[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie wyłania się koniec lasu i przezierają światła zparku.Kiedy się zatrzymuję, oboje, Sam i Sara, patrzą na mnie.Sam przez cały czas milczał; mam cichą nadzieję, że po prostunie był w stanie widzieć, co się działo  ciemność choć razposłużyłaby za niespodziewanego sprzymierzeńca  i że możejest tym wszystkim lekko wstrząśnięty Jak uważacie  mówię  ale ja jestem za tym, żebypozwolić sprawie umrzeć.Naprawdę nie chcę rozmawiać zpolicją o tym, co się stało.Sara kręci głową.Zwiatło pada na jej sceptyczną twarz. Myślę, że on ma rację  przyznaje Sam. Nie chcemi się siedzieć i pisać jakiegoś głupiego zeznania przeznajbliższe pół godziny.Będę miał straszny syf; moja mamamyśli, że godzinę temu poszedłem do łóżka. Mieszkasz gdzieś blisko?  pytam. Tak, i muszę wrócić, zanim ona sprawdzi mój pokój.Cześć wam, na razie.Bez jednego słowa więcej Sam pospiesznie odchodzi.Jestwyraznie podminowany Prawdopodobnie nigdy nie brał udziałuw bójce, a już na pewno nikt go dotąd nie porwał i nie napadł wciemnym lesie.Spróbuję pogadać z nim jutro.Jeśli jednak widział coś, czego nie powinien był widzieć,przekonam go, że miał omamy wzrokowe.Sara odwraca mojątwarz do swojej i kciukiem śledzi linię moich włosów, sunącdelikatnie, samą opuszką palca, po czole.Potem przeciąga pobrwiach, patrząc mi w oczy. Dziękuję za wszystko.Wiedziałam, że przyjdziesz.Wzruszam ramionami. Nie mogłem pozwolić, żeby cię straszył.Uśmiecha się i widzę, jak w świetle księżyca błyszczą jejoczy.Przysuwa się do mnie i kiedy zdaję sobie sprawę, co się zaraz wydarzy, oddech więznie mi w gardle.Sara przykładaswoje wargi do moich i wszystko we mnie topnieje.To jestłagodny pocałunek.Mój pierwszy Potem ona się odsuwa i jejoczy mnie pochłaniają.Nie wiem, co powiedzieć.Milion różnych myśli przebiega mi przez głowę.Nogimam jak z waty i ledwie mogę ustać. Od pierwszej chwili, jak tylko cię zobaczyłam,wiedziałam, że jesteś niezwykły  mówi. Czułem to samo, kiedy zobaczyłem ciebie.Unosi rękę i znów mnie całuje, przyciskając lekko dłoń domojego policzka.Przez kilka pierwszych sekund zatracam się wdotyku jej warg i w myśli, że jestem z tą piękną dziewczyną.Ona się odsuwa i oboje się uśmiechamy, nic nie mówiąc,tylko patrząc sobie w oczy. Lepiej chodzmy zobaczyć, czy jest tam jeszcze Emily mówi Sara po jakichś dziesięciu sekundach. Jak nie, tobędę zdana na samą siebie. Jestem pewien, że jest.Wracamy do pawilonu, trzymając się za ręce.Nie mogęprzestać myśleć o naszych pocałunkach.Na szlak wyjeżdża piątytraktor.Wóz jest pełen, a jeszcze z dziesięć osób czeka w kolejce.I po wszystkim, co wydarzyło się w lesie, z ciepłą dłonią Sary wmojej dłoni, uśmiech nie schodzi mi z twarzy.15Dwa tygodnie pózniej spada pierwszy śnieg.Cienkawarstewka, tyle, żeby pokryć furgonetkę drobnym sypkimpuchem.Tuż po Halloween, gdy tylko loryjski kryształrozprowadził Lumen po całym moim ciele, Henri rozpoczął zemną prawdziwy trening.wiczymy codziennie, bez wymówek, wchłód i deszcz czy jak teraz przy śniegu.Chociaż on tego niemówi, czuję, że nie może się doczekać, kiedy będę gotów.Zaczęło się od pełnych niepokoju spojrzeń, marszczenia brwi zjednoczesnym przygryzaniem dolnej wargi, potem doszłygłębokie westchnienia, w końcu bezsenne noce, skrzypieniepodłogi w rytm jego kroków, kiedy leżałem z otwartymi oczamiw swoim pokoju, i wreszcie to, co mamy teraz: nieodłączna desperacja w spiętym głosie Henriego.Stoimy za domemnaprzeciw siebie w odległości trzech metrów.Naprawdę nie jestem dzisiaj w nastroju  mówię. Wiem, że nie jesteś, ale i tak musimy zrobić swoje.Wzdycham i patrzę na zegarek.Jest czwarta. O szóstej przyjdzie Sara. Wiem.Dlatego musimy się pospieszyć.W jednej i drugiej ręce Henri trzyma piłkę tenisową. Jesteś gotowy? Tak, że bardziej nie można.Rzuca piłkę wysoko w górę i w momencie, gdy osiągaona najwyższy punkt, próbuję wydobyć z siebie moc, którazatrzyma ją w powietrzu.Nie wiem, jak mam to zrobić, wiemtylko, że powinienem być zdolny to zrobić z czasem i poprzezćwiczenia, jak mówi Henri.Każdy Garda rozwija zdolnośćporuszania przedmiotami na odległość za pomocą myśli.Dartelekinezy I zamiast pozwolić, żebym sam to w sposób naturalnyodkrył  tak jak było z rękami  Henri wyraznie się uparł, by tęzahibernowaną gdzieś moc obudzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •