[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak Majna nie umiedobrze strzelać i trafiła Olego.Amalie pamiętała tamten wieczór, jakby to było wczoraj.Pamiętała swójstrach.Bała się, że Ole umrze. Co za szalona kobieta  odezwała się matka z przejęciem. Na pewno skażą ją na śmierć  rzekł ojciec i dłonią potarł brodę.LRT  Tak, Ole uważa tak samo.Ona ukradła.może również zabiła.Tego, na-turalnie, nie wiemy, lecz ona i Anjalan popadli w jakieś szaleństwo.A on w każ-dym razie jest mordercą.Ojciec przytaknął skwapliwie. Masz rację, Amalie.Nie rozumiem, jak Ole mógł być tak ślepy.Zupełnienie widział, co się wokół niego dzieje. Być może.Jednak już dawno temu mówił mi, że Majna jest pod jego stałąobserwacją.Kajsa znów zajęła się haftowaniem.Nie podnosząc wzroku, zaczęła mówić oSofie: Johannesie, mam nadzieję, że możesz zmienić testament swego ojca.So-fie nie może mieć udziału w spadku.Inaczej nic nie zostanie dla tego ziarenka,które tu rośnie. Wskazała na swój brzuch.Amalie teraz rozumiała.Matka pragnęła, by to dziecko również dostało swo-ją część spadku.Szkoda jej było pieniędzy na takiego bękarta jak Sofie.Amalie zrobiło się przykro, lecz nie mogła się sprzeciwić rodzicom.ZabrałaSofie do Furulii bez ich zgody.Nie rozumiała, że zachowanie ojca wynikało może z wyrzutów sumienia, awidok córki sprawiał mu ból.Ojciec poderwał się nagle, jakby uderzony niewidzialnym batem. Rozmawialiśmy o tym już wcześniej, Kajso.I. Oddychał ciężko.Sofie ma dostać spadek.Będzie tak, jak powiedziałem! Ale. %7ładnego ale.Będzie tak, jak postanowiłem  zakończył Johannes to-nem nieznoszącym sprzeciwu.Amalie zdumiała się takim zachowaniem.Ojciec pomyślał o Sofie i byłsprawiedliwy.Wiedział, że Sofie nie poradzi sobie bez środków do życia.Aleteraz Sofie była w Tangen bezpieczna.Przecież Amalie będzie o młodszą siostrędbała.Mimo że dziewczynka bywała krnąbrna, należało ją chronić.LRT Matka zaczerwieniła się aż po uszy. Nie spodziewałam się tego po tobie, Johannesie.Zwłaszcza teraz, kiedybędziemy mieli dziecko. Och, przestań, Kajso.Nasze dzieci dostaną dość pieniędzy.Jak wiesz, oj-ciec miał sporo oszczędności.Myślę, że żadne z nich nie będzie cierpiało biedy.Matka syknęła ze złości. Idę na górę do pokoju. Wstała nagle i wyszła.Ojciec przyniósł sobie więcej wódki.Spojrzał na Amalie. Twoja matka jest niemożliwa. Taka już jest, ojcze.Boi się biedy. Tak, wychowywała się w trudnych warunkach.Jej ojciec przyjechał zFinlandii i był biedny.A jej matka nie mogła o nim zapomnieć.Myślę, że zmarłaze zgryzoty, kiedy odszedł. Ale tobie jest teraz dobrze, prawda, ojcze?  upewniła się Amalie. Tak, ale bywało, że odchodziłem od zmysłów  wyznał szczerze, pocią-gając z fajki. Mam nadzieję, że nic podobnego się już nie zdarzy.Jednak jed-nej myśli nigdy się nie wyzbędę: że prześladuje nas jakieś przekleństwo i staniesię coś strasznego. Nie ma żadnego przekleństwa.Dlaczego tak myślisz?Szybko pokręcił głową. Ciągle spotyka nas tu coś złego, ponieważ. podniósł głowę i rozej-rzał się trwożliwie po pokoju. Ponieważ ktoś rzucił urok na ten dwór. Ależ, tato, nie wolno ci tak mówić.Kto miałby to zrobić?Wzruszył ramionami. Sam chciałbym wiedzieć.Amalie uporządkowała myśli.Jej samej też coś podobnego przychodziło dogłowy, gdy wszystko układało się jak najgorzej.Gdy Oddvar zmarł i gdy Gudrunsię powiesiła, a Kalle zniknął.I teraz.ona straciła dziecko.Czy, mimo wszyst-LRT ko, ojciec mógł mieć rację? Rozejrzała się wokół.Pokój wypełniało przyjemneświatło.Zegar, który stał w kącie tykał usypiająco, a kanapa, krzesła i kwiatynadawały wnętrzu przytulny wygląd.Nic nie wskazywało na to, że krążyło tu cośzłego.Ojciec musiał się mylić. Zobaczymy, czy moje przeczucia okażą się słuszne  westchnął i otwo-rzył drzwi. Muszę już iść.Obiecaj mi, że będziesz ostrożna w drodze do do-mu. Obiecuję, ojcze. To dobrze.Amalie wyszła za nim na dwór.Pocałował ją w policzek, zanim odszedł doswoich zajęć.Została sama.Widziała jeszcze, że ojciec niepewnie trzymał się nanogach, a jego ręka drżała.LRT Rozdział 7Następnego ranka Amalie czuła zawroty głowy i nie miała ochoty wstawać.Całą noc przewracała się z boku na bok, przecież cały czas miała przed oczamibladą twarz ojca.Sądziła, że już się lepiej czuł, że znowu był sobą.Jednak nadal coś nie dawa-ło mu spokoju, coś go przygnębiało.Odwróciła się na bok i zobaczyła słabą smugę światła wpadającą pomiędzyzasłonami.Najwyższy czas wstawać.Słyszała Olgę krzątającą się na dole w kuchni.Przesuwanie garnkami po ku-chennym blacie.Służąca z kimś rozmawiała.Amalie odkryła kołdrę i zwiesiła nogi z łóżka.Zagłębiła stopy w miękkimdywaniku.W pokoju było zimno i wilgotno.Wtedy odniosła wrażenie, że przez ścianę słyszy głos Sofie.Wstała, okryłasię starannie szlafrokiem i ruszyła wolno po zimnej podłodze.Czy Sofie mówiłaprzez sen, czy też ktoś był w jej pokoju?Amalie nie wiedziała, co o tym sądzić, jednak musiała zajrzeć do siostry.Było jeszcze wcześnie.Słyszała, jak krowy ryczały w oborze, a to oznaczało po-rę dojenia.Otworzyła drzwi i zaczęła się skradać korytarzem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •