[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Powtórz, lecąc od lewej do prawej, co tosą za kontrolki.Zacznij od tej karminowej.Eryk spojrzał na pulpit.Przez chwilę patrzył, mamrocząc coś bezgłośnie, po czymwyszczerzył się w uśmiechu. Nie ma takiej ogłosił. Niezłe, że zadajesz podchwytliwe pytania, dzięki temu.Pilot spojrzał na Szweda jak na idiotę i dotknął palcem ciemnoczerwonej kontrolki. Karmin powiedział. Ciemna, kurwa, czerwień.Czego nie ma, debilu?Eryk zmarszczył czoło.Jak się jednak okazało, nie nad kolorami się teraz zastanawiał. Ej, zaraz.My lecimy na autopilocie?! Brawo, Sherlo.Chris nie dokończył, bo nagle wielka pięść wylądowała mu na twarzy i pozbawiła goprzytomności.Pilot osunął się na ziemię, a zadowolony z siebie Eryk podniósł się zfotela i przeszedł na tył samolotu.Sygin siedziała tam na kanapie, sączyła drinka i kartkowała Forbesa. Już umiesz? zapytała.Usiadł koło niej, wziął na kolana jej nogi i zaczął masować stopy.Poddała się temuochoczo, a nawet czego się kompletnie nie spodziewał obdarzyła go lekkim,delikatnym uśmiechem. Nauczyłem się, gdzie jest kontrolka paliwa, i wiem, że wystarczy nam go jeszcze natrzy godziny lotu.Do tej pory powinien się obudzić i sprowadzić nas na ziemię.Auu.Zgiął się wpół, bo Sygin błyskawicznie podciągnęła nogi i uderzyła go piętą w jądra.Niechcący, ale mocno.Eryk syknął i zwalił się na bok. Jak to obudzić?! zawołała Sygin. To kto teraz leci? Autopilot.Utrzyma wysokość i wszystkie parametry.Tylko wylądować nie potrafi, aledo tej pory ten dupek już się obudzi.Sygin przez chwilę przyglądała się nieufnie obolałemu Szwedowi, aż wreszcie dała zawygraną.Gdy tylko się wyprostował, wsunęła mu stopy na kolana, domagając siędalszego masażu. No dobrze, niech będzie.A powiesz mi chociaż, dlaczego to zrobiłeś?Musiał się zastanowić nad odpowiedzią, bo wszystkie prawdziwe wydawały mu się zabardzo banalne i kiczowate.Bo cię dotykał? Bo jesteś moja, a on swymi łapamibezcześcił to, co jest między nami? Bo od kiedy usiadłaś mu na kolanach, czułemzazdrość i gniew, którym musiałem dać ujście?W końcu jednak Eryk zdecydował się nie zagłębiać aż tak w tę kwestię. Nie znał się na kolorach odparł, wzruszając ramionami.I sam nie wiedział, co zdziwiło go bardziej.Głupota tej odpowiedzi czy fakt, że Syginprzyjęła taki powód z pełnym zrozumieniem.Naprawdę pomyślał Eryk z tą dziewczyną jest coś nie tak.Nowy Jork No, teraz, Hoffman! Zbiegnij po schodach! Zwietnie.A teraz tabliczka.nie, nie ta! Owłaśnie! Dobra, cięcie!Mężczyzna odsunął się od kamery i przetarł rękawem spocony oczodół.Obszedł statywi położył prawą rękę na blacie wnętrzem dłoni do góry.Lewą wsadził do kieszeni i coś zniej wyjął.%7łelki.Brudne, oblepione kurzem i nitkami. Brawo powiedział mężczyzna, nie kryjąc zadowolenia. Byliście świetni, chłopcy, ito będzie najlepsza nasza produkcja.A już ty, Hoffman.Tak grałby twój imiennik,gdyby nie skończył się na Absolwencie.Westchnął i podrapał się nogą w łydkę ruchem, jakby chciał przeczyścić ubłocone buty.Poruszył też delikatnie palcami prawej ręki. No już, zostawcie tabliczki.Czas na catering.Gdybyście mieli związki zawodowe, jużmiałbym pewnie przerąbane, bo i tak przeciągnęliśmy o kwadrans.Na szczęście chłopcy nie należeli do związków.Szczury, te prawdziwe, rzadko takowemiewają.To jeszcze jedna z ich rozlicznych zalet prócz niebywałej inteligencji i faktu, żezrobią wszystko dla żelek Haribo.Dosłownie wszystko.Mężczyzna dowiedział się o tym zupełnym przypadkiem odpoznanego w areszcie zoofila, któremu aż się oczy zaświeciły, gdy zobaczył w dłoniwspółwięznia brudnego gumisia. Nikt nie zrobi ci tak dobrze jak horda szczurów przekonana, że masz żelki powiedział wtedy.I miał rację.Jeszcze nikt żadna gwiazda filmu, sceny czy estrady nie zrobiłmężczyznie tak dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]