[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym innym wypadku mógłby się pożegnać z karierąw FBI.Twist nie domagał się również prawa do informacji o aresztowaniu podejrzanych,czego prawdopodobnie żądaliby mniej doświadczeni naczelni.Nawet gdyby im takąwyłączność obiecano, wątpliwe, by dotrzymano słowa.Istniało ogromneniebezpieczeństwo przecieku, chociażby w dyrekcji policji, a inne tytuły rzuciłyby sięwściekle na Henry ego, gdyby się rozeszło, że zagwarantował informację tylko jednejgazecie.Twist chciał czegoś, co Henry mógł z łatwością obiecać i wypełnić, a swojepostępowanie tłumaczyć potem jako konieczność.Po wszystkim Henry oskarżałbyoczywiście Globe o stworzenie sytuacji zagrażającej życiu porwanego w wynikuingerencji w przebieg akcji ratunkowej.Oczerniałby, wyklinał, ale to wszystko niewychodziłoby poza cztery ściany jego biura.Natomiast Globe stałby się właścicielemfotografii na wagę złota.Tylko poprzez Globe zdjęcia dotarłyby do całej liczącej sięprasy świata.A on, Lenny Twist, zostałby bohaterem dnia, głównie dla tych, którzydecydują o jego dziennikarskiej karierze. Czy nie za wiele nacisków na rodzinę Kaufmana? zapytał Burke. Nie sąw łatwej sytuacji powiedział to raczej dlatego, by uspokoić sam siebie niż w nadziei, żenaczelny zmieni zdanie. Edwin Kaufman jest silnym facetem. Natychmiast zareagował Twist.Da sobieradę.A Henry to ciul, któremu należy się nauczka.Coś ci się w tym planie nie podoba? Ależ skąd odparł nieco ironicznie Burke. To dobrze.A więc zasuwaj.I bądz z nami w kontakcie.Chcę wiedzieć absolutnieo wszystkim.Gdy Burke przybył na miejsce, przed budynkiem przy Piątej Alei czekał już JimmyCogan.Kamery i obiektywy, zazwyczaj zwisające mu na brzuchu, tym razem byłystarannie schowane.Najwyrazniej uprzedzono fotoreportera, że ma nie zwracać na siebieuwagi. Cześć.Zaczynamy się coraz częściej spotykać.Będą plotki na nasz temat. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele odburknął Burke. Jak na mój gust jesteś zachudy.Wolę chłopców pulchnych.Mylisz się.Znawcy mówią, że im mięso bardziej przy kości, tym smaczniejsze.Wyszczerzył zęby w uśmiechu i głową wskazał na budynek, przed którym stali. Co tumamy? Wezwali mnie przez radio i niczego nie chcieli powiedzieć.Przekazali, by donich w ogóle nie wydzwaniać.Co się dzieje?Burke w kilku zdaniach wyjaśnił sytuację. No widzisz, dobrze zgadywałem.Tam są już federalni ucieszył się Cogan.Zajrzałem do środka i zobaczyłem dwóch facetów odpalantowanych w służbowegarniturki.Stoją najwyrazniej na warcie, jak dwa żołnierzyki. Czy mają te dziwaczne buty? Oczywiście!Burke odetchnął.Dezi jak zawsze poinformował dokładnie, a Twist ponownie wyjdzie na bohatera.Burke popatrzył w głąb korytarza. Idziemy pogadać.Już czas, żeby zepsuć humor Johnowi Patrickowi Henry emu.Burke i Cogan weszli do holu i ruszyli w kierunku agentów.Regulamin nie pozwalałfunkcjonariuszom FBI ujawniać się, chyba że byłoby to niezbędne dla dalszegoprzebiegu operacji.W każdym innym wypadku mieli się wtapiać w otoczenie i unikaćsytuacji, w których ktoś mógłby ich zdekonspirować.Burke patrzył na agentów.Byli tochłopcy w połowie czwartej dekady życia, starannie ogoleni, wystrzyżeni, w garniturachi krawatach.Burke z trudnością opanował uśmiech.Dwaj tajniacy robili wrażeniefacetów idących w niedzielę do kościoła.Na dodatek marynarka każdego z nich miaławybrzuszenie pod ramieniem po lewej stronie.Obaj nosili identycznie skrojonegarnitury, takie same buty.W ten sposób ubierali się wszyscy agenci, a wynikało to stąd, że jeszcze stary J.Edgar Hoover zawarł umowę z pewną firmą w Bostonie, która ubierała pracownikówFBI.Reporterzy więc bez trudu identyfikowali federalnych, jeśli ci na dodatek ukrywalipod marynarką broń.Gdy podeszli do agentów, Burke powiedział: Chłopcy, chciałem prosić, byście przekazali panu Henry emu pewną informację.Obaj tajniacy jakby zesztywnieli, wymienili szybkie spojrzenia, a jeden z nichodpowiedział:! Nie mam pojęcia, o kim mówisz, kolego.Burke wzruszył ramionami. W porządku.Pomyliłem się.Wydawało mi się, że pilnujecie wstępu doapartamentu.My tam właśnie idziemy.Wyjmuj aparaty fotograficzne, Jimmy zwrócił siędo fotoreportera.Chcieli przejść, ale agenci zastąpili drogę.Obaj byli wzrostu Burke a i wyglądali natakich, co mogli z powodzeniem wyrzucić intruzów na ulicę. Tam nie ma wstępu powiedział jeden z agentów.Burke zrobił proszącą minę, przy czym wyjął legitymację reporterską: Jak chcecie, bawimy się w ciuciubabkę, choć lepiej by było, gdybyście przekazalipanu Henry emu tę informację.Ostrzegamy, że jeśli się sprzeciwicie, za pół godzinyprzybędzie tu kilkuset dziennikarzy i fotoreporterów, a także telewizja z kamerami.Waszukochany szef na pewno wolałby tego uniknąć. Burke ponownie wzruszył ramionamii dodał: A teraz róbcie, jak uważacie.Obaj uzbrojeni mężczyzni wymienili spojrzenia. Co przekazać? spytał w końcu jeden z tajniaków.Burke streścił warunki Twista. Zaczekajcie warknął agent, odwrócił się i poszedł do windy.Drugi pozostał namiejscu, blokując drogę reporterom.Milcząc stał nieruchomo.Minęło jakieś piętnaście minut i pierwszy z agentów ukazał się w rozsuniętychdrzwiach windy.Miał najwyrazniej uradowany wyraz twarzy.Burke odebrał to jako złyznak.Uznał, że nie pozostaje mu nic innego jak nadrabiać bezczelnością, wobec czegorównież wykrzywił twarz w impertynenckim uśmiechu.Agent zbliżył się i patrząc na notes w ręku Burke a wyrecytował: Pan Henry przypomina, że utrudnianie federalnego śledztwa jest przestępstwemkaranym więzieniem. Zamilkł i oczekiwał reakcji reportera. Przekaż, że czuję się pouczony. Burke przez cały czas uśmiechał się bezczelnie.Czy jeszcze coś? Tak. Twarz agenta znów rozjaśnił uśmiech pełen satysfakcji. Pan Henry kazałpanu Burke owi odpieprzyć się i znikać.Billy parsknął śmiechem. Powiedz panu Henry emu, że jego wiadomość przyjąłem i przekażę swojemunaczelnemu. Odwrócił się i zrobił kilka kroków, ale stanął i rzucił przez ramię: Dodajjeszcze, by pan Henry pilnował tyłka, bo może po nim oberwać.Zabawa właśnie się zaczyna.Przeszli na drugą stronę Piątej Alei.Gdy dotarli do Central Parku, stanęli, a Burkeręką pokazał na budynek, który właśnie opuścili. Ten apartament ma ogromny taras. Cogan zaczął się śmiać. Czyżbyśmy myśleli o tym samym?Chyba tak.Zadzwoń zaraz do Twista i uzyskaj zgodę. To mi się podoba stęknął Cogan.Helikopter leciał niziutko nad Central Parkiem.Burke, siedząc na murzeoddzielającym park od chodnika, patrzył w górę i wyraznie widział Jimmy ego Cogana,który w zabezpieczających szelkach wychylał się z otwartego włazu maszyny i celowałobiektywem w kierunku tarasu na pierwszym piętrze budynku.Helikopter nalatywał dwa razy, zanim został ustawiony tak, jak wymagała tegosytuacja.Maszyna w końcu zawisła w powietrzu i Burke widział dokładnie, jak Coganrobił zdjęcia.Potem helikopter uniósł się i odleciał w stronę lądowiska East SideHeliport.Burke nie zeskakiwał z muru.Siedział i wpatrywał się w taras.Nie czekał długo napojawienie się Johna Patricka Henry ego.Szef FBI spojrzał w górę, a potem przechyliłsię przez balustradę i patrzył na ulicę.Po chwili dostrzegł Burke a.Reporter pomachałHenry emu ręką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]