[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* Dlaczego mi nie powiedziałaś, że spotkałaś się z Ma*ksem? * zapytała Jeanne,kiedy Keira weszła do jej pokoju.* Skoro i tak już wiesz, nie ma o czym mówić.* Znowu będziecie razem?* Spędziliśmy razem wieczór, ale na noc wróciłam do domu, jeżeli cię to interesuje.* W niedzielę siedziałaś sama w swojej kawalerce?* Spotkałam go przypadkiem, poszliśmy na spacer.Skąd wiesz, że się z nimwidziałam? Dzwonił do ciebie?* Max do mnie? Chyba żartujesz! Jest zbyt dumny.Kiedy wyjechałaś, przestał się zemną kontaktować i wydaje mi się, że starannie unikał wszystkich miejsc, w którychmógłby mnie spotkać.Nie rozmawiałam z nim, odkąd z sobą zerwaliście.* To jak się o tym dowiedziałaś?* Moja przyjaciółka widziała was w hotelu Meurice.Podobno gruchaliście jak paraukrywających się kochanków.* Paryż to wiocha! Ale nic z tego, nie jesteśmy kochankami, lecz dwojgiem starychznajomych, którzy spotkali się, żeby pogadać.Nie wiem, czy twoja przyjaciółka jestplotkarką, ale nienawidzę jej.* To kuzynka Maksa.Ona ciebie też nie lubi.Mogę zapytać, po co przychodzisz doIvory'ego?* Lubię towarzystwo profesorów, przecież o tym wiesz, prawda?* Nie przypominam sobie, żeby Ivory był wykładowcą.* Jeanne, to wypytywanie zaczyna mnie męczyć.* %7łeby cię już nie męczyć, nie powiem, że dziś rano ktoś przysłał ci kwiaty na mójadres.Jeżeli cię to interesuje, mam w torebce wizytówkę, która była do nichdołączona.Keira wzięła od niej małą kopertę, otworzyła ją i lekko wysunęła kartonik.Uśmiechnęła się i schowała kopertę do kieszeni.* Dziś wieczorem nie pójdę z tobą na kolację, baw się dobrze ze swoimi czarującymiprzyjaciółmi.* Keiro, uważaj na Maksa.Przez kilka miesięcy nie mógł się z tym uporać, nierozdrapuj jego ran, jeżeli znowu zamierzasz wyjechać, bo przecież wyjedziesz,prawda?* To było dobre.Pytanie, które zabija, wplecione w naukę moralną.Muszę przyznać,że osiągasz mistrzostwo w roli starszej siostry.Max jest ode mnie starszy o piętnaścielat, myślisz, że może już sam kierować swoim życiem i radzić sobie z emocjami, czyjednak powinnam mu zaproponować twoją pomoc? Siostra dziwki w roli przyzwoitkii niańki! Lepiej nie mógł trafić!* Skąd w tobie tyle żalu do mnie?* Bo wciąż wszystko oceniasz i osądzasz.* Keiro, wyjdz, idz się zabawić, mam sporo pracy, a tymasz rację, nie jesteś już dziewczynką, która potrzebuje starszej siostry.Zresztąnigdy nie słuchałaś moich rad.Postaraj się tylko znowu go nie zranić, bo to by byłopodłe i nie poprawiłoby twojej reputacji.* To ja mam jakąś reputację?* Po twoim wyjezdzie ludzie zaczęli plotkować i muszę przyznać, że nie wyrażali sięo tobie pochlebnie.* Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mało mnie to obchodzi! Poza tym byłam zadaleko, żeby dotarły do mnie ich zjadliwe uwagi.* Może, ale ja byłam tutaj i stawałam w twojej obronie.* Jakim prawem wszyscy ci ludzie, z którymi uprawiasz tak zwane życietowarzyskie, mieszają się w cudze sprawy? Jeanne, cóż to za przyjaciele obmawiali,plotkowali i pletli bzdury?!* Podejrzewam, że ci, którzy pocieszali Maksa! A, jeszcze jedno, w razie gdybyś sięzastanawiała, czy zachowałaś się wobec siostry jak żmija: owszem, i to bardzojadowita!Keira wyszła z pokoju Jeanne, trzaskając drzwiami.Po kilku minutach zmierzałabulwarem Branly w kierunku mostu Alma.Przechodząc przez rzekę, zatrzymała się,oparła o balustradę i obserwowała barkę płynącą w stronę Debilly.Sięgnęła pokomórkę i zadzwoniła do Jeanne.* Nie możemy się kłócić przy każdej okazji.Wpadnę do ciebie jutro, wybierzemy sięna obiad, tylko we dwie.Opowiem ci o wszystkim, co się wydarzyło w Etiopii,chociaż niewiele mam do powiedzenia.W zamian ty zwierzysz mi się zewszystkiego, co działo się przez trzy ostatnie lata w twoim życiu.Wytrzymam nawet,jeśli spróbujesz mi wytłumaczyć, dlaczego rozstałaś się z Jerome'em.Nie pomyliłamsię, ten facet ma na imię Jerome?LondynWalter nic nie mówił, trudno jednak było nie zauważyć, że z każdym dniem jegozapał przygasa.To, że w końcu zrozumie moje prace, było równie nierealne jak to, żew ciągu paru dni nauczy się mówić po chińsku.Astronomia i kosmologia badająprzestrzenie tak bezkresne, że jednostki używane na Ziemi do mierzenia czasu,prędkości i odległości są niewystarczające.Trzeba było stworzyć inne, będącewielokrotnościami wielokrotności, zapisywanymi niekiedy w postaciskomplikowanych wzorów.Nasza nauka to same prawdopodobieństwa i niepewność,ponieważ poruszamy się po omacku, nie będąc w stanie wyobrazić sobieprawdziwych granic i rozmiarów wszechświata, którego jesteśmy cząstką.Od dwóch tygodni nie udało mi się napisać ani jednego zdania, w którym Walter niepotknąłby się o nieznany mu termin albo o umykający mu tok myślenia.* Walterze, odpowiedz mi ostatni raz, czy wszechświat jest płaski, czy zagięty?* Prawdopodobnie zagięty.Jeżeli dobrze zrozumiałemtwoje wywody, wszechświat jest w ciągłym ruchu i rozchodzi się jak tkanina, którąszarpiemy, pociągając za sobą galaktyki uczepione włókien.* To spore uproszczenie, ale tak można streścić ekspan*sjonistyczną teorięwszechświata.Walter ukrył twarz w dłoniach.Był pózny wieczór i sala dużej biblioteki świeciłapustkami.Tylko na naszych dwóch stolikach paliły się lampy.* Adrianie, jestem skromnym zarządcą, jednak całe dnie spędzam w murachAkademii Nauk.Mimo to nie rozumiem nic z tego, o czym piszesz.Na jednym ze stolików zobaczyłem periodyk pozostawiony przez któregoś zczytelników.Na okładce widniał wspaniały pejzaż Devonu.* Chyba już wiem, jak ci rozjaśnić w głowie * powiedziałem do Waltera.* Zamieniam się w słuch.* Dość już się nasłuchałeś moich wyjaśnień, mam sposób lepszy od słów, żeby dać cisolidne podstawy wiedzy o kosmosie.Czas przejść od teorii do praktyki.Chodzmy!Wziąłem go pod rękę i przeszliśmy korytarzami biblioteki.Kiedy już znalezliśmy sięna ulicy, zatrzymałem taksówkę i poprosiłem kierowcę, żeby jak najkrótszą drogązawiózł nas do mojego domu.Nie zaprowadziłem jednak Waltera do domu, ale doniewielkiej przybudówki.* Czy za tą żelazną kurtyną prowadzisz nielegalną szuler*nię? * zapytał Walter,uśmiechając się drwiąco.* Z przykrością rozwieję twoje złudzenia, to tylko garaż * odparłem, otwierającdrzwi.Walter aż zagwizdał.Mój stary MG z 1962 roku często wywoływał takie reakcje,chociaż nie dorównywał swoim nowoczesnym następcom.* Przejedziemy się? * zapytał z entuzjazmem Walter
[ Pobierz całość w formacie PDF ]