[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amalie odwróciÅ‚a siÄ™, żeby na niego spojrzeć.Oczy miaÅ‚ zamkniÄ™te i po chwili zaczÄ…Å‚równo oddychać.GwaÅ‚townie siÄ™ poderwaÅ‚a.Sama pojedzie do Hågensenów! Nie może być posÅ‚usznaOlemu.Poza tym on bÄ™dzie dÅ‚ugo spaÅ‚ i nie zauważy jej nieobecnoÅ›ci.Wymknęła siÄ™ z sypialni i zbiegÅ‚a na dół.W kuchni Berte czytaÅ‚a książkÄ™, a Kajsa krÄ™ciÅ‚a siÄ™ w kółko z dużą drewnianÄ… Å‚yżkÄ… wrÄ™ku, coÅ› do siebie mówiÄ…c.SÅ‚użąca podniosÅ‚a wzrok.- WyglÄ…dasz na zmÄ™czonÄ….- UÅ›miechnęła siÄ™.- Ty też powinnaÅ› siÄ™ przespać.Amalie pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- Nie czujÄ™ siÄ™ ani trochÄ™ zmÄ™czona, za to siÄ™ bojÄ™.MuszÄ™ pojechać do Karoliusa, spraw-dzić, czy wszystko u niego w porzÄ…dku.Gdyby Ole siÄ™ obudziÅ‚, powiedz, że jestem w Furulii.- Dlaczego?- RozgniewaÅ‚by siÄ™, gdyby usÅ‚yszaÅ‚ prawdÄ™.Tym razem muszÄ™ skÅ‚amać dla spokoju wdomu.- Dobrze, tak mu powiem - zapewniÅ‚a Berte.- BÄ™dziesz miaÅ‚a oko na KajsÄ™ do mojego powrotu?- Tak, oczywiÅ›cie.Amalie odwróciÅ‚a siÄ™, kiedy otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi i do kuchni weszÅ‚a rozpromieniona Eli-se.Amalie zamierzaÅ‚a porozmawiać z niÄ… o Paulu, ale to musi poczekać.Trzeba siÄ™ Å›pieszyć!ZeskoczyÅ‚a na ziemiÄ™, puszczajÄ…c CzarnÄ… wolno.PodbiegÅ‚a do domu i mocno zastukaÅ‚ado drzwi.Zaraz pojawiÅ‚a siÄ™ w nich mÅ‚oda dziewczyna.L RT - Czym mogÄ™ sÅ‚użyć? - spytaÅ‚a i na wszelki wypadek dygnęła.- Szukam gospodarza - wyjaÅ›niÅ‚a Amalie.- Nie ma go w domu.- A gdzie jest?- PoszedÅ‚ do lasu zapolować na zajÄ…ce.Amalie westchnęła.Tylko tego brakowaÅ‚o! Nie miaÅ‚a najmniejszej ochoty biegać za Ka-roliusem po lesie.- A gdzie ludzie lensmana? - spytaÅ‚a jeszcze.- Nie wiem, proszÄ™ pani.Pożegnawszy siÄ™, Amalie ruszyÅ‚a przez dziedziniec.Zanim doszÅ‚a do konia, natknęła siÄ™na Louise.- DzieÅ„ dobry.Co ciÄ™ do nas sprowadza?- DzieÅ„ dobry - odparÅ‚a uprzejmie i w krótkich sÅ‚owach wyjaÅ›niÅ‚a, z jakÄ… sprawÄ… przy-bywa.Gospodyni tak pobladÅ‚a, jakby zaraz miaÅ‚a siÄ™ przewrócić.- Chyba zwariowaÅ‚aÅ›! Karoliusowi nic nie grozi.Kto tak powiedziaÅ‚?Amalie siÄ™ zmieszaÅ‚a.- Ole mi mówiÅ‚, że sÄ… tu funkcjonariusze, którzy majÄ… pilnować twojego męża - odparÅ‚a.Louise pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- Co za bzdury! Dlaczego mojemu mężowi miaÅ‚oby coÅ› grozić? Przecież nikt nie chcejego krzywdy.Amalie nic z tego nie rozumiaÅ‚a.Czyżby Ole jÄ… okÅ‚amaÅ‚? Nie, to wykluczone, to do nie-go niepodobne.- A wiesz, gdzie Karolius jest teraz? SÅ‚użąca mówiÅ‚a, że poszedÅ‚ do lasu na polowanie.Oczy Louise pociemniaÅ‚y.- Ta dziewczyna stale wtyka nos w nie swoje sprawy, muszÄ™ jej przemówić do rozumu.Gospodyni już chciaÅ‚a odejść, ale Amalie jÄ… zatrzymaÅ‚a.- SÅ‚użąca w niczym tu nie zawiniÅ‚a.To ja jÄ… zapytaÅ‚am, a ona musiaÅ‚a mi odpowiedzieć.Louise kiwnęła gÅ‚owÄ….Jej twarz przypominaÅ‚a maskÄ™.Nic nie zostaÅ‚o z tej kobiety, którÄ…Amalie znaÅ‚a dawniej.Aż przykro byÅ‚o na niÄ… patrzeć.- A tak naprawdÄ™ po co tu przyjechaÅ‚aÅ›?- %7Å‚eby ostrzec twojego męża.L RT - ZupeÅ‚nie niepotrzebnie.Karoliusa i tak tu nie ma.Ostatnio widziaÅ‚am go koÅ‚o %7Å‚lebuTrolli.To powiedziawszy, gospodyni weszÅ‚a do domu.Amalie rozejrzaÅ‚a siÄ™ dokoÅ‚a, a zauważywszy parobka, czym prÄ™dzej do niego podeszÅ‚a.- PotrzebujÄ™ pomocy - oznajmiÅ‚a.- W czym, proszÄ™ pani?- Ciekawa jestem, czy wiesz, co siÄ™ dzieje z twojÄ… gospodyniÄ…?Mężczyzna uciekÅ‚ wzrokiem, a po chwili odchrzÄ…knÄ…Å‚.- Niezbyt dobrze jej siÄ™ wiedzie, biedaczce.Najpierw straciÅ‚a syna, a teraz jeszcze nierozmawia z mężem.Obawiam siÄ™, że to dla niej trochÄ™ za wiele.- Wiesz, gdzie jest teraz twój gospodarz? - spytaÅ‚a, chcÄ…c siÄ™ upewnić, czy Louise mówi-Å‚a prawdÄ™.- Tak, poszedÅ‚ do lasu polować.JeÅ›li chce siÄ™ pani z nim zobaczyć, mogÄ™ paniÄ… tam za-prowadzić.- DziÄ™kujÄ™.Razem ruszyli w stronÄ™ zagajnika.Mężczyzna szedÅ‚ niespiesznie, z rÄ™kami w kiesze-niach.Nie znaÅ‚a jego imienia, ale w tej chwili nie byÅ‚o to takie ważne.Nie wiedziaÅ‚a, jak dÅ‚ugo wÄ™drowali Å›cieżkÄ…, gdy nagle dosÅ‚ownie weszli na strzelbÄ™ leżą-cÄ… w trawie.Parobek zatrzymaÅ‚ siÄ™ i podniósÅ‚ broÅ„.- Ojej, to dziwne.Przecież to strzelba pana Hågensena!Amalie dech zaparÅ‚o w piersi.A wiÄ™c Louise nie kÅ‚amaÅ‚a.- Musisz mnie zaprowadzić do %7Å‚lebu Trolli - rzekÅ‚a do parobka.SpojrzaÅ‚ na niÄ… przerażony.- Do %7Å‚lebu Trolli? Za nic na Å›wiecie! BojÄ™ siÄ™.Przecież to miejsce skÅ‚adania ofiar!- Musisz mi towarzyszyć, nie mogÄ™ tam iść sama - oÅ›wiadczyÅ‚a, wymijajÄ…c go.- Pomo-żesz mi w odnalezieniu gospodarza.- GÅ‚os jej drżaÅ‚, w ustach jej zaschÅ‚o.- Dobrze, pójdÄ™ z paniÄ…, ale gospodyni bÄ™dzie zÅ‚a, że nie ma mnie w obejÅ›ciu.Ona jestzupeÅ‚nie.- UrwaÅ‚, a Amalie zrozumiaÅ‚a, że baÅ‚ siÄ™ powiedzieć za dużo.Ruszyli dalej Å›cieżkÄ….Las w okolicy rósÅ‚ gÄ™sto, dlatego Amalie zdumiaÅ‚ widok obozujÄ…-cej fiÅ„skiej rodziny.Kiedy jednak dostrzegÅ‚a pÅ‚onÄ…cy kawaÅ‚ek dalej ogieÅ„, zrozumiaÅ‚a, że szy-kujÄ… tereny pod pola, na których za rok wÅ›ród popioÅ‚u posiejÄ… żyto.L RT Pomachawszy Finom, szÅ‚a dalej.GaÅ‚Ä™zie uderzaÅ‚y jÄ… w twarz, staraÅ‚a siÄ™ je rozchylać, aleone jakby umyÅ›lnie Å‚apaÅ‚y jÄ… za wÅ‚osy.Parobek pomagaÅ‚ jej na tyle, na ile mógÅ‚, w koÅ„cu ruszyÅ‚ przodem, aby torować jej dro-gÄ™.UcieszyÅ‚ jÄ… ten przejaw troski.- Już niedaleko - rzuciÅ‚ mężczyzna po dÅ‚uższej chwili milczenia.Kiwnęła gÅ‚owÄ….- Wiem, gdzie jestem.To tutaj.- Nie dokoÅ„czyÅ‚a, bo tamtym razem nie Olego wyciÄ…-gniÄ™to z jaru, tylko Sigmunda.Wciąż nie rozumiaÅ‚a, jak mogÅ‚a tak ich pomylić, ale nie widziaÅ‚awtedy wyraznie.ByÅ‚a w szoku.Z każdym krokiem szÅ‚o jej siÄ™ coraz trudniej, a nogi wydawaÅ‚y siÄ™ cięższe.- CoÅ› tu siÄ™ kryje - stwierdziÅ‚a, przeÅ‚ykajÄ…c Å›linÄ™.Parobek zatrzymaÅ‚ siÄ™ przerażony.- Niech mnie pani nie straszy!- Wcale nie chciaÅ‚am ciÄ™ straszyć, po prostu coraz trudniej mi siÄ™ idzie.ZauważyÅ‚a ptaki, które lataÅ‚y nisko, zanoszÄ…c siÄ™ gÅ‚oÅ›nym skrzekiem, jakby w gÅ‚Ä™bi jaruznalazÅ‚y jakÄ…Å› zdobycz.- KtoÅ› tam leży.Jestem tego pewna - rzekÅ‚a, patrzÄ…c na martwe drzewa krÄ™giem otacza-jÄ…ce rozpadlinÄ™.ZadrżaÅ‚a, ale szÅ‚a dalej.Nie zwracaÅ‚a uwagi na coraz mocniejsze walenie serca i corazszybszy oddech.MusiaÅ‚a siÄ™ przekonać, jaka tajemnica siÄ™ za tym kryje.PodeszÅ‚a do krawÄ™dzi izajrzaÅ‚a w ciemnÄ… gÅ‚Ä™bokÄ… jamÄ™.Parobek stanÄ…Å‚ obok niej, wychyliÅ‚ siÄ™ i zaraz zasÅ‚oniÅ‚ usta rÄ™kÄ…, tÅ‚umiÄ…c krzyk.- Tam ktoÅ› jest - szepnÄ…Å‚.- Tak, też widzÄ™.- Amalie caÅ‚a siÄ™ trzÄ™sÅ‚a.PociemniaÅ‚o jej w oczach.GÅ‚Ä™boko w dole leżaÅ‚ Karolius.ZrozumiaÅ‚a, że ktoÅ› do niego strzelaÅ‚.ZciekajÄ…ca z ple-ców krew utworzyÅ‚a już przy nieruchomym ciele kaÅ‚użę.Parobek biegiem ruszyÅ‚ w dół rozpadliny, potrÄ…cajÄ…c drobne kamyki.Kilka razy siÄ™ po-Å›lizgnÄ…Å‚, ale zdoÅ‚aÅ‚ utrzymać siÄ™ na nogach.W koÅ„cu znalazÅ‚ siÄ™ przy gospodarzu.Amalie wi-dziaÅ‚a tÅ‚uste ciaÅ‚o Karoliusa i wÅ‚osy przylepione do gÅ‚owy.Nie ruszaÅ‚ siÄ™, rÄ™kÄ™ miaÅ‚ zgiÄ™tÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •