[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym miejscu kilku słuchaczy mniej zaciekawionych historycznymi wywodamimisjonarza opuściło wagon; Ale William Hitch mówił dalej, opowiadając, jak to Smithmłodszy, zebrawszy kilku uczniów, braci swoich i ojca, stworzył religię “Świętych ostatnichdni” - religię, która rozpowszechniła się nie tylko w Ameryce, Ale i w Anglii, Skandynawii iw Niemczech, A liczy wśród swych wiernych rzemieślników i ludzi wolnych zawodów; jakpowstała kolonia w stanie Ohio; jak wzniesiono świątynię za dwieście tysięcy dolarów izbudowano miasto w Kirkland; jak to Smith stał się ruchliwym bankierem i otrzymał odzwykłego przewodnika, pokazującego mumie, papirusy pisane ręką Abrahama i różnychsławnych Egipcjan.Ponieważ wykład się przedłużał, szeregi słuchaczy przerzedziły się znowu i wwagonie pozostało najwyżej dwadzieścia osób.“Elder”, nie wzruszony tą jawną dezercją, ciągnął dalej swe opowiadanie, niepomijając najdrobniejszych szczegółów: jak w roku 1837 Joe Smith ogłosiłniewypłacalność, jak jego zrujnowani Akcjonariusze wrzucili go do smoły, A potemwytarzali w pierzu; jak kilka lat później odnaleziono go, czcigodnego i czczonego bardziejniż kiedykolwiek, w stanie Missouri, gdzie stał na czele gminy liczącej co najmniej trzytysiące wiernych, i jak potem ścigany nienawiścią pogan musiał uciekać na Dziki Zachód.Najwyżej dziesięciu ciekawych słuchało jeszcze misjonarza, A między nimi naszzacny Obieżyświat usilnie nadstawiający uszu.Tak więc dowiedział się, że Smith po długichlatach prześladowań zjawił się znów w Illinois i założył w roku 1839 nad brzegami Missisipimiasto Nauvoo-la-Belle, liczące dwadzieścia pięć tysięcy dusz, że został burmistrzem tejkolonii, jej sędzią najwyższym i jej głównodowodzącym, że w roku 1843 kandydował wwyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych i że wreszcie został wciągnięty w zasadzkę,wtrącony do więzienia i zamordowany przez bandę zamaskowanych opryszków.Pod koniec opowiadania Obieżyświat pozostał jedynym słuchaczem, więc “elder”utkwiwszy w nim oczy, oszałamiającymi słowami malował ciąg dalszy: w dwa lata pozamordowaniu Smitha jego następca i natchniony prorok Brigham Young, porzuciwszyNauvoo, przyszedł nad Słone Jezioro i tu, w pięknej i żyznej okolicy, na szlaku emigrantówciągnących przez stan Utah do Kalifornii, założył nową kolonię, która zadziwiająco szybkopoczęła rozkwitać dzięki poligamicznym obyczajom mormonów.- Oto dlaczego - grzmiał William Hitch - oto dlaczego Kongres ściga nas swązawiścią, oto dlaczego żołnierze Stanów zdeptali ziemię Utah; oto dlaczego nasz wódz,prorok Brigham Young, został uwięziony, co urąga wszelkiej sprawiedliwości! Czyż mamyugiąć się przed siłą? Nigdy! Wygnani z Vermont, przepędzeni z Illinois, wyrzuceni z Ohio,wydziedziczeni z Missouri, wypchnięci z Utah - znajdziemy jeszcze jakąś niepodległąziemię i rozbijemy na niej swoje namioty.Czy i ty, mój synu - dorzucił wpijając wObieżyświata połonące gniewem oczy - czy i ty rozbijesz swój namiot w cieniu naszegosztandaru?- Nie - odparł nieulękły lokaj i czmychnął czym prędzej, pozwalając Apostołowiwygłaszać nadal prawdziwe kazanie na puszczy.Tymczasem pociąg mknął naprzód i o wpół do pierwszej dotarł do północno-wschodniego krańca Słonego Jeziora.Można było stąd ogarnąć spojrzeniem rozległy krągwód tego wewnętrznego morza, zwanego również Morzem Martwym, do którego wpadaAmerykański Jordan.Jezioro, otoczone dzikimi skałami połyskującymi bielą soli, urzekałopyszną taflą wody.Ongiś zajmowało ono znacznie większą przestrzeń, zanim brzegi,wznosząc się coraz wyżej, nie zmniejszyły obszaru wody, zwiększając za to jej głębię.Słone Jezioro, czyli Morze Martwe, ma siedemdziesiąt mil długości, trzydzieści pięćszerokości i leży trzy tysiące osiemset stóp nad poziomem morza, w przeciwieństwie doswego palestyńskiego imiennika, którego depresja wynosi tysiąc dwieście stóp.Wodajeziora jest bardzo słona.Jedna czwarta jej ciężaru przypada na substancje stałe.Jeżeliciężar wody destylowanej przyjmiemy jako tysiąc, to okaże się, że ciężar gatunkowy wódSłonego Jeziora równa się tysiąc sto siedemdziesiąt.Tym się tłumaczy, że nie mogą tuwyżyć ryby.Rzucane do Jeziora nurtem Jordanu, Weberu czy innych potoków, giną wniedługim czasie.Jednak nie trzeba wierzyć bajce, jakoby gęstość tych wód przeszkadzałaczłowiekowi zanurzyć się w ich toni.Okoliczne gospodarstwa są doskonale prowadzone, bo mormoni znają się narolnictwie.O tej porze trudno się było o tym przekonać, bo śnieg przyprószył rolę cienkąwarstwą bieli, Ale można sobie wyobrazić te okolice w pełni lata; wszędzie rancza i corrale- zagrody dla zwierząt domowych, pola zasiane żytem, kukurydzą i sorgo, bujne łąki,żywopłoty z dzikich róż, grupy Akacji i wilczomlecza.O drugiej pociąg wjechał na stację Ogden.Ponieważ odjazd miał nastąpić dopiero ogodzinie szóstej, pan Fogg i jego towarzystwo mogli udać się do “Miasta Świętych”, dokądprowadziła boczna linia kolejowa, wychodząca z Ogden.Dwie godziny wystarczyły, żebyzwiedzić to typowo Amerykańskie miasto, podobne do tylu innych rozległych szachownic,pociętych prostymi liniami, pełnych owego “posępnego smutku kątów prostych”, o którychpisał Wiktor Hugo.Założyciel “Miasta Świętych” nie umiał uniknąć symetrii, którejpotrzeba jest tak znamienna dla Anglosasów.W tym dziwnym kraju, którego obywatele sąznacznie mniej warci niż stworzone przez nich instytucje, wszystko się robi “do kwadratu”- miasta, domy, A nawet głupstwa.O trzeciej nasi znajomi przechadzali się ulicami Salt Lake City, które rozciąga sięmiędzy brzegiem Jordanu A pierw- szymi wzniesieniami gór Wasatch.W mieście prawienie było kościołów i podróżni obejrzeli tylko ogólnie czczony dom proroka, gmach sądu iArsenał.Domy były z niebieskawych cegieł, z werandami i galeriami, stały zwykle pośródogrodów obsadzonych palmami, Akacją i drzewami świętojańskimi.Miasto opasywał murz gliny i kamieni, wzniesiony w roku 1853.W głównej ulicy, gdzie odbywał się zwykle targ,widniało kilka hoteli ozdobionych chorągwiami, między innymi “Salt Lake House”.Miasto nie wyglądało na zbyt ludne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]