[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tascela chwyciÅ‚a w garść jej zÅ‚ote wÅ‚osy i odchyliwszy gÅ‚owÄ™ Aquilonki obojÄ™tniepatrzyÅ‚a w jej twarz.Ale lÅ›nienie jej ciemnych oczu nie byÅ‚o obojÄ™tne.- Spotka ciÄ™ wielki zaszczyt - rzekÅ‚a.- ZostaÅ‚aÅ› wybrana, by przywrócić TascelimÅ‚odość.Och, dziwi ciÄ™ to! Wiem, \e mÅ‚ody jest mój wyglÄ…d, ale przez me \yÅ‚y peÅ‚znie ospaÅ‚ychłód nadciÄ…gajÄ…cej staroÅ›ci, którego doÅ›wiadczaÅ‚am ju\ po tysiÄ…ckroć.Jestem stara, tak stara,\e nie pamiÄ™tam swego dzieciÅ„stwa.Ale byÅ‚am kiedyÅ› mÅ‚odÄ… dziewczynÄ… i kochaÅ‚ mnie kapÅ‚anze Stygii, i daÅ‚ mi sekret nieÅ›miertelnoÅ›ci i mÅ‚odoÅ›ci wiecznej.Potem umarÅ‚, pono struty.Alem\yÅ‚a w mym paÅ‚acu nad Jeziorem Zuad i omijaÅ‚y mnie lata.I w koÅ„cu jÄ…Å‚ mnie po\Ä…dać królStygii, a mój lud wznieciÅ‚ bunt i przywiódÅ‚ mnie w te strony.Olmec zwie mnie ksiÄ™\niczkÄ…,alem nie jest z królewskiej krwi.CzymÅ› wiÄ™cej jestem ni\ ksiÄ™\niczkÄ… - jestem TascelÄ…, której mÅ‚odość twa wÅ‚asna pysznÄ… mÅ‚odość przywróci!JÄ™zyk Valerii przysechÅ‚ do podniebienia.WyczuwaÅ‚a tu tajemnicÄ™ mroczniejszÄ… ni\najstraszniejsze zwyrodnienie, jakiego siÄ™ mogÅ‚a spodziewać.Wiedzma rozwiÄ…zaÅ‚a dÅ‚onie Aquilonki i postawiÅ‚a jÄ… na nogi.Nie lÄ™k przed przemo\nÄ…siÅ‚Ä…, drzemiÄ…cÄ… w czÅ‚onkach ksiÄ™\niczki, czyniÅ‚ z Valerii bezwolnÄ…, dr\Ä…cÄ… ofiarÄ™.DokonaÅ‚y tego pÅ‚onÄ…ce, hipnotyczne, przera\ajÄ…ce oczy Tasceli. 7.TEN, KTÓRY NADCHODZI Z CIEMNOZCI- Å›ebym tak zostaÅ‚ KushytÄ…!Conan patrzyÅ‚ na przykrÄ™powanego do \elaznego koÅ‚a mÄ™\a.- Co, u diabÅ‚a, na tym robisz?NiezrozumiaÅ‚e dzwiÄ™ki dobiegaÅ‚y zza knebla, szarpnÄ…Å‚ go tedy Conan, co wyrwaÅ‚o z ustwiÄ™znia ryk przera\enia, czyn ów bowiem sprawiÅ‚, \e opadÅ‚a w dół \elazna kula i jęła niemaldotykać szerokiej piersi.- Na Seta, bÄ…dz ostro\ny! - bÅ‚agaÅ‚ Olmec.- A to niby dlaczego? - spytaÅ‚ Conan.- Zali myÅ›lisz, \e troskam siÄ™, jaki los ciÄ™ spotka?ChciaÅ‚bym jeno dość mieć czasu, \eby tu pozostać i zobaczyć, jak ów kawaÅ‚ \elaza flaki zciebie wyciska.Ale siÄ™ spieszÄ™.Gdzie Valeria?- Uwolnij mnie! - nalegaÅ‚ Olmec.- Wszystko ci powiem.- Najpierw gadaj.- Nigdy! - Masywne szczÄ™ki ksiÄ™cia zacisnęły siÄ™ w wyrazie uporu.- Dobrze.- Conan rozsiadÅ‚ siÄ™ na pobliskiej Å‚awie.- Sam jÄ… znajdÄ™ po tym, jak z ciebiemiazga ostanie.Mniemam, \e mógÅ‚bym rzecz owÄ… przyspieszyć, tym oto czubkiem mieczakrÄ™cÄ…c ci w uchu - dodaÅ‚, wyciÄ…gajÄ…c orÄ™\ w kierunku gÅ‚owy Olmeka.- Czekaj! - SÅ‚owa jęły pÅ‚ynąć wartkim strumieniem ze spopielaÅ‚ych warg wiÄ™znia.-Tascela mi jÄ… odebraÅ‚a.Zawszem byÅ‚ jeno kukÅ‚Ä… w jej rÄ™kach.- Tascela? - warknÄ…Å‚ Conan i splunÄ…Å‚.- Plugawa.- Nie, nie! - wysapaÅ‚ Olmec.- Gorzej jest, ni\ myÅ›lisz.Tascela jest stara - kilkaset malat.PrzedÅ‚u\a swe \ycie i przywraca mÅ‚odość, czyniÄ…c ofiarÄ™ z mÅ‚odej, piÄ™knej niewiasty.Jedento z powodów, dla których tak niewielu w klanie pozostaÅ‚o.Wyssie z Valerii esencjÄ™ \ycia irozkwitnie nowÄ… siÅ‚Ä… i urodÄ….- Wrota sÄ… zaparte? - spytaÅ‚ Conan, próbujÄ…c kciukiem ostrze swego miecza.- Tak! Ale wiem, jak siÄ™ do Tecuhltli dostać.Tylko ja i Tascela znamy tÄ™ drogÄ™, a onamyÅ›li, \em jest bezradny, ty zaÅ› - ubity.Uwolnij mnie, a przysiÄ™gam, \e pomogÄ™ uwolnićValeriÄ™! Bez mej pomocy nie dostaniesz siÄ™ do Tecuhltli, bo choćbyÅ› torturÄ… wydarÅ‚ mi sekret,to i tak nie potrafisz zeÅ„ skorzystać.Wypuść mnie! Podkradniemy siÄ™ do Tasceli i zgÅ‚adzimy jÄ…,nim czary zdoÅ‚a wezwać na pomoc - nim utkwi w nas wzrok.Starczy nó\ z tyÅ‚u ciÅ›niÄ™ty.Dawnom ju\ powinien byÅ‚ takim jÄ… ubić sposobem, alem siÄ™ lÄ™kaÅ‚, \e bez jej pomocyulegniemy Kotalankom.I ona te\ potrzebowaÅ‚a mej pomocy: tylko dlatego pozwoliÅ‚a mi \yć tak dÅ‚ugo.Teraz ju\ nie potrzebujemy siÄ™ wzajem i jedno musi zginąć.PrzysiÄ™gam, \e gdyzgÅ‚adzimy wiedzmÄ™, odejdziesz z ValeriÄ… w pokoju.Lud Tecuhltlów sÅ‚uchać mnie bÄ™dzie, gdyzginie Tascela.Conan pochyliÅ‚ siÄ™ i przeciÄ…Å‚ powrozy wiÄ™\Ä…ce ksiÄ™cia, ten zaÅ› ostro\nie wyÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™spod wielkiej kuli i powstaÅ‚ na nogi, trzÄ™sÄ…c gÅ‚owÄ… jak byk i mamroczÄ…c przekleÅ„stwa, gdymacaÅ‚ swój skÅ‚uty skalp.StojÄ…c ramiÄ™ przy ramieniu imponujÄ…cy obraz pierwotnej siÅ‚y tworzyliobaj mÄ™\owie.Olmec byÅ‚ równie rosÅ‚y jak Conan, lubo ciÄ™\szy; coÅ› wszelako byÅ‚o w nimodra\ajÄ…cego, coÅ› szataÅ„skiego i potwornego, i korzystnie odbijaÅ‚ odeÅ„ Cymmeryjczyk swÄ…ostrÄ…, zwartÄ… twardoÅ›ciÄ….ZrzuciÅ‚ byÅ‚ pokrwawione strzÄ™py bluzy i staÅ‚ w peÅ‚nej chwale swychwspaniaÅ‚ych mięśni.Ramiona, tak szerokie jak bary Tecuhltla, wyrazniej przecie miaÅ‚zarysowane, a potÄ™\na pierÅ› ksztaÅ‚tnym Å‚ukiem zwiÄ…zana byÅ‚a ze smukÅ‚Ä…, gibkÄ… taliÄ…, nic niemajÄ…cÄ… wspólnego z tÄ™gim, topornym brzuchem Olmeca.MógÅ‚by być wykutym w brÄ…zieposÄ…giem pierwotnej siÅ‚y.JeÅ›li Conan byÅ‚ postaciÄ… ze Å›witu ludzkoÅ›ci, to Olmec - pokracznym, posÄ™pnymksztaÅ‚tem z jej przedÅ›witu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •