[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Locke z Jeanem z ulgą przyjęli chwilę, gdywreszcie przestał zanosić się płaczem i stracił przytomność.2Kiedy Sokolnik z Karthainu się ocknął, le\ał rozciągnięty na wznak napodłodze rudery.W powietrzu unosił się zapach krwi.Krwi Vestris.Zamknąłoczy i się rozpłakał. Jest związany, panie Lamora  powiedział Ibelius.Odkąd konował doszedł do siebie po zaklęciu rzuconym przez więzimaga,a\ rwał się do tego, \eby go skutecznie unieruchomić.Wyszukali gdzieś zJeanem \elazne kołki, które następnie powbijali w podłogę i sznurami zpodartej pościeli przywiązali do nich czarownika za kostki i nadgarstki.Mniejszymi kawałkami płótna obwiązali mu wszystkie palce z osobna, tak \eteraz ledwie mógł nimi poruszać. Zwietnie  ucieszył się Locke.Jean siedział na sienniku i zapadniętymi oczami wpatrywał się tępo wwięznia.Locke te\ stanął nad więzimagiem, przy jego stopach.Patrzył na niegoz nieskrywaną odrazą.W szklanym słoju płonął zanurzony w oleju knot.Ibelius przykucnął nadnim, nagrzewając sztylet.Rzadki, brunatny dym snuł się a\ pod sufit. Musicie być głupcami, jeśli chcecie mnie zabić  wykrztusił targanyszlochem Sokolnik. Moi bracia się zemszczą.Pomyślcie o tym. Nie zamierzam cię zabić  odparł Locke. Zagramy w grę, którą na swój u\ytek nazwałem  Krzycz, skurwielu, dopóki nie odpowiesz mi na wszystkiepytania". Jak chcesz.Kodeks naszego bractwa nie pozwala mi zdradzić klienta. Ju\ dla niego nie pracujesz, złamasie.Nigdy więcej nie będziesz dlanikogo pracował. Gotowe, panie Lamora  odezwał się Ibelius.Więzimag wykręcił szyję i spojrzał na konowała.Z wysiłkiem przełknąłślinę.Oblizał wargi.W panice rozejrzał się po pokoju. O co chodzi?  Locke ostro\nie wziął sztylet z rąk Ibeliusa.Ostrze jarzyłosię czerwienią. Boisz się ognia? Czemu\ to?  Uśmiechnął się od ucha doucha, ale w tym uśmiechu nie było cienia wesołości. Tylko ogień ocali cięprzed wykrwawieniem się na śmierć.Jean wstał z siennika i uklęknął na lewej ręce Sokolnika.Dłoniąprzygwozdził mu nadgarstek do ziemi.Locke bez pośpiechu stanął nad nim.Wjednej ręce trzymał toporek, w drugiej roz\arzony sztylet. Jestem wielkim zwolennikiem tego rodzaju działań, w teorii.powiedział Ibelius. W praktyce jednak wolałbym się.ulotnić. Ale\ naturalnie, mistrzu Ibeliusie  odparł Locke.Kotara w wejściu zaszeleściła.Konował zniknął. Posłuchaj  ciągnął Locke. Wiem, \e zabicie cię byłoby nierozwa\ne.Chcę jednak, abyś w przyszłości, kiedy jakoś doczołgasz się do Karthainu,stanowił \ywą przestrogę dla swoich rozpieszczonych, po  rypanych,aroganckich kumpli.Chcę, \ebyś skurwielom uświadomił, co im się mo\eprzydarzyć, jeśli zadrą w Camorrze z czyimiś przyjaciółmi.Toporek opadł ze świstem.Ostrze odcięło Sokolnikowi mały palec lewejręki.Więzimag wrzasnął. To za Nazcę  powiedział Locke. Pamiętasz Nazcę?Uderzył drugi raz.Trysnęła krew.Palec serdeczny potoczył się po ziemi. Za Calo.Następne cięcie.Zrodkowy palec.Sokolnik szarpnął się w więzach,przekręcając głowę z boku na bok. Za Galdo.Mówią ci coś te imiona, panie więzimagu? Te przypisy dotwojego pierdolonego kontraktu?! Dla mnie to byli \ywi ludzie.O właśnie,teraz ten palec, którym próbujesz ruszyć.To będzie za Pędraka.Właściwie zaPędraka powinienem ci obciąć mały palec, ale srał to pies.Toporek znów przeciął powietrze.Lewy palec wskazujący dołączył do bracina krwawym wygnaniu. A teraz reszta.Za mnie i za Jeana.3To była \mudna robota.Kilka razy musieli od nowa nagrzewać sztylet, \eby rzetelnie przypalić wszystkie rany.Zanim skończyli, Sokolnik był na wpółobłąkany z bólu; miał zamknięte oczy i kurczowo zaciśnięte szczęki.Powietrzew zamkniętej przestrzeni cuchnęło osmalonym mięsem i przypaloną krwią. A teraz. oznajmił Locke, sadowiąc się na piersi czarownika  terazsobie porozmawiamy. Nie mogę.Nie wolno mi.zdradzać tajemnic klienta. Ty ju\ nie masz klienta.Nie słu\ysz capie Razie.Raza wynajął więzi maga, a nie pozbawionego palców dziwoląga, którego najlepszym kompanemjest zdechłe ptaszysko.Pozbawiając cię palców, uwolniłem cię od zobowiązańwobec Razy.Tak to widzę. Wal się. No dobrze.Skoro wolisz, \eby bolało. Locke uśmiechnął się i rzuciłsztylet Jeanowi, który zaczął go rozgrzewać nad płomieniem. Gdybyś byłzwykłym mę\czyzną, zagroziłbym, \e teraz ober\nę ci jaja; mógłbym potem dowoli dowcipkować o eunuchach, ale podejrzewam, \e ciebie by to nie ruszyło.Bo ty nie jesteś zwykłym mę\czyzną.Dlatego myślę, \e je\eli mam cię zranićtak, \eby naprawdę zabolało, muszę ci obciąć język.Więzimag wybałuszył oczy.Wargi mu zadr\ały. Błagam. wyszeptał. Zmiłuj się, na bogów.Litości! Moje bractwoistnieje po to, by słu\yć innym.Ja musiałem realizować umowę! W momencie, gdy ta umowa objęła moich przyjaciół, przekroczyłeś swojeuprawnienia. Proszę. Nie.Wytnę ci język i przypalę ranę, a ty będziesz się tu wił na podłodze.Zrobię z ciebie niemowę.Podejrzewam, \e bez palców mógłbyś jeszcze rzucićjakieś zaklęcie.Ale bez języka? Błagam! Mów.Powiedz mi to, co chcę wiedzieć. Bogowie. wyszlochał Sokolnik. Wybaczcie mi.Pytaj.Pytaj, o cochcesz. Je\eli złapię cię na kłamstwie, najpierw będą jaja, potem język.Nieprzeceniaj mojej cierpliwości.Dlaczego capa Raza chce naszej śmierci? Chodzi o pieniądze.O forsę z waszego skarbca.Znalazłem go, kiedyzacząłem was śledzić.Z początku chciał was u\yć tylko do odwrócenia uwagiBarsaviego, ale kiedy się dowiedział, ile nakradliście, chciał zdobyć tepieniądze, \eby.\eby mi zapłacić.Wystarczyłoby prawie na cały miesiącmoich usług.Przez ten czas zaprowadziłby w mieście nowy porządek. Zamordowałeś moich przyjaciół, a potem próbowałeś zamordować tak\emnie i Jeana, dla monet z naszego skarbca? Wyglądasz na człowieka, który długo chowa urazę  odparł szeptemSokolnik. Czy to nie zabawne? Uznaliśmy, \e bezpieczniej będzie pozbyć sięwas wszystkich.  Słusznie.Lecimy dalej: capa Raza, Szary Król.Co to za kutafon? Anatolius. Naprawdę tak się nazwa? Luciano Anatolius? Tak, skąd wiesz? Słuchaj, łajzo jedna, to ty masz odpowiadać na moje pytania, nieodwrotnie.Czego chciał od Barsaviego? Tajny Pakt.Zawarcie Tajnego Paktu nie przyszło łatwo i było okupionekrwią wielu ludzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •