[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kochałago tego popołudnia jeszcze bardziej niż z rana.Jutro będzie kochałago bardziej niż dzisiaj.Miała ochotę zdjąć z niego ubranie, zaciągnąćgo do śpiwora i zmusić, by znów się z nią kochał.Z pewnością byłjednak wyczerpany.- Przyniosę więcej drewna - zaproponowała.Znowu potrząsnąłgłową, nie patrząc jej w oczy.220RS - Mamy wystarczająco wiele drew, żeby wystarczyło nam dorana, kiedy stąd wyjdziemy - powiedział.Kiedy spała, nie tylko oprawił i usmażył ryby, ale także zebrałwięcej drewna na opał.Poczuła się winna i sfrustrowana, że on zająłsię wszystkim, podczas gdy ona wypoczywała.Jego wysiłkisprawiały, że czuła się jak małe dziecko, o które trzeba dbać, ale kiedypodniósł głowę i spojrzał na nią, poczuła się zupełnie dorosła.1bardzo zadowolona z tego, że jest kobietą.Chociaż widziała w jego oczach pożądanie, chciała jednak się wtym upewnić.- O czym myślisz? - zapytała.- Myślę o tym, że nie byłabyś taka zmęczona, gdybym pozwoliłci wczoraj spać.- To śmieszne! Pragnęłam cię, Sean.Pragnęłam cię wczoraj.Pragnę cię dzisiaj.I będę cię pragnęła jutro.Sean ostrożnie odłożył rakietę śnieżną, nad którą pracował.Usłyszała drżenie w jego głosie.- To dobrze, bo myśl o tym, że mógłbym dzielić z tobą tenśpiwór i nie kochać się z tobą, bardzo mnie przygnębiała.Carlie otworzyła śpiwór i wyciągnęła przed siebie ramiona.Niemusiała go dwa razy zapraszać.Nigdy dotąd nie widziała, żebymężczyzna rozbierał się z takim entuzjazmem.Oddech uwiązł jej w gardle na widok jego wspaniałego ciała.%7łycie w górach wspaniale je wyrzezbiło - od szerokich barków popłaski brzuch i muskularne uda.Mimo długich godzin, które spędziłna mrozie, był gotowy.221RS - Najwyższy czas, żebyś tu przyszedł - wyszeptała, dotykającpalcami jego torsu.- Już myślałem, że nigdy mnie o to nie poprosisz.Siedzenietutaj, podczas gdy spałaś, było torturą.- Mogłeś mnie obudzić.Widziała wątpliwości w jego szarych oczach i zrozumiała, że niebył pewien, czy będzie mile widziany.Choć trochę niepewnościdobrze by mu zrobiło, Carlie nie zamierzała bawić się z nim w kotka imyszkę.Całował jej czoło, policzki, szyję.- Potrzebowałaś odpoczynku - wymruczał.- Potrzebuję ciebie.- Powiedziała to głośno, przyznała się doswoich uczuć.Przyszło jej to równie łatwo jak oddychanie.Nigdyjeszcze nie czuła się tak pożądana, tak wielbiona.Spodziewała się, że Sean będzie cuchnął rybami, ale wcale taknie było.Przyjemnie zaskoczona zapachem palonego drewna, sosny iczegoś, czego nie umiała rozpoznać, pociągnęła nosem.- Dlaczego tak ładnie pachniesz? - zapytała.- Niektóre korzenie mogą zastąpić mydło.Zachowałem trochędla ciebie.- Uśmiechnął się do niej.- Pomogę ci się umyć.Pózniej.Przesunęła palcami po jego świeżo wyrosłym zaroście.Miękkiekońce włosków kłuły ją w palce.- Przepraszam - powiedział Sean.- Bez lusterka nie chciałemryzykować golenia.- Twoja broda już jest miękka.-Pocałowała go.-Aaskocze mniew usta.222RS - Może łaskotać cię także gdzie indziej - mruknął i zanurkował wśpiworze.Westchnęła, gdy poczuła jego gorące wargi na swoich piersiach.Pragnęła go tak bardzo, że zakręciło jej się w głowie.Rozłożyła nogi iwygięła biodra.- Nie jesteś jeszcze gotowa - wyszeptał.Obawiając się, że Sean się udusi, zaczęła rozpinać śpiwór, cookazało się trudne, gdyż usta Seana wciąż jej dotykały, drażniły jejskórę.Palce Carlie drżały, ale w końcu zdołała rozpiąć suwak.Na początku zimne powietrze chłodzące jej rozpaloną skórę byłocudowne.Tam, gdzie dotykał jej Sean, płonęła.Jednak kilka minutpózniej poczuła, że mimo wszystko ma gęsią skórkę.Sean także natychmiast to zauważył.- Nie chcę, żebyś się przeziębiła - powiedział.Drżała, lecz pragnęła jego dotyku.Poczuła się zaszokowana,kiedy wstał i wziął ją w ramiona.- Co robisz? - zapytała.- Potrzebna ci kąpiel.Przez mgiełkę zmysłowej przyjemności przypomniała sobieopowieści o Skandynawach, którzy wycinają przeręble w lodzie, apotem pływają w lodowatej wodzie.Zawsze uważała ten zwyczaj zabarbarzyński.Nie ma mowy, żeby zgodziła się na coś podobnego.- Myślałam, że mówiłeś, iż powinnam się rozgrzać.- Zgadza się.Sean wyszedł z jaskini i skręcił.Lodowaty wiatr sprawił, żeCarlie zaczęła szczękać zębami.223RS - Dokąd mnie zabierasz? - zapytała.- Kiedy szukałem drewna na opał, zbadałem tę stronę góry -wyjaśnił.Zerknęła za siebie na ślady, które wskazywały na to, żerzeczywiście Sean już tu był.Kilka kroków od jaskini ujrzała kłębypary wzbijające się w powietrze.- Znalazłeś gorące zródło? - zawołała.- Na Alasce są tysiące gorących zródeł.- Sean postawił ją wpłytkiej wodzie na brzegu jeziora.- Szkoda, że nie znalazłem takiegozródła po tym, jak rozbił się hydroplan.Cudowne ciepło sprawiło, że zanurzyła się w wodzie aż po samąszyję.- Mogliśmy zamarznąć na śmierć, a znajdowaliśmy się o parękroków od gorącego zródła - zauważyła.- Ale nie zamarzliśmy.- Sean zbliżył się do niej i pogłaskał ją poszyi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •