[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ptaszekutknął i ciągle zawadza ogonem.Nadbiegł także z powrotem sierżant, który miał zająć się Mokhtarim i Aminim. Irańskiego pułkownika nie ma!  zawołał. Uciekł!.Mokhtari wcale nie uciekał.W zamieszaniu, panującym podczas ładowaniaciężarówek, po prostu wrócił niespiesznym krokiem do ruin więzienia,pozostawiony samemu sobie.Maragheh, IranOperatora radaru bolała głowa i piekły oczy.Zamiast patrzeć w ekran, miałochotę wyjść i przespacerować się wokół stacji.Zrobić cokolwiek, żeby przerwaćnieznośną monotonię bezczynności.Obiecał sobie już nigdy nie narażać się swojemukapitanowi z centrum kontrolnego w mieście.Nagle operator zobaczył przez chwilęna ekranie echo samolotu odległego o osiemdziesiąt trzy kilometry, lecącegow kierunku dwustu piętnastu stopni.Podregulował wzmocnienie i zmienił kątpochylenia anteny.Znowu złapał echo.Nacisnął  wypytywacz IFF.Nie byłoodpowiedzi.Miał jednak niezidentyfikowany samolot na terenie Iranu.Intruza!Nastrój Irańczyka poprawił się.Echo tymczasem znikło.Operator radaru otworzył jednak szufladę i wyciągnął przezroczystą folięz naniesioną mapą gór.Przykleił ją do ekranu.Widział teraz, gdzie znajdują sięposzczególne pasma, uniemożliwiające mu śledzenie nisko poruszających sięsamolotów.Zaczął obliczać, w którym miejscu echo powinno pojawić się znowu, aleintruz wyleciał zza gór i stał się widoczny.Nagle drzwi stacji otworzyły się z trzaskiem, jak gdyby ktoś kopnął je potężnie.Operator odwrócił się.Do pomieszczenia wszedł stukając wściekle obcasami kapitanw towarzystwie czterech uzbrojonych żołnierzy oraz starego mężczyzny w turbanie i czarnej szacie  ajatollaha. Baczność!  krzyknął kapitan, rzucając okiem na ekran. Amerykaniezaatakowali Kermanshah, żeby wyzwolić te gnidy, które tam siedzą.Powinieneś byłwykryć ich samoloty!. Ale, panie kapitanie, ja. Spałeś!  krzyknął młody oficer, bardzo niespokojny o własne szanse przeżycia.Uzbrojeni ludzie nie byli podwładnymi jego, tylko ajatollaha. Zabierzcie go stądi rozstrzelajcie! Na miejscu!  dodał.Stary Irańczyk skinął głową na znak zgodyi dwaj żołnierze złapali operatora i wyprowadzili na dwór.Kapitan popatrzył znowuna ekran, odwrócił jednak głowę, słysząc dwa strzały.Cóż, ktoś musiał zapłacić zato, co się stało. Sprowadzcie innego operatora  polecił.Nie zauważył przez to wszystko echa,które pojawiło się po raz kolejny na ekranie, a potem znikło znowu.Zachodni Iran Jeszcze trzydzieści sekund  poinformowała Sue Zack, nawigator  i znowuschowamy się za górami. Kiedy Aotr 11 wleciał za następną górę, odgradzającązałogę od otwartej doliny wiodącej do Maragheh, napięcie na pokładzie zelżało.Przypuszczalny czas dotarcia do Kermanshah  trzydzieści trzy minuty. Potwierdzam  odpowiedziała Kowalski. Zobaczmy, czy ta stara wiedzmamoże lecieć trochę szybciej. Przesunęła przepustnice w górę.Do kabiny pilotów wszedł sierżant Ray Byers i stanął za plecami Lydii. Co pan tu robi???  zapytała zdumiona, zobaczywszy szefa obsługi naziemnej napokładzie własnego samolotu. Przepraszam, czy to ekspres do Marakeszu?  zagadnął Ray. Ty bałwanie. mruknęła Kowalski, tłumiąc uśmiech. Rozdział pięćdziesiątyGodzina Zero plus 14Cel Czerwony, KermanshahTrzej nastolatkowie kucnęli za kamiennym murkiem i patrzyli, jak od lotniskazbliża się w ich kierunku chmurka pyłu.Murek przebiegał w odległości trzydziestumetrów od drogi łączącej więzienie z głównym skrzyżowaniem, gdzie zainstalowalisię Amerykanie.Zanim obłoczek minął więzienie, chłopcy dostrzegli jadącego naprzedzie jeepa i dwie ciężarówki posuwające się za nim.Najstarszy z Irańczykówkazał pozostałym schować się i sprawdzić broń.Miał szesnaście lat i toautomatycznie dawało mu dowództwo.Odbezpieczył karabin przywieziony niegdyśprzez jego kuzyna z wojny iracko-irańskiej.Piętnastolatek ściskał rodzinnądubeltówkę, żałując, że też nie ma karabinu.Trzynastolatek musiał zadowolić sięstarym rewolwerem z pięcioma nabojami.Chłopcy słuchali pilnie mułły w swojej szkole i wiedzieli, jak to zawsze uciekajątchórzliwi Amerykanie, kiedy spotka ich sprawiedliwy gniew wiernych.A przecieżmłodzi Irańczycy należeli do wiernych.Szesnastolatek nasłuchiwał teraz i kiedyosądził, że mały konwój mija już prawie ich pozycje, zawołał: Teraz!Trzej chłopcy zaczęli strzelać zza muru.Z jeepa odpowiedziała seria z cekaemu zamontowanego na masce wozu.Pochwili również tylny strzelec obrócił swojego M-60 i posłał serię po murku.Jedenz rangersów z pierwszej ciężarówki zdążył wycelować i wypuścić serięz szybkostrzelnego, nowoczesnego erkaemu SAW.Drugi wystrzelił za murekgranatem z M-203.Nikt nigdy nie tłumaczył chłopcom, co oznacza siła ogniawspółczesnej broni.Pierwsza seria z M-60, rozbijająca mur, oszołomiła ichw mgnieniu oka.Trzynastolatek stwierdził, że leży na ziemi, przysypany kawałkami muru.Chciałpodpełznąć do swoich kolegów, którzy się nie ruszali, jednak jego prawa nogaodmówiła posłuszeństwa.Popatrzył i zobaczył, że kończy się ona na kolanie.Zaskoczyło go, że nic nie czuje, ale mimo wszystko postanowił odpełznąć kawałekw bok.Nagle zatrzymał go straszliwy ból, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie czuł.Stracił przytomność.Wykrwawiał się na śmierć. Mułła tymczasem siedział sobie bezpiecznie w domu. Starczy!  zawołał dowodzący jeepem rangers. Dostaliśmy ich. %7łołnierzeprzesunęli jeszcze wzrokiem po rozwalonym murku sprawdzając, czy nie zauważąruchu.Po chwili ruszyli dalej i wkrótce znalezli się przy Celu Czerwonym.Trimler wysiadł z pierwszej ciężarówki i odnalazł dowódcę kompanii  Bravo ,podczas gdy drużyna  Romeo zeszła z platform samochodów.Przybyli naradzilisię z dowódcami drużyn i dowódcą Szczurów, po czym zajęli pozycje, rozdzieliwszyodpowiednio pozostałe dragony. Ile czasu zajmie otwarcie lotniska?  spytał dowódca kompanii  Bravo. Trudno zgadnąć  odparł Trimler. Ale musimy utrzymać się tutaj.Grom siedział przy nadajniku na pokładzie AC-130 i rozmawiałz radiooperatorem znajdującym się koło Celu Czerwonego. Rangersi zajęli pozycje  poinformował Beasely ego.Pilot wykonał krąg nadskrzyżowaniem, rejestrując wzrokiem położenie Amerykanów.Zobaczył, żepierwszy z czołgów irańskiej kolumny zbliża się już do wąwozu prowadzącego doskrzyżowania. Uwaga, ludzie  odezwał się Całus przez interkom. Znowu zabieramy się dotańca. Wszyscy zgłosili się kolejno. Kapitanie, co pan wyprawia?  rzucił Mado. Zostaliśmy uszkodzeni! Robię to, za co nam płacą, panie generale  odparł Beasely. Ostatnio trafili nastylko w prawe podwozie i podpalili oponę.Już zgasła. Całus nie zwracał zbytdużej uwagi na Mado, koncentrując się na odpowiednim ustawieniu się do ostrzałupierwszego czołgu.Nacisnął spust i AC-130 zatrząsł się, gdy w stronę celu poleciałpierwszy pocisk kalibru sto pięć milimetrów.Po chwili ładowniczy załadował działoponownie i Beasely wystrzelił po raz drugi. Niech to licho!  zawołał, sfrustrowany. Twarde te sukinsyny!  Strzelił trzeciraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •