wtedy on będzie mógł znowu wrócić dodomu.Nic nie wskórawszy, pojechałyśmy z powrotem do wsi. I co teraz z nim będzie? zapytałaSibylle, patrząc na mnie z niepokojem.Niestety, nie umiałam odpowiedzieć jej na to pytanie. Jakob na pewno nie wezmie go do domu powiedziała cicho Sibylle. Nie zniesie tego, żetak strasznie poturbował własnego syna.A jeśli Trude umrze..Trude nie umarła.Pod koniec września lekarz prowadzący pozwolił mi przeprowadzić z niąkrótką rozmowę.Dwa dni wcześniej podałam do protokołu zeznanie jej córki, Tanja niepamiętała tego, co wydarzyło się w bungalowie Lukki, była pod wpływem szoku, to oczywiste.Przypominała sobie tylko, że Ben położył głowę Britty na stole i pobiegł za siostrą.Dla mnie byłto jeszcze jeden zadziwiający zwrot w tej historii.Trude wiedziała już, że niewinność Benazostała udowodniona ponad wszelką wątpliwość.I bawiła się ze mną w kotka i myszkę nieinaczej, jak to robiła przez wiele lat z Jakobem. Ben często przynosił do domu różne rzeczy powiedziała. Kiedy był na dworze, zawszegdzieś kopał.Uwielbiał to robić.A jak coś leżało na drodze, to oczywiście też podniósł.Dlaczego nie miałby tego robić? Przed dwoma laty przyniósł mi starą kość. Pani Schloesser powiedziałam, z trudem zachowując spokój tym razem, to nie była starakość, tylko głowa młodej dziewczyny.A tej dziewczyny szukała cała wieś. A czy pani zrobiłaby coś innego na moim miejscu? zapytała Trude
[ Pobierz całość w formacie PDF ]