[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale japchałem się dalej, wtedy się rozluzniła i poszła na całość.Kiedyśmy sięoboje prawie zwalali, nagle ode drzwi dobiegło głośne bębnienie.Całeciało Olgi nagle stwardniało jak kamień.Wszystko się ścisnęło i mójkutas uwiązł w środku.Wtedy wpadła z krzykiem matka.Zaczęła wniepoważny sposób bić po kocu, co wyglądało na przesadny wschodnirytuał żałobny, a przy tym wymyślała mi od łobuzów, gwałcicieli igroziła policją, jeżeli natychmiast się nie wyniosę.Wreszcie zdarła z naskoc.W tej samej chwili poczułem, jak moja zakleszczona część wraz zbuchaniem mojej krwi tryska w jej zesztywniałe ciało.I usłyszałem tużkoło ucha, jak mimo całego strachu i skurczu Olga stęknęła  aaa.Zdajesię, że jej matka poznała po moich kurczących się pośladkach, że sięzwaliłem w jej córę, bo zaczęła mnie szarpać i ciągnąć za kostki.I od razuOlga od nowa zaczęła mi się wyrywać i bębnić o pierś pięściami. Wyszarpnąłem się z szamotaniny, wygarnąłem spod łóżka swojąbieliznę i z kutasem ociekającym jeszcze spermą wyszedłem z pokoju.Zanim zamknąłem za sobą drzwi, zobaczyłem jeszcze, jak Olga siedzi nałóżku z podciągniętymi kolanami i osłaniając ramionami głowę, jakbysię bała, że zostanie oćwiczona.Nawet w łazience przy szumie wody zdużego kranu słyszałem jeszcze przerazliwy wrzask tej przekupy.Ale jaczułem się wspaniale, jak po tryumfie.Bo mała zakrzyczała z rozkoszyna oczach matki.I kiedy pysznie się wykąpałem w chmurach piany i jaknowo narodzony w ubraniu wyszedłem z łazienki, jej matka stała bladaz wściekłości czekając na mnie w hallu.Powiedziałem, że chcę siępożegnać z Olgą, i podszedłem pod drzwi sypialni.Najpierw chciałamnie powstrzymać.Z wargami zaciśniętymi do bladości.Odepchnąłemją na bok, ale to niewiele pomogło, bo drzwi były zamknięte na klucz.Pukałem, waliłem, wołałem ją po imieniu i krzyczałem na nią, kiedywciąż się nie odzywała.A przez cały czas to babsko wołało do córki,żeby nie odpowiadała słowem takiemu łobuzowi.Wreszcie poszła dopokoju, wyjrzała zza drzwi ze słuchawką w ręku i zagroziła, że zadzwonina policję, jeżeli natychmiast się nie wyniosę.Zawołałem jeszcze doOlgi, że do niej zadzwonię, że powinna do mnie wrócić.%7łe nie powinnadać sobie zatruć życia tej kreaturze.%7łe nigdy nie przestanę jej kochać ina nią czekać.Potem, nie mówiąc tej bladej chorej czarownicy, że chceskurwić swoją córkę z tym, kto najwięcej da, i bez mściwych krzykówopuściłem ten dom, w którym potem nigdy więcej nie byłem.Cezar i BardotkaCzłowiek jest podły.Wszystkiego się chwyta.Rozpaczliwe zabiegi,kiedy miłość przestaje wychodzić z dwóch stron.No bo kiedy przezokno kawiarni, gdzie na nią czekałem, zobaczyłem, że nadchodzi, podszedłem prędko do szafy grającej i nastawiłem tę szczekliwą płytęOh, Suzanna, której zawsze, chodząc po pokoju, wtórował hauknięciamijej ojciec.Już raz ją puszczałem, bo przyszedłem godzinę za wcześniezabrawszy ze sobą akt intercyzy, książeczkę małżeńską i sześćsetguldenów w szarej kopercie.Przez telefon uzgodniliśmy, że każdeprzyniesie po trzysta guldenów na adwokata, ale byłem pewien, że jejmatka już się o to postara, żeby nie miała grosza przy duszy.Przeczytałemchyba z dwadzieścia razy intercyzę.Te smętne rządki przedmiotów,które przyszła małżonka  wnosi do wspólnoty małżeńskiej.Elektrycznamaszyna do szycia (opylona za marne grosze przyjaciółce), kanapa zkapą i innymi dodatkami (chyba z nią samą), różne widelce i noże (markiAdolf H.albo Gott mit uns). %7łona będzie rozporządzać swoją własnościąruchomą i nieruchomą oraz swobodnie spożywać owoce&  Widać, żesobie nie żałuje, pomyślałem, widząc, jak wpływa zamaszyście dokawiarni pozostawiając za sobą szachnięcie obrotowych drzwi.Włosymiała rozpuszczone.Były jak rudy baldach szeroko rozczesane naramiona.Włożyła czerwony kostium oblamowany białym futerkiem.Coś z zimowej wyprzedaży.Musiało jej być w tym ciepło.Kiedyzauważyła, że siedzę, pożeglowała prosto na mnie nie oglądając się naboki.Jak kot, który na coś poluje i niczego poza tym nie widzi.Mężczyznispojrzeli znad stołu z gazetami.Poznali to po samej jej odzieży.Odebraliją jako panienkę, u której można coś wskórać.Dziewoja z prowincjiniesiona prądem.Przy moim stoliku zatrzymała się.Nie chciała kawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •