[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprowadzono go przez ogród, anastępnie przez cienisty korytarz.Kamienne płyty cudownie chłodziły obolałe stopy chłopca.Weszli po schodach i nagłe Szasta znalazł się w jasnej, przestronnej i przewiewnej komnacie.Wszystkie okna były otwarte i wszystkie wybiegały na północ, tak \e nie docierał tu \ar letniegodnia.Na posadzce le\ał dywan o barwach tak pięknych, \e trudno było je do czegokolwiek przy-równać, a kiedy szedł po nim, wydawało mu się, \e stąpa po grubej warstwie delikatnego mchu.Pod ścianami stały niskie sofy zarzucone bogato haftowanymi poduszkami.Komnata pełna byłaludzi; niektórzy pomyślał Szasta wyglądali bardzo dziwnie.Nie miał jednak czasu zastanowićsię, co w nich dziwnego, gdy\ na jego widok podniosła się z sofy najpiękniejsza pani, jakąkiedykolwiek widział, podeszła do niego, zarzuciła mu ręce na szyję, pocałowała i powiedziała: Och, Korinie, Korinie, jak mogłeś! Przecie\ jesteśmy tak bliskimi przyjaciółmi od czasu śmiercitwojej matki! A co powiedziałabym twojemu ojcu, gdybym wróciła bez ciebie? Przecie\ mogłoby ztego powodu dojść do otwartej wojny między Archenlandią i Narnią, a od niepamiętnych czasów\yjemy w przyjazni.Bardzo nieładnie postąpiłeś, mój przyjacielu, bardzo nieładnie. Najwyrazniej mylą mnie z jakimś królewiczem z Archenlandii, gdziekolwiek to jest pomyślałSzasta. To muszą być Narnijczycy.Ale gdzie jest ten prawdziwy Korin? Gdzie byłeś, Korinie? zapytała pani, wcią\ trzymając ręce na ramionach chłopca. Ja.ja nie wiem wyjąkał. O to właśnie chodzi, Zuzanno rzekł król. Nie mogłem z niego nic wyciągnąć: ani prawdy, ani zmyślenia. Wasze wysokości! Królowo Zuzanno! Królu Edmundzie! rozległ się jakiś głos i kiedy Szastaodwrócił głowę, by zobaczyć, kto mówi, a\ go zatkało z wra\enia.Głos nale\ał bowiem do jednej zowych niezwykłych istot, które spostrzegł kątem oka, gdy wchodził do komnaty.Był tomłodzieniec tego samego wzrostu co Szasta, lecz chocia\ od pasa w górę przypominał człowieka, tonogi miał gęsto owłosione jak koza i tego samego kształtu co koza, a na domiar wszystkiego miałkozie kopytka i ogon, czerwonawą twarz, spiczastą bródkę i dwa małe ró\ki.Był to po prostu faun,istota, jakiej Szasta nigdy jeszcze nie widział ani w \yciu, ani na obrazku.Nie sądzę, by nawet oniej kiedykolwiek słyszał.A jeśli czytaliście opowieść pod tytułem Lew, Czarownica i stara szafa,miło wam będzie, gdy się dowiecie, \e był to ten sam faun, pan Tumnus, którego spotkała siostrakrólowej Zuzanny, Aucja, kiedy znalazła się w Narnii po raz pierwszy.Teraz był jednak o wielestarszy, poniewa\ w tym czasie Piotr, Zuzanna, Edmund i Aucja rządzili ju\ Narnią od wielu lat. Wasze wysokości! powtórzył faun. Jego mała wysokość dostał pora\enia słonecznego.Spójrzcie tylko na niego! Przecie\ jest zupełnie oszołomiony.On w ogóle nie wie, gdzie sięznajduje!I wówczas, oczywiście, wszyscy przestali Szastę besztać i zadawać mu pytania, uło\ono gotroskliwie na sofie, pod głowę podło\ono mu poduszki, podano mro\ony sorbet w złotym pucharzei powiedziano, aby sobie spokojnie odpoczywał.Nic podobnego nie zdarzyło się dotąd Szaście w ciągu całego \ycia.Nigdy sobie nawet niewyobra\ał, \e mo\na le\eć na czymś tak wygodnym jak ta sofa,i pić coś tak pysznego jak ten sorbet.Le\ał więc cicho i nadal rozmyślał, co stało się z pozostałymitowarzyszami wędrówki, jak tu uciec i spotkać się z nimi przy Grobowcach, i co się stanie, gdypojawi się prawdziwy Korin.Ale teraz, gdy było mu tak wygodnie i miło, nie przejmował się ju\zbytnio \adnym z tych kłopotliwych problemów.A mo\e nieco pózniej będzie te\ coś dobrego dojedzenia?Zgromadzeni w przewiewnej komnacie członkowie narnijskiego poselstwa bardzo go zaciekawili.Oprócz fauna były tam dwa karły (takich istot te\ nigdy jeszcze nie widział) i olbrzymi kruk.Pozostali byli ludzmi dorosłymi, ale młodymi i wszyscy mieli o wiele przyjemniejsze twarzei głosy ni\ większość Kalormeńczyków.Wkrótce zainteresowała go te\ rozmowa, jaką prowadzili
[ Pobierz całość w formacie PDF ]