[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak dotąd napisał, czy też raczej należałoby powiedzieć nabazgrał, jedną kartkę:Dear Ella, tutaj jest super, naprawdę, jezioro jest wielkie i są takie kanały i wysepki,można pływać łódką i robić różne zawody.Wczoraj szukaliśmy skarbu i moja drużynaznalazła.Było super, naprawdę.Najpierw znalezliśmy wyspę, a potem ukryty skarb, tooczywiście nie był żaden skarb, tylko tak na niby.Chodziło o to, żeby szukać i znalezć.W moim namiocie jest nas sześciu, tylko raz są pobiliśmy.Aha, wszedłem na szkło imiałem przylepiony plaster, ale już nie kuleję.Ciekawe, jak Alona sobie radzi na kursie?Wasz AlekMimo znacznej odległości postanowiła pojechać samochodem, gdyż nie cierpiała latać.Kiedy powiedziała o tym Andrew, przestraszył się nie na żarty.- Wybierasz się w taką podróż w twoim stanie?- A dlaczego nie, przecież nie jestem na nic chora, całkiem dobrze się czuję.- Ale to może zaszkodzić dziecku. Zaczyna mnie traktować jak opakowanie dla przyszłego potomka - pomyślała z nagłąniechęcią.- Dziecko ma się dobrze, żadna krzywda mu się nie dzieje i nie chcę na ten temat więcejrozmawiać.- Więc chociaż uważaj na siebie - poprosił nieśmiało.- To ci mogę obiecać.Usłyszała ciężkie westchnienie w słuchawce.A jak już zobaczysz się z Alekiem, spytaj go, co myśli o przeprowadzce do domu zogrodem.- Jak to? - spytała zdumiona.- Do jakiego domu?- To jest też pytanie do ciebie, czy w naszej sytuacji dom pod Nowym Jorkiem nie byłbylepszym rozwiązaniem niż mieszkanie w wieżowcu.Ja już zasięgnąłem języka, że tak powiem,dzwoniłem do kilku nowojorskich agencji nieruchomości.Wnioski są takie: Manhattan jestszaleńczo drogi, a poza tym to wyspa, wszędzie trzeba się przeprawiać przez te mosty, alepodobno Brooklyn się bardzo rozwinął, stał się wręcz modny.To w miarę blisko, tylko przezrzekę, i ceny na naszą kieszeń.Gdybyś jednak miała coś przeciw Brooklynowi, to noże naprzykład Westchester County? Słyszałem, że są w nim naprawdę ładne domy, dużo zieleni ipotrzebowałabyś tylko trzydzieści, czterdzieści pięć minut na dojazd do pracy.Ja jeszcze niewiem, gdzie się zaczepię, ale to sprawa drugorzędna.Ty jesteś najważniejsza. Nie, najważniejsze jest dziecko - pomyślała z goryczą.Milczała długą chwilę.- Widzę, że nie jesteś zachwycona moim pomysłem - odezwał się wreszcie Andrew.- Nie wiem jeszcze, zaskoczyłeś mnie.muszę to przemyśleć.- Oczywiście, przyjadę na początku września i wtedy się tym zajmiemy.Ja tutaj powolizwijam swoje interesy.Elizabeth znowu zamilkła.- A może zmieniłaś zdanie i już mnie nie chcesz w Nowym Jorku? - spytał niby żartem.- Ciągle mnie zaskakujesz, można od tego dostać zawału.- Obiecałem ci przecież, że wyjadę ze Lwowa.- Wiem.- Nadal tego chcesz?- Tak.Myślała potem o tej rozmowie, analizowała każde niemal zdanie.On nie powiedział przyjadę do Nowego Jorku , tylko wyjadę ze Lwowa To musiała być trudna decyzja, po raztrzeci miał zmienić swoje życie, a nie był już człowiekiem młodym.Czy powinna, czy ma prawotego wymagać Ma, bo to jedyny sposób, żeby mogli być wreszcie razem.Miała jechać sama, ale w ostatniej chwili Alona postanowiła jej towarzyszyć.Wnieprzerwanym strumieniu aut wydostały się z Nowego Jorku, niestety na autostradzie też niebyło lepiej.- Wy wszyscy tak wolno jezdzicie, chociaż macie superdrogi - powiedziała dziewczyna -a u nas na Ukrainie, na tych wertepach, ci nowi biznesmeni lecą na złamanie karku.Elizabeth uśmiechnęła się.- Tutaj przekroczenie prędkości to poważne wykroczenie.Na autostradzie jesteśśledzona z ziemi z powietrza.Był nawet taki przypadek, że jeden z bliskich współpracownikówprezydenta nie chciał się zatrzymać, bo się bardzo śpieszył na ważne spotkanie.Policja godogoniła, skuła kajdankami i nawet jego szef nie miał nic do gadania.- Prezydent nie miał nic do gadania? - zdumiała się Alona.- U nas, jak jedzie ktoś z jegoświty, to zamykają ulice.- W końcu nauczycie się demokracji.- Kiedy my się nauczymy - odrzekła kwaśno - na święty nigdy.Jazda była dość monotonna, Alona włączyła muzykę, ale Elizabeth nie była jejmiłośniczką.Z przyjemnością słuchała Nory Jones, nie znosiła natomiast Madonny, którąAlona uwielbiała.- Chciałabym być taka jak ona - powiedziała.- Chodzi ci o wygląd czy karierę?- I o jedno, i o drugie.Ona jest super.Szczególnie jej ostatnie piosenki.Elizabeth dotknęła policzka dziewczyny.- Ty jesteś super, kochanie.Zliczna, mądra, wrażliwa.Ona to tylko wytwór popkultury,jak Shrek i jego przyjaciel osioł.Alona roześmiała się głośno.- Pani jak coś powie! To ja jestem jak Shrek, albo lepiej jak ten osioł.Tak na mnie tutajpatrzą.- Co ty opowiadasz, kto tak na ciebie patrzy?- Poza panią wszyscy.Elizabeth odwróciła głowę w jej stronę.- Naprawdę tak myślisz?- A co było z moją wizą? Nie chcieli przedłużyć, dopiero pani mama załatwiała przezjakichś znajomych urzędników.Nikt mnie tu nie chce, nawet nie wiedzą, gdzie leży Ukraina.WAfryce czy w Azji, dla nich bez różnicy.Chwilę jechały w milczeniu.- Wiesz, Alonko, to dość skomplikowane, ten proces zamykania się Ameryki na światrozpoczął się jakiś czas temu, jakby nastąpiła epidemia zatrzaskiwania drzwi.Na pewno ma nato duży wpływ tragedia z jedenastego września.Obcych traktuje się nieufnie.- Ale co ja bym tej Ameryce miała złego zrobić? - spytała z żalem.- Nic, absolutnie nic.Zatrzymały się na lunch w przydrożnej restauracji.Zamówiły frytki i rybę, ale rybamiała smak wysuszonej podeszwy i Elizabeth nie była w stanie jej przełknąć.Poprosiła o kawę.- Taka dziewczyna jak ty na pewno niejednemu chłopakowi wpadła w oko - odezwałasię, chcąc podtrzymać rozmowę.- A ty? Masz kogoś?Alona pokręciła przecząco głową.- Chcę zobaczyć kawałek świata, chcę się uczyć, a nie zmieniać zasrańcom pieluchy.Dosyć się nazmieniałam swoim braciom i siostrom.- Od samego zakochania pieluch się nie zmienia, do tego jeszcze długa droga - odrzekłazaskoczona jej odpowiedzią.- Ja tam swoje wiem.Po raz kolejny Elizabeth zdała sobie sprawę, jak różne są ich sposoby myślenia,zupełnie jakby żyły w innych czasach.%7ładna młoda Amerykanka niczego takiego by niepowiedziała, nie pomyliłaby seksu z uczuciem.Tutaj seks bez żadnych ograniczeń uprawiały jużnastolatki i nikogo to nie szokowało.Do obozowiska nad jeziorem Winnipesaukee dotarły póznym popołudniem.Pośródwysokich drzew iglastych, nad samą wodą, rozbito namioty, które przypominały wielkie zielonekapelusze.Alek zdumiał się na ich widok, bo Elizabeth, chcąc mu zrobić niespodziankę, nieuprzedziła go o swoim przyjezdzie.Z jednej strony bardzo się cieszył, ale z drugiej najwyrazniejmiał obawy, czy koledzy nie uznają go za maminsynka.Okazało się, że innych skautów, jakdotąd, nikt z rodziny tutaj nie odwiedzał.Poszli we trójkę na spacer wzdłuż brzegu jeziora, wiatr pachnący igliwiem owiewał jejtwarz i po długiej jezdzie samochodem w niezwykłym skwarze było to bardzo przyjemne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]