[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie boję się pana - stwierdziła dumnie.- A powinna pani.I wtedy ją pocałował.Mocno, namiętnie.Tak jak nikt nigdy wcześniej.Była tak zdumiona, że nawet nie zareagowała.Potem zaczęła go odpychać, ale równie dobrze mogła walczyć zeskałą.Nie ustępował ani na krok, badając wnętrze jej ust z bezlitosną dokładnością.Pachniał jabłkami i olejkiemrumowym.Ogarnęło ją lubieżne pożądanie i omal nie zemdlała z przerażenia.Ten niesłychany, przerażający pocałunek trwał tak długo, że poczuła zawrót głowy.Gdy Pryce wreszcie uwolni! jej usta, zdobyła się tylko na to, by na niego popatrzeć.Słyszała bicie własnego serca iwalczyła szaleńczo, by się opanować.Na szczęście i on był roztrzęsiony.Oddychał ciężko, a zdumiony wyraz twarzy dokładnie odzwierciedlał stan jegoducha.Szybko się jednak opanował.- Czy wyjaśniłem pani wystarczająco jasno, dlaczego nie powinna była tu przychodzić? - spytał schrypniętymgłosem.Odebrała te słowa niczym grozbę, zgodnie z jego intencją.- Tylko dlatego, że namiętnie mnie pan pocałował? Jak śmiał zakładać, że ona pozwoli się tak łatwozastraszyć?- Mogło być jeszcze gorzej.- Oczy lśniły mu wilczym blaskiem.- Mogłem panią zhańbić.- Zhańbić? - Nie udało się jej powstrzymać wybuchu histerycznego śmiechu.- Boże, to przecież71słowo z powieści gotyckiej! Zhańbić! Rzeczywiście! Niech pan nie będzie śmieszny.Sądząc z jego miny, nie takiej reakcji oczekiwał.Zacisnął usta i przyparł ją mocniej do ściany.- Sądzi pani, że nie byłbym do tego zdolny?- Nie, myślę, że nie byłby pan na tyle głupi.To go zastanowiło.- Co pani chce przez to powiedzieć?- Miał pan rację, mówiąc, że powiadomienie policji o pańskiej działalności na nic by się zdało.Gdybym jednakdoniosła, że mnie pan napastował.sprawa wyglądałaby inaczej.Anglicy nie traktują dam zbyt poważnie, lecz jeśliowe damy zaczynają twierdzić, że ktoś chciał je zhańbić, jak pan to raczył barwnie ująć.wtedy sprawa wyglądazupełnie inaczej.Wystarczy, że wskażę sprawcę palcem, a wyląduje pan na szubienicy.Oczywiście nie wierzyła ani przez chwilę, że mógłby ją zhańbić.Gdyby miał taki zamiar, nie przestałby jej całowaćtylko po to, by rzucać na wiatr czcze grozby.- Racja - mruknął.- Właśnie.- Udało się jej wreszcie wygrać jedną rundę.Ośmielona możliwością zwycięstwa przy pomocy nowejtaktyki, nie zamierzała na tym poprzestać.- Jeśli pan mnie nie puści i nie odda zegarka, i tak złożę skargę na pańskiezachowanie.Oczywiście, będzie to słowo przeciw słowu, lecz tak jak powiedziałam, jestem przekonana, że towłaśnie mnie uwierzą, nie panu.Sądziła, że Pryce wreszcie skapituluje.W jego oczach znów jednak mignęło rozbawienie.- W takim razie już lepiej solidnie sobie zasłużyć na tę pętlę, prawda?72Zanim w pełni zrozumiała, do czego on zmierza, znów dosięgnąl wargami jej ust.Tym razem nawet nie próbowała się opierać.Była zła - jej taktyka nie przyniosła efektu, Pryce odkrył, że blefowała.Poza tym domyślił się z pewnością, jak bardzo jest ciekawa.Teraz dotykał jej już nie tylko ustami.Otulił ją ramieniem wokół talii, przyciągnął do siebie, a drugą ręką ujął jejpodbródek i przytrzymał do pocałunku.A ona ani drgnęła.Nie była nawet pewna dlaczego, choć tym razem pocałunek był inny, bardziej czuły, intymny, mniej agresywny.Bawi! się jej wargami, pieścił je.och, tak trudno było nie zwracać na to uwagi.Nagłe wtargnięcie języka między wargi wyrwało ją z letargu, lecz było już za pózno na opór.Nieustraszony niczymsam diabeł Pryce zaczął penetrować wnętrze jej ust.To dziwne działanie ogromnie ją zdumiało.%7ładen mężczyzna nie włożył jej nigdy języka do ust.Nie przypuszczała,że to może być tak przyjemne, podniecające i zdecydowanie.występne.Zakołysała się lekko w jego objęciach, wydając dziwny odgłos - ni to krzyk, ni jęk.Przyciągnął ją jeszcze mocniej dosiebie, nie przestając całować.Z każdym dotknięciem języka czuła coraz szybsze uderzenia pulsu i coraz silniejszezawroty głowy.Boże, ależ on potrafił całować! Nigdy nie sądziła, że mężczyzna może być zdolny do takiejnamiętności.Nie, to nie była prawda.Widziała, jak jej wujowie całują swoje kochanki.Teraz już rozumiała, dlaczego kobietomprzy takich okazjach zawsze brakowało tchu i dlaczego wydawały się omdlewać w ich ramionach.73Z tego samego powodu i jej brakowalo powietrza, plonela i czula dziwna miekkosc w kolanach.Te silne, mocne dlonie.Jedna, na jej szyi, glaskala i piescila, druga przyciskala mocno jej cialo, nie pozwalajac sie ruszyc.Mimo to Prycewciaz tylko ja calowal.A to nie wystarczylo, by zhanbic kobiete.Moze ten wilk wcale nie byl tak niebezpieczny.Po prostu udawal.Niestety istnial tylko jeden sposb, by sie o tym przekonac dac mu sznuri sprawdzic, czy sie na nim powiesi.Modlac sie jednoczesnie o to, by jej nim nie zwiazal.Rozdzial 5Zawiesza wędkarz przynętę na haku,Wprawnie zarzuca wędkę w nurt strumienia,Ryba juz łaknie swojego przysmaku,gorzkiego zazna wkrótce zaskoczenia.Mala, sliczna ksiazeczkaJohn NewberryMorgan chciał przestać, ale nie mógł.Bon SDieu, co za niebiański smak.Ciało również niebiańskie, omdlewające wjego ramionach.Dlatego właśnie powinien był wypuścić ją z objęć.Jej ochocza reakcja świadczyła wyraznie o tym,że nie uda mu się w żadnym wypadku jej zastraszyć.Nie potrafił się jednak powstrzymać i całował dalej.Ciepłe, zmysłowe usta rozpalały jeszcze bardziej jegonamiętność, kwiatowy zapach drażnił nozdrza.Chciał się w niej zatopić.Od chwili, gdy zaczęła biec w stronęJohnny'ego niczym anioł zemsty, marzył wyłącznie o tym, by poczuć jej smak, dotknąć, zerwać z niej tę brzydkąsuknię i.Zhańbić ją.Tak, zwłaszcza teraz wydawało się to szczególnie kuszące.Oczywiście nie zamierzał tego robić.Rzecz jasna, nie z powodu jej śmiesznych grózb.Ravenswood poradziłby sobiebez trudu z każdym zażaleniem.Po prostu nie tykał kobiet bez ich przyzwolenia, nawet jeśli chwilowe pożądanienakazywało im zapomnieć o cnocie.75Tak więc niezależnie od tego, jak cudowne były jej usta, niezależnie od tego, jak mocno się do niego przytulała,musiał zaprzestać tych pieszczot, póki jeszcze był na to czas.Postawił sprawę jasno.Gdyby Clara nie uciekła zesklepu, znaczyłoby to jedynie, że Pan Bóg poskąpił jej rozumu.Wypuścił ją z objęć, cofnął się i czekał na uderzenie w twarz.Tego właśnie potrzebował najbardziej.Dzięki temumógłby się jej pozbyć raz na zawsze.Nic takiego się jednak nie stało.Wręcz przeciwnie, dziewczyna uwiesiła mu się na szyi.A gdy chciała przywrzećwargami do jego ust, cofnął się szybko.- Co pani wyrabia, na miłość boską? - warknął.Uniosła brwi.- Jak to co? Całuję pana - odparła zupełnie zwyczajnie.Jej ochota mocno go zdziwiła.Ciało jednak nie potrafiło myśleć.Czuł, jak napinają mu się wszystkie mięśnie.- Dlaczego?W oczach Clary błysnął upór.- Bez wystarczających dowodów nie będę mogła złożyć na pana skargi.Kiedy zawołam na Samuela, będzie panmusiał robić coś znacznie bardziej nagannego.Sam pocałunek nie wystarczy.Oczywiście, jeśli wolałby mi panoddać ten zegarek, kapitanie.Ta mała głupiutka kobietka naprawdę sądziła, że uwierzył w jej grozby.Nie miała pojęcia, jak niewiele brakowało,by utracił kontrolę.- Jeśli będą nas łączyć tak intymne stosunki, chyba powinna mówić pani do mnie po imieniu.- Bardzo chętnie.- Jej głos ociekał słodyczą.- Mój drogi Morganie, czy możemy omówić sprawę hańby, którą namnie sprowadzisz?76- Wciąż uważasz, że bym się na to nie zdobył?- Wiem, że nie - prowokowała bezlitośnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]