[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Unikał biur, ministerstw, Kwestury i tympodobnych instytucji.Tak kierował swym życiem, abywszystkie oficjalne sprawy załatwiał mu służący.Osobiściewystępował tylko w ostateczności i to bardzo niechętnie.Nicteż dziwnego, że wiadomość o odwiedzinach komisarza policjikryminalnej przyjął bez entuzjazmu.Parę razy obrócił w palcach bilet wizytowy, zdjął jedwabnyszlafrok, włożył marynarkę i spoglądając z kwaśną miną nalokaja, powiedział:  No cóż.Poproś tego pana do salonu.Bonetti wszedł do dużego pokoju, urządzonego zdziewiętnastowieczną elegancją, z nielicznymi akcentaminowoczesnego umeblowania, które niezbyt harmonizowały zcałością.Na ścianach portrety przodków i dwa holenderskieobrazy w ciężkich złoconych ramach.Duże kryształowe wazonypełne kwiatów, serwantka z porcelaną, lampy z malowanymiabażurami.Komisarz przeszedł się po salonie, przystanął przed dziełamiholenderskich mistrzów i, swoim zwyczajem, wyjął z kieszenicygaro.W tej chwili skrzypnęły drzwi. Proszę mi wybaczyć  powiedział z uprzejmymuśmiechem Vitallini  Proszę mi wybaczyć, że kazałem panuczekać, ale nie byłem przygotowany na pańskie odwiedziny.Proszę, niechże pan będzie łaskaw siadać, panie komisarzu. Bonetti przybrał zażenowany wyraz twarzy  To raczej japowinienem przeprosić za to niespodziewane najście, tak sięjednak złożyło, iż nie miałem możności uprzedzić pana. Napije sie pan komisarz czegoś? Nie.Bardzo dziękuję.Przed przyjściem tutaj spotkałemznajowego i zaszliśmy na kawę. To może kropelkę koniaku albo Martini? Nie, nie.niech się pan nie trudzi.Ja unikam alkoholu.Wątroba.Vitallini doszedł do wniosku, iż wywiązał się należycie zobowiązków gospodarza.Postanowił wyjaśnić sytuację i jak najprędzej pozbyć się tego człowieka. Domyślam się, paniekomisarzu, że ma pan do mnie jakąś sprawę  powiedział,wyjmując z kieszeni złotą papierośnicę.Twarz Bonetti ego rozjaśnił dobrotliwy, jowialny uśmiech.Nie myli się pan.Tak, rzeczywiście, zdecydowałem się panaodwiedzić, aby prosić o pewne informacje w sprawie, którąobecnie prowadzę. Informacje?  zdziwił się Vitallini  Jakichż ja mogę panuudzielić informacji? Zapewniam pana, że nie mam nicwspólnego ze sprawami kryminalnymi.Nawet nie czytuję wgazetach kroniki policyjnej.Mnie te rzeczy zupełnie nieinteresują. Wierzę, wierzę  zapewnił Bonetti  Ale zapewne panuwiadomo, że została zamordowana pańska znajoma, signoraManganello. Och, to była zupełnie przelotna znajomość.Rzeczywiściesłyszałem o tym pożałowania godnym wypadku  Vitallinizapalił papierosa i w zamyśleniu wypuścił dym nozdrzami Straszne rzeczy teraz się dzieją na świecie.Rzeczywiście, żehomo homini lupus est.W obecnych czasach życie człowiekanic nie znaczy. Więc znał pan panią Manganello  wrócił do tematuBonetti. Bywała u pana?Vitallini jakby się chwilę zawahał. Tak  powiedział wolno Tak.Zdaje się, że kiedyś u mnie była. Ma pan wątpliwości co do tego? Nie, nie.Ta pani odwiedzała mnie kiedyś. W jakich celach? O, jest pan bardzo niedyskretny, panie komisarzu.Wcelach towarzyskich, oczywiście.Bonetti bezradnym ruchem rozłożył ramiona. Niestety,taki już mój los.Niedyskrecja jest ściśle związana z moją pracą.Albo sam bywam niedyskretny albo innych zmuszam doniedyskrecji.Smutne. Nawet bardzo smutne  przyznał Vitallini i westchnąłwspółczująco.Bonetti wydmuchał chmurę cygarowego dymu i powiedział:  Tak się złożyło, że właśnie ja prowadzę śledztwo w sprawiezamordowania pani Manganello, a ponieważ to była pańskaznajoma. Mówiłem już przecież, że to była zupełnie przypadkowa,przelotna znajomość  zniecierpliwił się Vitallini. Tak  Bonetti pokiwał głową  No, cóż.to są rzeczydosyć względne. Przypadkową, przelotną znajomość różniemożna interpretować.Zależy, co kto przez takie określenierozumie.Vitallini nieznacznie poruszył ramionami.Nie będziemy sięchyba, panie komisarzu, bawić w jakieś sofistyczne rozważania.Powiedziałem to w znaczeniu zwyczajnym, potocznym. Tak, tak, oczywiście.Chciałbym pana zapytać, jakie jestpańskie zdanie o pani Manganello? Moje zdanie? %7ładne.Wszystko, co mogę powiedzieć, tochyba to, że była to bardzo ładna kobieta. Tak.Nawet po śmierci  powiedział cicho Bonetti  Czycoś bliższego mógłby mi pan o niej powiedzieć.Proszępamiętać o tym, że każdy szczegół w śledztwie może być ważny.Vitallini potrząsnął głową. Niestety, muszę panarozczarować, panie komisarzu.Na temat pani Manganello nicpanu powiedzieć nie potrafię. I nic pan nie wie, ani o jej wrogach ani o jej przyjaciołach? Nie.Rozległo się gwałtowne ujadanie kilku psów.Bonettipodniósł głowę.Widzę, że pan trzyma tu całą psiarnię. Lubię psy  uciął krótko Vitallini.Bonetti udał.że nie zauważył niechętnego tonu, jakim zostaływypowiedziane te słowa.Ciągle jowialnie się uśmiechał.Jarównież bardzo lubię psy.Chętnie obejrzałbym pańskichpupilów. Nie sądzą, żeby to pana mogło interesować  Vitallini zcoraz większym wysiłkiem odgrywał rolę uprzejmegogospodarza.Bonetti nie nalegał.Wyjął z kieszeni fotografią MagdyWolskiej. Czy pan zna tę osobę? Nie.Nigdy nie widziałem tej twarzy.  Szkoda.To znajoma pani Manganello.Sądziłem, że możepan zna ją także. Nie.Ja w ogóle, panie komisarzu, nie znam żadnychznajomych pani Manganello.%7łałuję bardzo, ale pan naprawdęniczego się ode mnie nie dowie w tej sprawie.Ja nic nie wiem. Czy pan zna pana Wolskiego?  spytał Bonetti. Czy chodzi panu o tego młodego Polaka? Tak. Znam go.To kolega mojego siostrzeńca.Sympatycznymłodzieniec. A pan Wolski znał panią Manganello? Nie wiem.Być może, że ją tu kiedyś u mnie spotkał.Jużnie pamiętam. Tak.Z wiek iem człowieka pamięć coraz bardziej zawodzi Bonetti westchnął i podniósł się z fotela  Nie będę już panuzabierał więcej czasu.Dziękuję i przepraszam za najście.Aha,dobrze, że sobie przypomniałem.Mam dla pana pozdrowieniaod pana Nordena.Rozmawiałem z nim przed paroma dniami.Dłuższy czas gawędziliśmy sobie.Strzał był celny.Vitallini zbladł gwałtownie i przez chwilę niemógł wydobyć głosu. Nie znam żadnego Nordena.Nie wiem,o kim pan mówi  powiedział z wysiłkiem i poruszył grdyką,jakby mu coś twardego uwięzło nagle w gardle.Bonetti ukłonił się  Do widzenia panu, signor Vitallini.Sądzę, że dobrze by było, gdyby pan zaczął zażywać jakiśpreparat fosforowy.To wzmacnia pamięć.A rivederci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •