[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panikował, wczepiałsię paznokciami w rurkę, próbując ją wyrwać.Mówili mu, \e jest silny.Dwóch lekarzy ipielęgniarka przytrzymywali mu ręce na łó\ku.Walka, oczywiście, nie trwała długo.Ktośwstrzyknął mu coś do wenflonu i natychmiast wszystko uległo zmianie.Ju\ nie bał się wę\a.Szczerze mówiąc, przestał się czegokolwiek obawiać.Potem przepraszali go i nieustannie zapewniali, \e nie zrobił nic złego, przykuwając gojednocześnie do metalowych ram łó\ka za pomocą miękkich, skórzanych pasów, którenazywali uchwytami.- Nie mo\emy dopuścić, \ebyś wyjął tę rurkę - usprawiedliwiał się jeden z lekarzy.Zrozumiał, \ałując jednocześnie, \e tak trudno mu znalezć sposób, by odzyskać ichzaufanie.Dobrze, \e mógł się podrapać po nosie.Przeprosiłby tych ludzi, ale nie mógłwydobyć z siebie \adnego dzwięku.Najwidoczniej ten długi kawał plastiku przechodziłdokładnie między strunami głosowymi, uniemo\liwiając im pracę.Mówili mu, \eby się nieprzejmował.Jeśli nadal w takim tempie będzie dochodził do zdrowia, wyjmą rurkę najdalej zadwa dni.Nazwali to "niewiarygodną poprawą".Oczywiście fakt, \e nie mógł mówić, nie powstrzymał ich przed zadawaniem mu pytań.Niezliczonych pytań.Czujesz to? Słyszysz? Mo\esz uścisnąć mi rękę? I tak dalej, i tak dalej, aon jedynie kiwał głową.Na szczęście, z tego co się zorientował, udzielał dobrych odpowiedzi.Szkoda, \e nie przychodzili grupami.Ka\da nowa twarz zadawała te same pytania co jejpoprzedniczka.Zwycięzcą w kategorii najczęściej zadawanego pytania został pewien lekarz wbrzydkim kitlu: Czy boli cię, kiedy oddychasz?Dzięki Bogu, w końcu mógł powiedzieć, \e nie.Je\eli nigdy nie powtórzy sięwczorajsza noc, umrze szczęśliwy.Gdyby tylko mogli coś zrobić z tymi monitorami.Syczenierespiratora i nieustanne pikanie EKG doprowadzały go do szału.Te dzwięki kazały mu myślećo rzeczach, których zazwyczaj człowiek nie jest świadomy - sprawach czysto fizjologicznych. Czekał i nasłuchiwał, kiedy odgłosy ucichną.Wiedział z telewizji, \e w tym momencie umrze.Postaraj się o tym nie myśleć.Tęsknił za mamą.Zdawał sobie sprawę, \e to słabość, lecz nie potrafił nic na toporadzić.Kochała go ponad wszystko i gdyby ta była, czułby się du\o lepiej; martwiłaby się zaniego.Gdyby nie ci gliniarze, nigdy by go nie opuściła.Siedziałaby tutaj, trzymając go za rękęi nie przestawałaby mówić.Martwił się o nią.Ciągle miał przed oczami jej przera\one spojrzenie, tu\ przed tym, jakzaczęło się z nim dziać coś dziwnego.Nie lubił oglądać mamy w takim stanie.Toprzywoływało wspomnienia strasznych dni, kiedy piła.Czuł złość na siebie, \e stał sięprzyczynkiem tego nawrotu.Za tatą te\ tęsknił, ale inaczej.Tata sobie poradzi sam.Mama go potrzebowała.Kobieta o imieniu Jan - przedstawiała się jako asystentka doktora, cokolwiek toznaczyło - powiedziała mu, \e mama i tata czują się dobrze.Nie mogą jednak go odwiedzić.Nie wiedział, co to oznacza, ale w głębi serca wierzył, \e prędzej czy pózniej po niego przyjdą.Muszą to zrobić.Widział to w oczach ojca, kiedy Jake odebrał go ze szkoły pana Menefee.Czasami tata był zbyt spięty, ale za to kiedy sobie coś postanowił, nikt nie potrafił gopowstrzymać.Wystarczy zapytać FBI.Ta myśl wywołała uśmiech na twarzy Travisa.Spośród wszystkich lekarzy i pielęgniarek, których poznał w ciągu ostatnich kilkugodzin, Jan stała się jego faworytką.Uśmiechała się często, ukazując nieskazitelną biel zębów,i zawsze bez pośpiechu wyjaśniała niezrozumiałe dla niego sprawy.Tak jakby potrafiła czytaćw jego myślach, skupiając się na nurtujących go pytaniach, których nie mógł zadać.Kiedyzostawał sam, a miał jakieś pytanie, wystarczyło tylko, \eby odwrócił głowę w prawo, a onazerkała na niego przez okienko oddzielające jego salkę od pokoju pielęgniarek.Po kilkusekundach stała tu\ przy nim.To ona powiedziała mu o tym monitorze od serca.Wyjaśniła, jak kształt tych małychwygibasów na ekranie pokazuje, \e jego serce pracuje bez zarzutu.- To twój monitor dobrych wieści - powiedziała.Widział te zielone kreseczki miliony razy w telewizji i nigdy nawet nie zastanowił sięnad ich znaczeniem.Z bliska okazało się, \e są fajowe.Zdumiał go równie\ fakt, \e te lepkiebiałe macki na piersiach rejestrują ka\dy skurcz serca.Pomyślał, \e mo\e pewnego dniazostanie doktorem.A mo\e asystentem lekarza.Z tego co zdą\ył się zorientować, nikt naświecie nie miał lepiej od nich: robili superciekawe rzeczy i nie musieli ciągle chodzić doszkoły.- Chcę, \ebyś myślał o mnie jak o swojej mamie - powiedziała mu Jan.- Jak będziesz czegokolwiek potrzebował, naciśnij ten przycisk, tutaj na kontrolce.- Pokazała mu be\owąplastikową puszkę mniej więcej w kształcie grubej litery T.- Zawieszę to na ramie łó\ka, \ebyśmógł łatwo dosięgnąć.Musisz tylko nacisnąć ten przycisk na dole.Kiedy demonstrowała, zdawało mu się, \e słyszy jakiś dzwonek w pokoju pielęgniarek.Spróbował raz i zadziałało, ale ze względu na uchwyty i ten wenflon wbity w \yłę nie miałłatwego zadania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •