[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie powinnam kazać im dłużej na siebie czekać - powiedziała Anna.Czuła się rozdarta.Nie było sensu nadal się kłócić.Kompromis i tak nie byłmożliwy.Choć nie zgadzała się z Zofią, czuła, że kuzynka szczerze troszczysię o matkę, a także o nią i o małego Jana Michała.- Cóż, zatem w drogę! - Zofia uścisnęła Annę i dodała: - Lecz jeśli pojawięsię w Haliczu, a wściekli Rosjanie, Polacy lub jedni i drudzy będą deptali mipo piętach, zatapiając zęby w pośladkach, proszę, nie zamknij przed kuzynkądrzwi jej własnego domu!Anna wyobraziła sobie tę scenę i mimo woli parsknęła śmiechem.- Poważnie, Anno, jeśli będziesz musiała stawić czoło Rosjanom, powiedzim, że chroni cię konfederacja.Jeśli pojawią się polscy patrioci, powiedz, żeponad wszystko przedkładasz dobro Polski.Lecz sprzyjaj raczej Rosjanom,kochanie, bo na koniec i tak dziwka zwycięży.Ucałowała kuzynkę w policzek.- Z Bogiem, Aniu.Anna wstała.- Do widzenia.- Jeszcze jedno.- Tak? - spytała Anna, odwracając się.- Zapomnisz o nim, prawda?- Nie spodziewam się zbyt wiele, jeśli chodzi o Jana Stelnickiego.Lecz,Zofio, dlaczego aż tak cię to interesuje?RS357- Interesuje?- Dlaczego tak ci na tym zależy? Powiedz mi: kochasz go? Jak długoczekała, by zadać to pytanie!Zofia przez długą chwilę wpatrywała się w nią, a potem wzruszyłaramionami.- Może i tak.Oto najgorszy koszmar właśnie się ziścił, pomyślała Anna.To dlatego takdługo zwlekała.Bała się tego, co może usłyszeć w odpowiedzi.Nagle zrobiłojej się słabo.- A kiedy przyjechałam do Halicza.?- Dlaczego zachęcałam cię, byś z nim flirtowała? Anna skinęła głową.- To było głupie z mojej strony, przyznaję.Pokłóciliśmy się i nie sądziłam,że twoje zainteresowanie nim mogłoby komukolwiek zaszkodzić.Po razpierwszy posmakowałaś wtedy romansu i.-.i sądziłaś, że naiwna kuzyneczka z Sochaczewa wyda się w porównaniuz tobą nijaka i mało atrakcyjna, tak?- Nie bądz wobec siebie niesprawiedliwa, Anno.- Masz tylu mężczyzn.- Jan jest wyjątkowo atrakcyjny.- Zatem.nadal masz nadzieję go zdobyć?Zofia rozciągnęła wargi w rozmyślnie złośliwym uśmiechu.- A ty nie?Annie zabrakło słów.Na zewnątrz konie przestępowały niespokojnie z nogina nogę, a powóz, który miał zabrać ją daleko od Zofii, czekał.Kusiło ją, bywybiec bez słowa.Opanowała się jednak, zaczerpnęła tchu i stawiła czołokuzynce:- Nie myśl, że cię nie doceniam, Zofio.Jesteś piękna i pełna powabu.Jeślizdołasz zdobyć Jana, niech i tak będzie.Lecz już raz mnie nie doceniłaś.Sugeruję, byś nie popełniła tego błędu ponownie.To powiedziawszy, odwróciła się i wyszła z pokoju, a potem z domu,pozostawiając w jadalni osłupiałą Zofię.Był pierwszy czerwca.Mały orszak złożony z dwóch powozów wyruszyłna południe Polski, uwożąc Annę, jej syna i ciotkę Stellę.RS358Część piątaGdy wiatr nie służy, do wioseł trzeba.Przysłowie polskie.Rozdział pięćdziesiąty czwarty.Niebo pozostawało błękitne, a drogi szczęśliwie suche, powozy mogły więctoczyć się szybko, bez przeszkód zdążając ku odległym południowym krańcomRzeczpospolitej.Anna zastanawiała się, o czym też może rozmyślać jej milcząca stoickociotka.Musiała wiedzieć, tak jak wiedziała to ona sama, że Zofia nie usunie ichnazwisk z dokumentu.Jej arogancja w sprawie, która właśnie wyszła na jaw,jeszcze pogłębiła przepaść pomiędzy matką a córką.Hrabina Berezowska odcięła się od kuzynki zarówno pod względempolitycznym, jak i osobistym.Jakim prawem Zofia umieściła nazwisko Anny iJana Michała na dokumencie popierającym konfederację? I czy naprawdęwierzyła, że jest w stanie zdobyć Jana? Czy była to tylko niemądra fantazja,czy przypuszczenie oparte na faktach? Jan nigdy nie wspomniał, że coś łączyłogo z Zofią.Dlaczego? Czy był jej kolejną zdobyczą? A jeśli zależało mu naniej kiedyś, czy mogłoby tak być znowu?Teraz zachowanie Zofii przy stawie nabrało sensu.Anna opowiedziałakuzynce o oświadczynach, a ona udawała przekonaną, iż Anna nie życzy sobietak intensywnych zalotów.Podczas gdy naprawdę sama myśl o tym, że Janmógłby potraktować Annę poważnie, napawała ją przerażeniem.Kiedy zostalisami, musieli się pokłócić - być może Zofia próbowała uwieść Jana, a kiedynie zareagował, wściekła się i porwała na sobie bluzkę, oskarżając go o napaść.I ta szarada stała się początkiem szeregu zdarzeń, które doprowadziły wefekcie do gwałtu, poczęcia dziecka i skazanego na niepowodzenie małżeństwaz Antonim.Oczywiście był jeszcze list od Jana, który Zofia przechwyciła i bezcienia wyrzutów sumienia zniszczyła.Teraz Anna wiedziała już, do czegokuzynka jest w stanie się posunąć, aby postawić na swoim.W kilka dni pózniej widok dworu z białego wapienia z kolumnowymportykiem ucieszył oczy Anny i jej ciotki.Pierwszego ranka po powrocie Marta przyszła do pokoju Anny zwiadomością, że na dole w salonie czeka na nią gość.Hrabina odgadła, kimmoże być ów gość, lecz nie zapytała o to służącej.RS359Spojrzała tęsknie na jedną z ulubionych letnich sukienek, niebieską,zdobioną koronką przy dekolcie oraz rękawach, po czym przywdziała czarnążałobną szatę.Ależ się ucieszy, gdy wreszcie będzie mogła odrzucićniechcianą żałobę!Przystanęła na chwilę na górnym podeście, gdzie na wysokim postumenciestał wielki kamienny orzeł, symbol Polski.Zeszłego lata mijała rzezbę wielerazy, nie poświęcając jej nawet chwili uwagi.Teraz przystanęła, myśląc ozagrożeniu czyhającym na ojczyznę.Dotknęła szorstkiej powierzchni i wmyślach poprosiła orła, by pozostał czujny.Wydawało jej się, że ptak mruga do niej szklanym okiem, potwierdzając,kim jest przybyły.Uśmiechnęła się leciutko na tę niemądrą myśl i szybkozeszła po schodach.Na dole zatrzymała się gwałtownie, stając twarzą w twarz z Janem.Ciemnoniebieskie oczy zdawały się śmiać z jej zaskoczenia.Natychmiast pochylił się i ucałował dłoń Anny.Unosząc jasną głowę,powiedział:- Kiedy ostatnio cię widziałem, nie poruszałaś się tak szybko.Roześmiała się.- Nosiłam wtedy pod sercem dziecko!- Z dzieckiem czy nie i tak wyglądałaś pięknie.Poczuła, że się rumieni.Zaczerpnęła oddechu.Słodki ton jego głosu sprawił jej większą przyjemnośćniż komplement.- Och, Janie, jak dobrze znowu cię widzieć!Przez chwilę milczeli.Nie puszczał jej dłoni.Wreszcie wprowadził ją dosalonu, gdzie czekała hrabina Grońska.Anna poczuła się rozczarowana.Nic nie mogła na to poradzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]