[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Powiedziałem, że mogę skończyć z wyścigami.Mówiłem serio.Jestem ojcem i poczuwam się do odpowiedzialności.Odpowiedzialności? Chociaż chyba zawsze tak się zachowywał.Zaproponował jej posadę, choć nie miała kwalifikacji.Czuł się do tegozobowiązany ze względu na długoletnią przyjazń.Jednak na tym nie możnabudować przyszłości. Rób, jak chcesz. Powiedziałem coś nie tak? Chciałaś, żebym zrezygnował, a terazjesteś zła? Wiem, że wyścigi są dla ciebie ważne.Lubisz rywalizację, taki jużjesteś i nic w tym złego.Dzięki temu odniosłeś sukces. Już to mówiłaś.Lucy Ann, to nie dlatego.Przekręciła się na bok, przycisnęła palce do jego ust. Zostawmy to.Musisz odpocząć, żeby jutro być w formie.Nie ulegnie pokusie i nie powie tak , nie będzie się teraz przejmowałakonsekwencjami.Tylko że Elliot obejmuje ją, pieszczotliwie gładzi poplecach.Powoli zaczęła się rozluzniać. Wiesz, masz rację. Jak przez mgłę dotarł do niej głos Elliota. W czym? zapytała sennie.120RLT Lubię wygrywać.Poczekaj, to nie tak.Muszę wygrywać.Otworzyła oczy.Nie uciekną przed tą rozmową. Ludzie dzielą się na tych, którzy znają fizyczny ból, i na tych, którzynigdy go nie doświadczyli.Bicie. Z trudem przełknął ślinę. Bicie cię zmienia.Możesz się otrząsnąć,iść dalej, ale chwila, kiedy człowiek się złamie i zacznie prosić o łaskę, nazawsze go zmienia. Mówił spokojnie, lecz widziała, ile go to kosztuje.Położyła rękę na sercu Elliota, przycisnęła usta do jego ramienia. Och, Boże. Nic nie mów.Jeszcze nie. Splótł z nią palce. Zawsze myślimy, żejesteśmy twardzi, że wytrzymamy, gdy ktoś zamierza się pasem, butem,gałęzią czy ręką.Wmawiamy sobie, że damy radę, wygramy.Leżała nieruchomo, ledwo oddychając.Zawsze wiedziała, że tak było,widziała ślady na jego ciele, choć nigdy się nie skarżył.Serce się jej krajało.Tyle się nacierpiał, przeżył koszmar.Nie chciał jej współczucia, tak jakwtedy, więc milczała. Temu, który bije mówił bez emocji, jakby w ten sposób dystansowałsię od przeszłości nie chodzi o sprawianie bólu, ale o posłuszeństwo.Poddanie.Westchnęła mimowolnie. Ale już jest dobrze.Zcigając się, mam szanse wygrać.Już nikt mnienie pognębi.Nigdy.Wstrzymała oddech.Co teraz? To nie moment na rozmowę oprzyszłości ani na to, żeby zostawić go i pójść do siebie.Dotąd zawszewiedziała, jak mu pomóc.Teraz nie miała pojęcia.Elektroniczna niania zakwiliła, oboje podskoczyli.Lucy Ann nie byłapewna, które z nich odczuło większą ulgę.Ona czy Elliot.121RLTSiedział w zatłoczonej knajpce w pobliżu toru, ale prawie nie jadł.Doniewielkiego księstwa przyjechało ponad dwieście tysięcy osób, by obejrzećsłynny wyścig w Monte Carlo.Lubił się tu ścigać, tor poprowadzony wąskimiulicami, pełen ostrych zakrętów i o dużej różnicy poziomów należał donajbardziej wymagających.Zawsze czuł podniecenie i ogromny zastrzykadrenaliny.Dziś brakowało mu energii i entuzjazmu, pewnie z niewyspania.Wciąż miał w uszach słowa Lucy Ann.Zarzuciła mu, że szuka wyzwań,że ona też jest wyzwaniem.Cholera, przecież chodzi o ich wspólnąprzyszłość.Wymówił się i odszedł od stolika.Potrzebował powietrza.Przestrzeni.Wyszedł na tylne patio.Było pusto, bo wszyscy wylegli na ulicę iobserwowali tłumy kibiców.Tu wśród drzewek oliwnych i krzewów róża-nych było spokojnie i cicho.Przy stoliku dostrzegł pułkownika Salvatorego.Pisał esemesa.Obokjego syn grał w Game Boya.Dlaczego nie zauważył ich wcześniej? Dodiabła, coś dzisiaj za bardzo buja w obłokach.Pułkownik powiedział coś dochłopca, wstał i ruszył w stronę Elliota.Nie odrywał oczu od telefonu.Zawsze miał podzielność uwagi.Nigdy nic mu nie umknęło.Schował telefon i skinął na Elliota. Trudno nam usiedzieć w miejscu zagadnął dyplomatycznie dlategowyszliśmy sobie pograć. Tu jest dużo przyjemniej odparł w podobnym tonie Elliot. Chętnieskorzystałbym z pana rad w kwestiach wychowawczych. Czemu nie popytasz kumpli? Są rodzicami od niedawna. Podobnie jak on.Stara się, ale wciążdrepcze w miejscu. Pana syn jest starszy. Ze względu na pracę rzadko go widuję, więc marny ze mnie doradca.122RLT Czyli przede wszystkim powinienem spędzać z dzieckiem więcejczasu. Chyba tak. Popatrzył na syna pochłoniętego grą. Prezenty nie wynagrodzą nieobecności, chociaż właściwie wybranegry są doceniane. Powiem szczerze, nie wyniosłem z domu dobrego wzoru ojca.Miałemtylko pana.Salvatore uniósł brwi.Nie spodziewał się takiego komplementu. Hm.dziękuję wykrztusił. To jaką da mi pan radę? Nie schrzań. Nie schrzań? Po prostu? Mam przeliterować? Uśmiechnął się, po chwili spoważniał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]