[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak się pani podoba uczesanie Jane? Pani się na tym zna.To jej własne dzieło.Podziwiam zawsze,jak ona się czesze.Chyba żaden fryzjer z Londynu by tak nie.Ach, pan doktor Hughes, co zaniespodzianka, i pani Hughes! Muszę chwilkę pomówić z państwem Hughes.Jak się pani miewa?Jak się pan miewa? Dziękuję, doskonale.Jak tu ślicznie, prawda? A gdzież jest pan Richards? Aha,widzę go.Proszę mu nie przeszkadzać, niech sobie lepiej rozmawia z panienkami.Jak się panmiewa, panie Richards? Widziałam pana przed paru dniami, jechał pan konno przez miasto.Ach,pani Otway i zacny pan Otway, i panna Otway, i panna Karolina.Takie mnóstwo przyjaciół! I panJerzy, i pan Artur! Jak się pan miewa? Jak się wszyscy miewają? Znakomicie.Bardzo jestemwdzięczna.Nigdy się lepiej nie czułam.Jeśli się nie mylę, słyszę znów turkot powozu? Kto to byćmoże? Prawdopodobnie zacni państwo Cole.Słowo daję, jak to uroczo znalezć się wśród takichprzyjaciół, przy tak sutym ogniu! Aż się przypiekłam.Nie, dziękuję za kawę, nigdy nie pijam kawy.Filiżaneczkę herbaty, jeżeli można, pózniej, nic pilnego.O, już podają.Wszystko jest takiedoskonałe!Frank Churchill powrócił na swoje miejsce przy Emmie, z chwilą zaś gdy panna Batesumilkła, musieli z konieczności wysłuchać rozmowy pani Elton i panny Fairfax, która stała wpobliżu.Frank był zamyślony.Po wielu komplementach wyrażonych Jane na temat sukni i wyglądu- komplementach przyjmowanych ze spokojem i godnością - pastorowa zapragnęła najwidoczniejrównież je usłyszeć, zaczęły się więc pytania: Jak ci się podoba moja suknia? Czy ładne toprzybranie? Czy Wright mnie dobrze uczesała? oraz mnóstwo innych tym podobnych, na któreJane odpowiadała cierpliwie i grzecznie.Pani Elton oświadczyła wreszcie:- Na ogół trudno o kogoś, kto by mniej ode mnie myślał o toaletach, ale przy takiej okazjijak dzisiejsza, kiedy wszystkie oczy są na mnie zwrócone, i przez wzgląd na państwa Westonów,którzy niewątpliwie wydali ten bal głównie na moją cześć, nie chciałabym wyglądać gorzej odinnych, niewiele zaś widzę pereł z wyjątkiem tych, które mam na sobie.Zdaje mi się, że FrankChurchill to znakomity tancerz.Zobaczę, czy tańczymy w podobny sposób.To uroczy młodyczłowiek.Bardzo mi się podoba.W tej samej chwili Frank zaczął mówić z taką energią, że Emma zrozumiała, iż dobiegły gopochwały skierowane pod jego adresem i nie chciał słyszeć ich więcej; rozmowa obu pań została nachwilę zagłuszona, dopóki nie nastąpiła nowa przerwa i głos pani Elton nie rozległ się donośnie.Pan Elton przyłączył się właśnie do nich i jego żona wykrzyknęła:232- Ach, znalazłeś nas nareszcie w naszym kąciku? Mówiłam przed chwilą Jane, że zacznieszsię o nas niepokoić.- Jane! - powtórzył Frank Churchill z wyrazem zdumienia i niezadowolenia.- To dośćpoufale, widzę jednak, że panny Fairfax to nie razi.- Jak się panu podoba pani Elton? - zapytała Emma szeptem.- Wcale mi się nie podoba.-Pan jest, niewdzięczny.- Niewdzięczny? Co pani ma na myśli? - Nagle rozchmurzył się i ciągnął dalej zuśmiechem: - Nie, proszę mi nie odpowiadać, nie chcę wiedzieć, co pani ma na myśli.Gdzie jestmój ojciec? Kiedy zaczniemy tańce?Emma nie mogła go zrozumieć, zdawał się być w osobliwym nastroju.Poszedł naposzukiwanie ojca i szybko wrócił z obojgiem państwem Weston.Byli w kłopocie i chcieli całąsprawę wyłożyć Emmie.Pani Weston przyszło właśnie na myśl, że wypada, aby pani Eltonotworzyła bal, z pewnością na to liczy, kolidowało to jednak z ich życzeniem, aby to wyróżnienieprzypadło Emmie.Emma mężnie zniosła niemiłą wiadomość.- A któż byłby dla niej odpowiednim tancerzem? - zapytał pan Weston.- Ona uważa zpewnością, że Frank powinien ją poprosić.Frank zwrócił się natychmiast do Emmy przypominając daną mu obietnicę i bronił się, żenie jest już wolny, co ojciec przyjął z całkowitą aprobatą; wówczas dopiero okazało się, że paniWeston chce, by to jej mąż zaprosił panią Elton, oni zaś muszą pomóc go o tym przekonać, co sięteż wkrótce udało.Pan Weston z panią Elton otwierali bal, w ślad za nimi ruszył Frank Churchill zpanną Woodhouse.Emma musiała ustąpić pierwszeństwa pani Elton, chociaż uważała od początku,że bal ten jest wydany na jej cześć.To nieomal wystarczyło, by ją zachęcić do małżeństwa.Pani Elton była niewątpliwie górą tym razem, próżność jej znalazła całkowite zadowolenie,a chociaż zamierzała rozpocząć bal z Frankiem Churchillem, nie straciła ani trochę na tej zamianie.Pan Weston jako tancerz przewyższał nawet syna.Pomimo tego drobnego ukłucia, Emmauśmiechała się radośnie patrząc z zachwytem, jak tworzy się za nią pokazny szereg tańczących par,i czując, że czeka ją wiele godzin zabawy.Dręczyło ją pomimo wszystko, że pan Knightley nietańczy.Stoi oto pomiędzy widzami, a przecież nie tam jego miejsce, powinien tańczyć, nie zaliczaćsię do mężów, ojców i graczy w wista, którzy udają, że interesują się tańcem, póki się nie złożypartyjka - przecież tak młodo wygląda! Nigdy może nie prezentował się korzystniej niż teraz tam,gdzie właśnie stanął.Jego wysoka, silna postać, prosta jak świeca wśród masywnych kształtów ipochylonych ramion starszych panów, musiała zdaniem Emmy przyciągać wszystkie oczy, bo też zwyjątkiem jej partnera żadnego z obecnych młodych ludzi nie można było porównać.Zbliżył się oparę kroków i nawet te parę kroków starczyło, by dowieść, jak wytwornie, z jak naturalną gracją233byłby tańczył, gdyby chciał zadać sobie trud
[ Pobierz całość w formacie PDF ]