[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiałam więc słuchać audycji południowych,których nie znosiłam.Zawsze tematy ekonomiczne i snucie czarnychwizji. Bla bla bla banki, bla bla bla zaleganie z płatnościami, bla bla blatrudne czasy..Znalazłam się na dnie.Prawdziwym dnie. 55Po blisko dwudziestu minutach jazdy zalała mnie fala paniki, odktórej aż zakręciło mi się w głowie: mijało poniedziałkowe popołudnie jak to się stało, że już był poniedziałek po południu? i pierwszy występLaddz miał się odbyć za niewiele ponad czterdzieści osiem godzin, a poWaynie nadal ani śladu.Każdy trop, którym do tej pory poszłam, okazałsię ślepą uliczką.Pozostało mi jedynie sprawdzić rejestr rozmówWayne a, ale do niego też na razie nie miałam dostępu.Musiałam zjechać na pobocze i wysłać kolejnego błagalnegoe-maila do Telefonisty z pytaniem, kiedy mogę się spodziewaćzestawienia.Bałam się spojrzeć na listę nieodebranych połączeń, w sumiedwudziestu czterech, ponieważ wiedziałam, że Jay Parker na pewnowydzwaniał do mnie cały ranek.Z chęcią wykasowałabym je wszystkie,nawet ich nie czytając.Musiałam jednak je przejrzeć, ponieważ byłamciekawa, czy dzwonił Artie.Tak, zrobił to raz, koło jedenastej, ale niezostawił wiadomości.Oddzwoniłam do niego, lecz od razu włączyła siępoczta głosowa.Rozłączyłam się, odpaliłam z powrotem samochód i ruszyłam dalejw kierunku Dublina.Pomyślałam, że dobrze byłoby sprawdzić, co się dzieje z BirdieSalaman, na wypadek gdyby zniknęła tak jak Wayne.Chryste, tego byjeszcze brakowało.Włączyłam zestaw głośnomówiący po pierwszebezpieczeństwo to moja dewiza i zadzwoniłam pod numer firmyBrązowe Torby Proszę.Odebrała uwielbiająca cornetto Niezadowolona Mama: Brązowe Torby Proszę. Czy mogę rozmawiać z Birdie Salaman? Aączę.%7ładnego pytania o moją godność.Ani o to, w jakiej dzwonięsprawie.Cóż za brak profesjonalizmu.Usłyszałam kliknięcie, po którym miły dziewczęcy głospowiedział: Birdie Salaman.W czym mogę pomóc?W porządku, jeśli pojawiła się w pracy, to znaczy, że nic jej niejest.Miałam wielką ochotę zapytać ją, co robiła cały poprzedni dzieńi wieczór, ale rozłączyłam się bez słowa.Mój telefon zadzwonił niemal natychmiast.To była Bella. Helen? Tu Bella Devlin. Wiem, skarbie.Twoje imię wyświetla mi się w telefonie, więcnie musisz za każdym razem się przedstawiać.Jak się czujesz powczorajszym upadku? Dużo masz siniaków? W porządku.Mocno się przestraszyłam, to wszystko.Dzwonię,żeby powiedzieć ci coś miłego.Wczoraj wieczorem, kiedy była tumama. Vonnie znów u was była? Słowa te wydostały się z moich ust,zanim zdążyłam się pohamować.Nie powinnam w ten sposób mówić doBelli, to nie było właściwe.Ale Vonnie przychodziła do Artiego cowieczór przez ostatnie.Jak długo to trwa? Cztery dni.Co wieczór odczwartku.Nadszedł już też najwyższy czas, by zabrała dzieci do siebie. Tak odparła po namyśle Bella. Chyba czuje się samotna porozstaniu ze Steffanem. Rozstała się ze Steffanem? Kiedy? I dlaczego nikt mi o tym niepowiedział?Ziarnko uczucia, tak maleńkie, że nie byłam w stanie go nazwać,zostało zasiane. Nie wiem, kiedy dokładnie się rozstali.Chyba niedawno.Mamapowiedziała nam o tym wczoraj wieczorem, ale już od jakiegoś czasuwyczuwałam w niej pustkę.Czy mogę ci opowiedzieć moją miłąhistorię? Przepraszam, Bella, mów dalej. Znalazłyśmy z mamą w szafce różową piżamę.Jest nowa,w opakowaniu.Pewnie ktoś podarował ją Ionie, ale jak wiesz w tymmomencie ton Belli stał się nieco pogardliwy Iona nigdy nie lubiłaróżowego.Nie wiem, skąd Belli przyszło do głowy, że ja lubię różowy.Poprostu chciała, by tak było. Helen, a teraz najlepsze: jest w rozmiarze dla piętnasto-i szesnastolatek, więc będzie pasowała na ciebie! Możesz ją włożyć,kiedy będziesz u mnie nocować! To fantastycznie! odparłam.Wysiłek włożony w okazanie takdzikiego entuzjazmu niemal mnie wykończył. Słonko, prowadzęsamochód, więc muszę kończyć.Ale dziękuję ci za wiadomość! Dozobaczenia niedługo!Przez całą drogę powrotną gnałam, przekraczając dozwolonąprędkość, i dotarłam do Dublina dwadzieścia po trzeciej.Przeszło miprzez myśl, żeby umówić się na wizytę do doktora Waterbury ego, aleco by to dało? Przepisał mi dużą dawkę antydepresantów i nic więcej niemógł dla mnie zrobić.Lubiłam go.To nie jego wina, że jest cholerniebeznadziejny.Tacy są wszyscy lekarze.Ludzie nie zdają sobie z tegosprawy, ale to prawda.Sama mogłabym wykonywać ich pracę.To czystazgadywanka: spróbujemy z tymi tabletkami i zobaczymy, czy zadziałają,a jeśli nie, to przepiszę inne, a jeśli i te nie pomogą, wypróbujemykolejne, a jeśli skończą nam się tabletki, powiemy, że to twoja wina.Nie, wizyta u lekarza nic nie da
[ Pobierz całość w formacie PDF ]