[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Walker siedziaÅ‚ z posÄ™pnÄ… minÄ… za biurkiem.Nic mu siÄ™ nieukÅ‚adaÅ‚o.Najpierw poniósÅ‚ klÄ™skÄ™ w sprawie brylantów Henea­ge'a, choć wiedziaÅ‚, że ukradÅ‚ je ten Å‚obuz Grant, Horne, Dilleyczy jak mu tam.Nie dalej jak kilka dni temu baronet RatcliffeHeneage grzmiaÅ‚ na niego, że to nikt inny jak Grant ukradÅ‚ bry­lanty, wiÄ™c jeÅ›li on, Walker, jest wart swojej pÅ‚acy, to powinienjuż znalezć na to dowody.Walker byÅ‚ skÅ‚onny siÄ™ z nim zgodzić, ale klejnoty znikÅ‚y,jakby zapadÅ‚y siÄ™ pod ziemiÄ™.JeÅ›li rzeczywiÅ›cie ukradÅ‚ je Grant,Å‚atwo mógÅ‚ namówić kogoÅ›, żeby za odpowiedniÄ… zapÅ‚atÄ… prze-szlifowaÅ‚ kamienie.Wtedy wystarczyÅ‚o wprowadzić je na rynekrazem z klejnotami, które Grant sprowadzaÅ‚ w dużych iloÅ›ciachz poÅ‚udniowej Afryki, by jeszcze powiÄ™kszyć swoje bogactwo.MiaÅ‚ też sprawÄ™ trzech morderstw dokonanych na dzieciach.Na East Endzie pojawiÅ‚ siÄ™ nowy potwór, nie mniej przerażajÄ…cyniż Kuba Rozpruwacz.MusiaÅ‚ jak najszybciej go znalezć i do­pilnować, żeby zawisnÄ…Å‚ na stryczku.Po obejrzeniu trzech zbez­czeszczonych ciaÅ‚ Walker byÅ‚ gotów powiesić tÄ™ bestiÄ™ oso­biÅ›cie.Niestety, nie miaÅ‚ żadnych poszlak.ZwÅ‚oki jakby z niebaspadÅ‚y, bo ani policyjny lekarz, ani posterunkowi, którzy badaliteren, nie wnieÅ›li dosÅ‚ownie nic, co miaÅ‚oby znaczenie.Walker ciężko westchnÄ…Å‚.NajchÄ™tniej rozwiÄ…zaÅ‚by jakÄ…Å› Å‚a­twÄ…, a przy tym efektownÄ… zagadkÄ™, żeby jego przeÅ‚ożeni za- czÄ™li mówić  poczciwy stary Walker" zamiast  ten idiota Wal­ker" lub nawet gorzej.DoszedÅ‚ wÅ‚aÅ›nie do tego miejsca w swych smutnych rozwa­Å¼aniach, gdy Bates uchyliÅ‚ drzwi i wetknÄ…Å‚ w szparÄ™ swój pa­skudny Å‚eb.- To on, szefie.Chce pana widzieć.Czy pan też chce go wi­dzieć?- Kogo, Bates, kogo?- Wie pan, szefie.Dilleya, Horne'a, Granta czy jak mu tam.Tego magika.Jest ubrany jak na bal.Mówi, że bÄ™dzie rozmawiaÅ‚tylko z panem.- Czyżby? A ja wÅ‚aÅ›nie mam go ochotÄ™ przygwozdzić i za­stanawiaÅ‚em siÄ™, jak to zrobić.Dawaj go tutaj, Bates, byle szyb­ko, zanim siÄ™ wÅ›cieknÄ™.- Dobrze, szefie.Tak jest, szefie.TÄ™dy, panie.Grant.Dilley, jak go w myÅ›lach nazywaÅ‚ Walker, wszedÅ‚ do pokoju.Jacobus Grant byÅ‚ przyjacielem książąt i sam nosiÅ‚ przydomekDolarowy Książę.Dilley natomiast byÅ‚ kiepskim prestidigitato­rem, który nosiÅ‚ zle dopasowane odzienie i nie byÅ‚ niczyimprzyjacielem.Inspektor nie wstaÅ‚.Nie zerwaÅ‚ siÄ™, by uniżenie skÅ‚onić gÅ‚o­wÄ™, choć powinien.- O co chodzi? - spytaÅ‚ krótko.- PrzyszedÅ‚ pan przyznaćsiÄ™ do kradzieży klejnotów rodu Heneage'ów, tak?- Ma pan bujnÄ… wyobrazniÄ™, inspektorze - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™Cobie, który postanowiÅ‚ pobawić siÄ™ trochÄ™ sytuacjÄ…, którÄ… nieon stworzyÅ‚.- Rzecz jasna, nie.WnoszÄ™ jednak z paÅ„skiego to­nu, że jeszcze nie znalazÅ‚ pan brylantów.- Rzecz jasna, nie - burknÄ…Å‚ Walker.- Przecież kazaÅ‚ je panprzeszlifować natychmiast po powrocie do Londynu.Ile pan zanie dostaÅ‚? I, na miÅ‚ość boskÄ…, po co je pan ukradÅ‚? Pana po­dobno podlicza siÄ™ w bilionach, nie w milionach.- W amerykaÅ„skich bilionach - poprawiÅ‚ go Cobie.- Niew paÅ„skich.Sam pan przed chwilÄ… powiedziaÅ‚ to, co najważ- niejsze, inspektorze.Po co miaÅ‚bym kraść te kamienie? Kopiepan pod sobÄ… doÅ‚ki.ZresztÄ… mniejsza o to.Szkoda czasu.Przy­szedÅ‚em w zupeÅ‚nie innej sprawie.- A mianowicie? Znowu Å‚apownictwo dotkniÄ™tego biedÄ… po­licjanta? A może nastÄ™pne pożary nad TamizÄ…? Skoro już o tymmowa, to może siÄ™ pan do tego wszystkiego przyznać.- Gdybym tylko wiedziaÅ‚, o czym pan mówi.Nie, inspek­torze, tym razem sprawa jest poważna i dotyczy mnie tylko po­Å›rednio.To dÅ‚uga historia, wiÄ™c myÅ›lÄ™, że powinien pan posÅ‚u­chać.Być może popeÅ‚niÅ‚em zaniedbanie, że nie powiedziaÅ‚empanu o tym wczeÅ›niej.- Wciąż staÅ‚.W pokoju byÅ‚o ciepÅ‚o, wiÄ™czdjÄ…Å‚ swój przetarty szary pÅ‚aszcz, eksponujÄ…c wzorowo skrojo­ny frak.Wobec tak olÅ›niewajÄ…cej elegancji gabinet Walkera wy­daÅ‚ siÄ™ nagle wyjÄ…tkowo obskurny.- Z powodów, które za chwi­lÄ™ krótko zreferujÄ™, jestem zdania, że znam tożsamość czÅ‚owiekanapadajÄ…cego, pozbawiajÄ…cego czci i zabijajÄ…cego maÅ‚e dziew­czynki.O ile wiem, to pan prowadzi tÄ™ sprawÄ™, inspektorze, aleproszÄ™ mnie poprawić, gdybym siÄ™ myliÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •